Przeczytaj
O filozofie, który nie był filozofem
Zacznijmy od kwestii podstawowej – Nietzsche nie był ani filozofem „kwalifikowanym” (nie skończył studiów filozoficznych), ani filozofem „zawodowym” (nigdy nie wykładał filozofii ani nie był jej nauczycielem). Był za to wybitnym filologiem klasycznym, który już w wieku dwudziestu czterech lat zdobył tytuł profesora. Parokrotnie prosił władze uniwersytetu, aby przeniosły go na katedrę filozofii, a gdy te wysiłki spełzły na niczym – przeszedł na dość pokaźną rentę, ponieważ znacznie podupadał na zdrowiu. Nietzsche był więc dobrze zaznajomiony z filozofią antyczną, gdyż dotyczące jej dzieła były mu doskonale znane ze względu na wykształcenie filologiczne. Jego fenomen polegał zaś na tym, że był zdolnym samoukiem. Sam dobierał sobie lektury filozoficzne, a przy tym wykazywał się wielką zdolnością ich twórczej analizy i interpretacji.
Zapewne sam filozof uważał, że dobra znajomość całej historii filozofii nie była mu potrzebna. Głosił bowiem, że właściwy jej rozwój został zatracony niemalże na samym jej początku, za co winą obarczał Sokratesa. O antycznych Grekach mawiał podobno, że ci ludzie „wiedzieli, jak żyć”. Hellenowie jawili się jako spełniający ideał kalos‑kagathoskalos‑kagathos, potrafiący żyć pełnią życia emotywiści. Ich emotywizm polegał zaś na tym, że każdy arystokratyczny Grek, jako istota żyjąca pełną piersią, był wręcz areną własnych, twórczych emocji, a kierował się tymi, które akurat przeważały w nim w danym momencie. Zasadniczą naukę moralną Grecy czerpali z dzieł Homera, który był wielkim moralistą, uczącym ich, jak żyć. To właśnie w jego utworach znajdowali cały wachlarz możliwych postaw i cnót, jakimi należy kierować się w życiu.
Nietzsche odmalowuje więc państwa antycznych Hellenów jako raj utracony. Ci bowiem wiedzieli, jak kierować się zasadami amor fatiamor fati czy woli mocywoli mocy, jak dokonywać czynów wielkich i niezwykłych, jak tworzyć kulturę wysoką. Wszystko zmieniło się wraz z pojawieniem się Sokratesa. Ten bowiem, uwielbiając racjonalne, miałkie dysputy o pojęciach banalnych, zaraził greckiego ducha trucizną „ociężałości”. Tak Nietzsche nazywał stan, w którym zdrowy organizm – zamiast działać twórczo i dokonywać rzeczy wielkich – rozsiada się wygodnie i popada w niekończące się, jałowe dyskusje, które czynią go niezdolnym do działania.
Diagnoza Nietzschego może na pierwszy rzut oka wydawać się zaskakująca – oto bowiem prawdziwa filozofia skończyła się niedługo po tym, jak się rozpoczęła. Sokrates, którego poznajemy jako jednego z pierwszych filozofów w dziejach, okazuje się tym, który zniszczył możliwość uprawiania jakiejkolwiek filozofii. Świadczy o tym także fakt, że jego nauki „zainfekowały” zdolnego arystokratę Platona, który rozwinął naukę mistrza w system filozoficzny skupiony na jakimś nadziemskim, niematerialnym świecie wiecznych idei. Wraz z biegiem lat – twierdzi Nietzsche – było już tylko gorzej. Gdy pojawiło się chrześcijaństwo, przejęło z religii żydowskiej najgorsze cechy i założenia. Nauczało bowiem, że celem życia jest umartwianie się, bycie miernotą i niemyślącym głupcem. Rozwijająca się nowa religia przejęła naukę platońską, aby podział na zmienny świat materialny i wieczny świat idealny zmienić na rozróżnienie pomiędzy niewartym uwagi życiem doczesnym a następującym po nim życiem wiecznym. Tak została usankcjonowana religia, której celem było odczłowieczenie człowieka, aby w imię całkowitego posłuszeństwa wyzbył się jedynego życia, jakie posiada.
Tak zarysowany rozwój naszej cywilizacji wiedzie do bardzo przykrej diagnozy – kultura zachodnia, oparta na chorej religii i miałkich prawach moralnych, tworzy szary, bezmyślny tłum, pozbawiając zdolne jednostki możliwości tworzenia rzeczy wielkich i pięknych.
Schopenhauer i Wagner
Jak wiemy, życie Nietzschego zamyka się latach 1844–1900. Przez pierwszych dwadzieścia lat życia nie napisał niczego z zakresu filozofii, podobnie przez ostatnich dwanaście, gdyż choroba mu na to nie pozwoliła. Daje to okres niespełna trzech dekad intensywnej pracy pisarskiej na polu filozofii. Zasadne jest więc pytanie o filozoficzny kontekst czasów, o których mówimy.
W drugiej połowie XIX wieku miało miejsce przynajmniej kilka wielkich sporów i rewolucji filozoficznych. Jest to czas, gdy obie szkoły heglowskie, a więc i lewica, i prawica, coraz mocniej odchodzą od doktryny samego Hegla. Widać to chociażby na lewicy, gdzie powstają dzieła Marksa i Engelsa. W tym kontekście można stwierdzić, że idealizm niemiecki w zasadniczy sposób już się wyczerpał, choć znajdował jeszcze swoich przedstawicieli. Podobnie było z niemieckim romantyzmem, który lata najmocniejszego oddziaływania miał już za sobą, jakkolwiek Herder i jemu podobni wciąż znajdowali swych zwolenników. Søren Kierkegaard zmarł w 1855 roku, a jego dzieła stały się podwalinami egzystencjalizmu filozoficznego. W Anglii wciąż toczono głębokie filozoficzne dysputy, zwłaszcza nad zagadnieniami utylitaryzmu, zaś we Francji (jak i w Polsce pod zaborami) rozwijano pozytywizm zapoczątkowany przez Comte’a.
Jeśli chcielibyśmy spytać, gdzie na tej ogólnie zarysowanej mapie filozoficznej znajduje się Nietzsche, odpowiedź może być tylko jedna: nigdzie. Filozof bowiem nie poruszał żadnego z zagadnień filozoficznych, jakimi żyła Europa. Kreując się na wielkiego samotnika, równocześnie dystansował się od współczesnych sporów filozoficznych, zapewne nawet nie śledząc ich tematyki i przebiegu. Zasadniczo możemy wspomnieć tu imiona dwóch myślicieli, o których mówił z szacunkiem i uznaniem, i to w zasadzie tylko w początkowym okresie swej twórczości. Byli nimi Schopenhauer i Wagner.
Pierwsza ze wspomnianych osób była niemieckim filozofem, którego poglądy stały się bardzo popularne w czasach przypadających na młodość Nietzschego. Jak sam pisał podekscytowany:
Niewczesne rozważania[Schopenhauer] jest uczciwy, bo mówi i pisze do samego siebie i dla samego siebie, pogodny, bo pokonał myśleniem to, co najtrudniejsze, i stały, bo taki być musi.
Koniecznie musimy jednak pamiętać o pewnej manierze Nietzschego. Otóż filozof zawsze, gdy mówi o kimkolwiek, tworzy pewien „obraz” danej osoby, przez co jego komentarze nie dotyczą konkretnych ludzi, lecz pewnych wyobrażeń, jakie filozof miał na ich temat. Wspomniany myśliciel jest tego najlepszym dowodem. Schopenhauer nie był uczciwy, bo pisał dla rozgłosu, którego za życia nie zdobył. Nie był pogodny, uchodził wręcz za niesamowicie zgryźliwego i złośliwego pesymistę. Nie był też stały, lecz choleryczny – płacił rentę staruszce, którą zepchnął ze schodów, gdy za wolno przed nim szła. Bez wątpienia jednak Nietzsche uwielbiał swego wielkiego poprzednika za analizę pojęcia woli i rozważania z zakresu konieczności realizacji naturalnych popędów. Jeśli wspomnimy też, że idol młodego filozofa wyrażał wielkie zainteresowanie kulturami Dalekiego Wschodu, które uchodziły wręcz za „modne” w ich czasach, zyskamy pełen zestaw zagadnień, które pokrywały się z Nietzscheańskimi pojęciami amor fati i woli mocy, a przy tym doskonale pasowały do Nietzscheańskiej krytyki chrześcijaństwa i moralności mas.
Druga ze wspomnianych osób była wielkim kompozytorem, który w czasach młodości Nietzschego osiągał szczyty popularności. Wagnera trudno byłoby nazwać filozofem – był raczej filozofującym artystą, który nigdy nie stworzył spójnego światopoglądu, ale swym doświadczeniem muzycznym i teoriami z zakresu estetyki wzbudzał żarliwy podziw młodego filozofa. Widząc w Wagnerze swego nauczyciela i przyjaciela, Nietzsche poświęcił się pisaniu pism z zakresu estetyki, które służyły tylko jednemu – pochwale wznoszonego w Bayreuth teatru, budowanego tylko po to, aby wystawiać opery sławnego kompozytora. Nietzsche wierzył, że w sztukach jego mistrza wskrzeszony zostanie duch antycznej tragedii, wyrażający się w postawie apollińskiej i postawie dionizyjskiej, a dzięki temu rozpocznie się duchowe przeobrażenie całej naszej kultury. Bayreuth miało być iskrą, od której nastąpi upragnione przez filozofa przewartościowanie wszystkich wartościprzewartościowanie wszystkich wartości, dzięki któremu ludzkość zmieni się w zbiór nieskrępowanych, kulturotwórczych i samodzielnych istot.
Największe rozczarowanie przeżył młody filozof już w dniu pierwszego przedstawienia operowego. Zauważył, że opera schlebia tłumnie zgromadzonemu pospólstwu, jest wiernopoddańcza cesarzowi niemieckiemu i jego polityce, a przy tym trafia w niskie instynkty, nie realizując żadnych wartości estetycznych. Wagner zyskał niesłychaną wręcz sławę i materialne bogactwo, tworząc teatr, z którego profity do dziś czerpią jego potomkowie. Nietzsche zaś opuścił Bayreuth rozgoryczony, w poczuciu bycia wykorzystanym i oszukanym.
Można powiedzieć, że uwielbienie względem Schopenhauera i Wagnera (które u Nietzschego szły ze sobą w parze) wydają się wręcz paradoksem. Po pierwsze byli to jedyni myśliciele współcześni, o których filozof wyrażał się przychylnie. Po drugie w obu przypadkach oddawał cześć nie tym dwóm osobom, lecz swym własnym wyobrażeniom o nich. Po trzecie miało to miejsce w pierwszym, młodzieńczym okresie jego twórczości. W dziełach późniejszych nie spotykamy już żadnych pozytywnych odniesień do jakichkolwiek filozofów, którzy pojawili się od czasów Sokratesa.
Po roku 1889
Życie Nietzschego przebiegło w samotności. Bardziej tej odczuwanej niż rzeczywistej. Kolejne wydawane dzieła nie przynosiły mu rozgłosu i sprzedawały się raczej marnie. Gdy na początku 1889 r. zapadł na chorobę psychiczną, trafił pod opiekę matki, a potem siostry. Gdy coraz bardziej popadał w katatonię, siostra uczyniła z niego żywy eksponat w jego własnym muzeum i cenzurowała jego dzieła tak, aby odpowiadały ideologii narodowego socjalizmunarodowego socjalizmu. Spóźniona sława przyszła nagle, jeszcze w trakcie życia autora. Pierwsze koło entuzjastów jego filozofii zawiązało się we Wiedniu już w 1877 r., drugie zaś – w Berlinie. W 1890 r. George Brandes prowadził cykl poświęconych mu wykładów na uniwersytecie w Kopenhadze. Był to zaledwie początek wielkiego zainteresowania twórczością tego filozofa. Jeszcze przed końcem stulecia jego filozofia wykładana była na większości niemieckich uniwersytetów.
Nietzsche nie interesował się zatem głównymi zagadnieniami filozoficznymi swej epoki, a jednak – jako przenikliwy i zdolny analityk – wywarł na jej rozwój wielki wpływ. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że gdy przyszła spóźniona sława, uczyniła z Nietzschego filozofa, którego myśli nie można było zignorować, gdyż – niezależnie od uczuć, jakie wzbudzał w czytelnikach – trzeba było się do niego jakoś odnieść.
Słownik
(łac. umiłowanie losu) jedno z głównych pojęć nietzscheańskiej filozofii; umiłowanie losu polega na akceptacji własnego życia i tego, co nas spotyka, nie oznacza jednak bierności – człowiek afirmujący swój los bierze go w swoje ręce i stara się nim kierować według własnego zamysłu; zdaniem Nietzschego jest to oznaka samoakceptacji i chęci samorealizacji każdego zdrowego człowieka; przeciwieństwem amor fati jest wzgarda względem życia – religijna wiara w jakieś życie wieczne po śmierci, uciekanie na płaszczyznę religii czy ideologii
(gr. kalos kagathos – piękny i dobry) grecki ideał człowieka, łączący w sobie piękno zewnętrzne i wewnętrzne, tzn. idealne ciało z dobrą duszą; oznaczał połączenie piękna i dobra, w myśl przekonania głoszącego, że to, co piękne, jest dobre, a to, co dobre, musi być piękne; idea typowa dla greckiego rozumienia rzeczywistości
(niem. Nationalsozialismus, skracany często do nazi) niemiecka odmiana faszyzmu, wyrosła z militaryzmu pruskiego i haseł skrajnie nacjonalistycznych i socjalistycznych; ideologia partii NSDAP jest oparta na ideach militaryzmu, antydemokratyzmu, szowinizmu rasowego i narodowościowego oraz antyjudaizmu; nazizm kształtował funkcjonowanie III Rzeszy w latach 1933–1945, sankcjonując zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości
główny postulat nietzscheańskiego immoralizmu, wynikający z przekonania, że moralność naszej cywilizacji krępuje i tłamsi wybitne, kulturotwórcze jednostki, narzucając im powszechnie obowiązujące normy społeczne i sposób rozumienia dobra i zła; człowiek wybitny i twórczy sam powinien decydować, co jest dobrem, a co złem, stawiać sobie wyższe i ważniejsze cele niż te, które bezrozumna masa ludzka uważa za godne realizacji; aby być w pełni istotą kulturotwórczą musi więc subiektywnie przewartościować wartości powszechnie uznawane
(niem. der Wille zur Macht – wola, by mieć moc) jedno z centralnych pojęć nietzscheańskiej filozofii; zdaniem Nietzschego każdy żywy organizm posiada siłę życiową i wolę do swobodnego, dynamicznego samorozwoju, a więc pomnażania swojej mocy (życiowej, twórczej, egzystencjalnej itp.) i tę właściwość określa filozof mianem woli mocy; u swego początku wszystko, co żyje, posiada jedynie pewne „quantum mocy”, które pomnaża wraz z czasem; każdy zdrowy organizm dąży do pomnażania mocy, gdyż jest to niezbędne dla jego przetrwania i rozwoju; zdrowy organizm, któremu tego się wzbrania, będzie instynktownie dążył do przezwyciężenia tego, co go ogranicza, podczas gdy organizm chory podda się ograniczeniu