Jądro ciemności, podobnie jak wiele innych dzieł Josepha Conrada (1857– 1924), wyrasta z jego osobistych doświadczeń. W długiej karierze marynarskiej tego pochodzącego z Ukrainy polskiego szlachcica, który stał się jednym z najwybitniejszych brytyjskich prozaików przełomu XIX i XX wieku, znajduje się również epizod pracy na belgijskim parowcu pływającym po Kongu – największej rzece Czarnej Afryki.

RuIS8fkbMadnV1
Joseph Conrad w 1916 r.
Źródło: domena publiczna.

Początkowo opowiadanie zostało wydane w trzech odcinkach na łamach czasopisma „Blackwood’s Magazine” w 1899 roku. W formie książkowej ukazało się w 1902 roku. Według zgodnej opinii krytyków i literaturoznawców, Jądro ciemności należy do szczytowych osiągnięć pisarza. Jest to jeden z najważniejszych utworów podejmujących problem wyzysku i nieludzkiego traktowania ludności tubylczej w koloniach. Tym samym stanowi radykalną rewizję idealnych wyobrażeń o rzeczywistości kolonialnej, upowszechnionych m.in. przez niezwykle popularne powieści przygodowe Kiplinga. Pisarz ten przedstawia przyjazne stosunki między panującymi Europejczykami a mieszkańcami podbitych lądów, ukazując brytyjską ekspansję jako misję cywilizacyjną.

RAupxTGSquRLm1
Henri Rousseau, Posiłek lwa, 1907, olej na płótnie, Metropolitan Museum of Art, domena publiczna.

Conrad poddaje system kolonialny bezwzględnej krytyce, demaskując jego prawdziwe oblicze. Z brutalną dosadnością obnaża zakłamanie i chciwość białych kolonizatorów, którzy pod płaszczykiem cywilizowania „dzikich” bogacą się na handlu kością słoniową, a samych tubylców traktują jako darmową siłę roboczą, pozbawiając ich wszelkich praw i godności ludzkiej. Cywilizacja europejska w Afryce okazuje się karykaturą samej siebie (Conrad pokazuje np. nieprzystawalność techniki i budownictwa białych przybyszów do odmiennych, niesprzyjających warunków afrykańskiej dżungli).
Źródło: domena publiczna.

Głównym narratorem Jądra ciemności, podobnie jak m.in. innej słynnej powieści Conrada pt. Lord Jim, jest stary żeglarz Marlowe, który wspomina swoje przygody z podróży w odległe zakątki świata. Jest to marynarz nietypowy – raczej włóczęga niż żeglarz, a jednocześnie swego rodzaju filozof amator, spoglądający poprzez swoje doświadczenia na sytuację człowieka w ogóle.

Pierwszoosobowy narrator, będący jednocześnie bohaterem opisywanych zdarzeń, był Conradowi potrzebny, aby uprawdopodobnić przedstawione wydarzenia, a zarazem bezpośrednio pokazać skomplikowane mechanizmy ludzkiej psychiki. Rezygnacja z pozornie obiektywnej relacji narratora wszechwiedzącego (drugi narrator, z rzadka komentujący wypowiedzi Marlowe’a, także jest bohaterem utworu) oznacza też niewiarę pisarza w możliwość uchwycenia uniwersalnej, obowiązującej wszystkich prawdy egzystencjalnego doświadczenia. Marlowe opowiada ze świadomością, że dla swoich rozmówców może okazać się niewiarygodny. Ma zresztą wątpliwości, czy potrafi właściwie oddać istotę własnych doświadczeń, których sam do końca nie pojmuje. W przeciwieństwie do marynarzy, których opowiadania cechuje prosta bezpośredniość, Marlowe uważa, że sens jakiegoś epizodu nie tkwił w środku jak pestka, lecz otaczał z zewnątrz opowieść, która tylko rzucała nań światło – jak blask oświetla opary – na wzór mglistych aureoli widzialnych czasem przy widmowym oświetleniu księżyca. W opowiadaniu Marlowe’a występują niejasności wynikające z bezradności człowieka wobec nowych i niezwykłych doświadczeń. Jego narracja pełna jest również symboli, metafor oraz śmiałych uogólnień.

Jądro ciemności w mistrzowski sposób łączy realistyczną narrację z sugestywną symboliką. Afrykańska podróż młodego żeglarza stanowić może metaforę ludzkiego samopoznania. To nie tylko wyprawa z biegiem rzeki w głąb dżungli w celu spenetrowania nieznanych obszarów globu, ale także próba dotarcia do niedostępnej rozumowi mrocznej strony życia, do owego „jądra ciemności” ludzkiej duszy. Opowieść Marlowe’a to zarazem historia jego podróży inicjacyjnej oznaczającej wejście w dojrzałość, utratę złudzeń i klęskę wiary w szczytne idee oraz wartości humanistyczne. Nie chodzi tu jednak o młodzieńczą naiwność i przekonanie co do szlachetnych celów misji. Marlowe zdawał sobie przecież sprawę, że kolonie zostały założone dla zysku. Owa bolesna utrata złudzeń polegała raczej na odkryciu niezrozumiałej i niemożliwej do zasypania przepaści pomiędzy pozornie oczywistym wizerunkiem cywilizowanego człowieka a prawdą o ciemnej stronie jego natury.

Conrad umieścił akcję utworu w precyzyjnie zarysowanych realiach Konga Belgijskiego, choć w tekście nie pojawia się nazwa tego kraju ani rzeki. Pominięcie jej – uprawdopodobnione sytuacją towarzyskiej gawędy – wskazuje na celowy zabieg pisarza, który dążył do ukazania ogólnej prawdy o podbitej przez europejskie imperia Afryce oraz pragnął uchwycić uniwersalny obraz ludzkiej egzystencji. Uniwersalizacji służy również skojarzenie ze sobą obrazu dwóch rzek – Konga i Tamizy, po której Marlowe i jego towarzysze pływają jachtem.

R1ZpjYv2rRj5W1
Jednym z największych marzeń Marlowe’a było zbadanie „ciemnego” miejsca na mapie Afryki, przez które płynęła wielka, potężna rzeka […] podobna do olbrzymiego, wyciągniętego węża. W wyniku starań i rodzinnych protekcji udaje się Marlowe’owi zdobyć posadę na wymarzonym Kongu. Podejmuje pracę na parowcu kursującym między stacjami handlowymi rozstawionymi w różnych miejscach na rzece. Szybko jednak przekonuje się, że upragniony Czarny Ląd to kontynent, gdzie śmierć i handel wiodą wesoły taniec wśród cichej atmosfery nasyconej zapachem ziemi, a osiadli na nim Europejczycy albo szybko padają ofiarą zabójczego dla białego człowieka klimatu, albo ulegają szaleństwu bogacenia się za wszelką cenę.
Źródło: domena publiczna.

Podróż rzeką Kongo w głąb Afryki oznacza dla Marlowe’a cofnięcie się od kultury europejskiej do form pierwotnych:

Joseph Conrad Jądro ciemności

Człowiek czuł się bardzo mały i zagubiony […] Przenikaliśmy wciąż głębiej i głębiej w jądro ciemności. […] Wędrowaliśmy po przedhistorycznej ziemi, po ziemi mającej wygląd nieznanej planety. Mogliśmy sobie wyobrazić, że jesteśmy pierwszymi ludźmi biorącymi w posiadanie jakiś przeklęty spadek, którym można zawładnąć tylko za cenę dojmującej udręki i niezmiernego znoju. […] Czy przedhistoryczny człowiek nas przeklinał, czy modlił się do nas, czy też nas witał – któż to mógł wiedzieć? Zrozumienie tego, co nas otaczało, było dla nas niemożliwe; przesuwaliśmy się jak widma, rozciekawieni i pełni ukrytego lęku, niby ludzie normalni wobec jakiegoś entuzjastycznego wybuchu w zakładzie dla obłąkanych. Nie mogliśmy tego pojąć, ponieważ odeszliśmy za daleko i nie umieliśmy już sobie przypomnieć; ponieważ wędrowaliśmy przez mrok pierwszych wieków, tamtych wieków, które minęły, nie zostawiając prawie żadnego śladu i żadnych wspomnień.

conrad2 Źródło: Joseph Conrad, Jądro ciemności, tłum. Aniela Zagórska, Warszawa 1930, s. 197.

Fragment ten ujmuje kwintesencję doświadczenia obcości białego człowieka w Afryce, a zarazem odsłania istotę przeżycia Marlowe’a. Oto wymarzona podróż po rzece Kongo niespodziewanie przynosi uświadomienie prawdy o sobie samym. Marlowe z przerażeniem odkrywa, że tubylcy są mu bliżsi, niż mógł przypuszczać. Granica między jego i ich człowieczeństwem jest bardzo cienka i niewiele znacząca wobec uczuć elementarnych, jak głód, potrzeba bezpieczeństwa czy strach przed bólem i śmiercią. Kontakt z ludożercami, którzy stanowią załogę parowca dowodzonego przez Marlowe’a, umożliwia mu bezpośrednie zetknięcie z pierwotnymi instynktami. Stan swój określa on mianem „snu na jawie” – tak bardzo oglądany świat i przeżywane sytuacje wymykają się doświadczeniu białego człowieka. Z drugiej strony Marlowe staje się kimś innym, adaptując się do nowych warunków i nowej formy egzystencji. Afrykańskie jądro ciemności wciąga go i pochłania, jakby jego podróż była wyprawą do samego piekła. Ocaleniem i jednocześnie punktem kulminacyjnym jego podróży stanie się upragnione spotkanie z Kurtzem.

Celem wyprawy Marlowe’a ma być sprawdzenie pogłosek o chorobie Kurtza, najlepszego dostawcy kości słoniowej w całej spółce, a zarazem legendarnego wysłannika litości i nauki, i postępu, i diabli wiedzą, czego tam jeszcze. Podczas podróży Marlowe słyszy na jego temat różne opinie od kolejnych napotkanych osób. Im więcej o nim wie, tym bardziej człowiek ten zaczyna go intrygować. Opromieniony sławą Kurtz okazuje się karykaturą „geniusza uniwersalnego”, romantycznego poety i proroka, który pragnąc zrealizować wzniosły plan, stał się samozwańczym wodzem stworzonego przez siebie minipaństwa. Jego metody przynoszą co prawda doraźnie krociowe zyski, ale wiodąc nieuchronnie ku katastrofie, zaczynają zagrażać kolonialnej machinie nastawionej na długotrwałą eksploatację.

Kurtz był wcześniej artystą, który poruszony pięknie brzmiącymi hasłami przyjechał do Afryki, by nieść pomoc jej czarnoskórym mieszkańcom. Jednak osamotnienie, odcięcie od źródeł własnej kultury i życie wśród prymitywnych i łatwych do manipulacji ludzi sprawiły, że bardzo łatwo uległ on wizji własnej potęgi i pragnieniu władzy. Wykorzystując swój charyzmatyczny wpływ na innych, w sposób okrutny podporządkował sobie tubylców. Stał się okrutnym ich bogiem domagającym się bezwzględnej uległości i wiernej służby w zdobywaniu kości słoniowej. Narzucił im kult samego siebie, czego wynikiem były przerażające obrzędy. Jednym z przejawów obłędu Kurtza było ozdabianie otoczenia jego chaty obciętymi głowami Czarnych. Jak się potem okazało, jego broszura o tępieniu dzikich obyczajów zawierała konkluzję o wyższości białych, którzy dla Murzynów powinni być bogami. Kurtz, Europejczyk w każdym calu, znalazł się w warunkach, w których przestały istnieć wszelkie hamulce i zasady moralne, przez co odezwały się w nim pierwotne instynkty i pragnienia. W duszy tego artysty, intelektualisty i filantropafilantropfilantropa zwyciężył barbarzyńca, który zawsze tkwił ukryty gdzieś głęboko w jego podświadomości. Kurtz popadł w szaleństwo, którego przyczyną była z pewnością tropikalna gorączka, a jednocześnie gorączkowa pasja poszukiwania i zdobywania kości słoniowej oraz nadzwyczajne poczucie siły i bezkarności.

Groteskowe królestwo, jakie Kurtz stworzył nad Kongiem, było zdegenerowaną formą patriarchatupatriarchatpatriarchatu. To prymitywny, ale przerażająco proroczy obraz XX‑wiecznego totalitaryzmu, którego system oparty był na panowaniu chorobliwie ambitnej, apodyktycznejapodyktycznyapodyktycznej jednostki, dowolnie manipulującej ogłupionym tłumem. Strach, przemoc i zbrodnia – oto narzędzia panowania pod maską wzniosłej, przekonującej ideologii. Dzieło Conrada diagnozuje śmiertelny kryzys kultury europejskiej. Okazuje się ona cieniutką – jak ubranie zakładane w tropikalnym klimacie – warstewką zasłaniającą pierwotną naturę człowieka. Spotkanie z Kurtzem uświadamia Marlowe’owi słabość i pozór uformowanych przez cywilizację reguł życia: Zasady? Zasady nie wystarczą. To nabytki, stroje, ozdobne łachmany – łachmany, które opadną przy pierwszym porządnym wstrząsie. Tym wstrząsem jest postawienie człowieka oko w oko z ciemnością, w której trudno odróżnić dobro od zła.

Zgroza! Zgroza! - te słowa, które Kurtz wypowiada przed śmiercią, świadczą jednak o tym, iż uświadomił sobie potworny sens swojego działania. W tym tkwi jego tragiczna wielkość. Marlowe nie podejmuje się osądzać Kurtza. Im więcej o nim wie, tym bardziej zaciemnia się obraz rzeczywistości, przybywa pytań i wątpliwości, na które trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Conrad pozostawia czytelnika z tymi wątpliwościami. Nie komentuje, nie wyjaśnia, nie udziela żadnej wskazówki, przeciwnie – poprzez podsuwanie rozbieżnych relacji utrudnia jasną ocenę faktów. Wszystko to sprawia, że jego utwór daje wiele możliwości interpretacji. Dzięki temu wraz z Marlowe’em uświadamiamy sobie, że poznanie jednej obiektywnej prawdy jest niemożliwe.

apodyktyczny

Słownik

filantrop
filantrop

człowiek lubiący dobrze czynić ludziom, wspomagać potrzebujących; dobroczyńca, dobrodziej (na podstawie PWN)

kolonializm
kolonializm

(łac. colonia – osada rolnicza) – zjawisko historyczne polegające na opanowaniu i utrzymaniu kontroli politycznej i gospodarczej przez jedne kraje nad innymi w celu ich eksploatacji. Z punktu widzenia procesu powstawania systemu światowego, kolonializm stanowił jeden z jego etapów, który przejawił się w rozciągnięciu dominacji politycznej przez najbardziej rozwinięte gospodarczo ośrodki cywilizacji euroatlantyckiej na obszary gospodarczych peryferiów świata. Z kolonializmem nierozerwalnie wiążą się zjawiska: ekspansji i rywalizacji

patriarchat
patriarchat

(gr. patriarkhēs – rządy ojca) – patriarchat pierwotnie odnosił się do autokratycznych rządów męskiej głowy rodziny, a od końca XX w. jest coraz częściej kojarzony z modelem władzy społecznej i politycznej, w którym państwem rządzą mężczyźni