Refleksy pustyni
Pustynia – ogromna, pusta przestrzeń pełna piasku, palącego słońca i stworzeń, które nieustannie ryzykują, by na niej przeżyć. Nie jest łatwo codziennie walczyć o skrawek cienia i o każdą kroplę wody. Czego jeszcze można szukać na tych niesprzyjających żywym istotom obszarach? Co przyciąga tu podróżników, obieżyświatów, poszukiwaczy skarbów? Co na pustyni pragnie znaleźć poeta? Ta niesamowita przestrzeń wciąż fascynuje… Pustynia to klepsydra świata, w której ziarenko po ziarenku odmierza się życie i śmierć.
Przypomnij sobie wszystkie poznane dotychczas utwory, w których pojawiały się pustynie. Zanotuj w punktach, jakich umiejętności i cech charakteru wymagała od bohaterów podróż przez pustynię.
Droga przez piekło
HebanKtoś budzi mnie, czuję ostrożne, lekkie dotknięcie. Twarz, która pochyla się nade mną, jest ciemna, widzę nad nią biały turbanturban, tak jasny, że niemal świecący, jakby pociągnięty fosforem. Jest jeszcze noc, ale wokół panuje ruch. Kobiety rozbierają szałasy, chłopcy układają chrust na ognisku. Jest pośpiech w tej krzątaninie, wyścig z czasem: zrobić jak najwięcej, nim pojawi się słońce i zacznie upał. Trzeba więc szybko zwinąć nocne koczowisko i ruszyć w drogę. Ci ludzie nie czują żadnego związku z miejscem, w którym są. Zaraz stąd pójdą, nie zostawiając śladu. W dumkachdumkach, które śpiewają wieczorem, ciągle będzie powtarzać się refren: „Moja ojczyzna? Moja ojczyzna jest tam, gdzie pada deszcz”.
Ale do wieczora jeszcze daleko. Najpierw trzeba przygotować się do drogi. Więc przede wszystkim napoić wielbłądzice. To trwa długo, bo mogą one pochłonąć ogromne ilości wody, niejako na zapas, czego nie potrafi ani człowiek, ani żadne inne stworzenie. Następnie doją je chłopcy, napełniając kwaskowym, gorzkawym mlekiem płaskie skórzane bukłakibukłaki. Potem piją ze studni owce i kozy. Jest ich może dwieście. Tych stad doglądają kobiety. Na koniec piją ludzie – mężczyźni pierwsi, po nich kobiety i dzieci.
Na horyzoncie pojawia się teraz pierwsza świetlista linia – zapowiedź dnia i wezwanie do porannej modlitwy. Modlą się mężczyźni, obmywszy najpierw twarz garstką wody, przy czym to mycie wymaga takiego samego skupienia jak modlitwa: żadna kropla, podobnie jak żadne słowo boże, nie mogą być stracone.
Kobiety rozdają teraz mężczyznom po czarce herbaty. Jest to herbata gotowana z cukrem i z miętą, gęsta jak miód i posilna, w porze suchej, kiedy brakuje jedzenia, musi ona wystarczyć za całodzienne pożywienie, aż do następnej czarki – na kolację.
Pojawia się słońce, robi się jasno, a to już najwyższa pora, żeby ruszać w drogę. Najpierw idzie stado wielbłądzic prowadzone przez mężczyzn i chłopców. Potem w tumanach kurzu kotłują się owce i kozy. I zaraz za nimi kobiety i dzieci. W takiej kolejności zwyczajowo kroczy gromada ludzi i zwierząt, ale tym razem, na samym jej końcu, idą jeszcze Hamed ze swoim osłem, a także, na dokładkę, ja. Hamed to drobny kupiec z Berbery, w którego hoteliku nocowałem. Kiedy powiedział mi, że rusza ze swoimi kuzynami do brata w Las Anod, poprosiłem go, by mnie zabrał ze sobą.
Ale gdzie jest Berbera? Gdzie Las Anod? Obie miejscowości leżą w północnej Somalii. Berbera – nad Zatoką Adeńską, a Las Anod na Płaskowyżu Haud. A więc moi współtowarzysze modlili się rano zwróceni na północ, tj. w stronę Mekki, mając słońce po prawej stronie, podczas gdy teraz, kiedy ruszamy w drogę, jest ono po stronie lewej. Oto geografia tutejszego świata – zawiła, pomieszana, ale nie daj Boże coś tu pomylić, w miejscowych pustynnych warunkach taka pomyłka oznacza śmierć. Kto był kiedyś w tych stronach, wie, że są to najgorętsze miejsca na ziemi. Ale tylko ktoś, kto je poznał, będzie wiedział, o czym mówię. Bo dzień w porze suchej, zwłaszcza jego godziny południowe są niedającym się wytrzymać piekłem. Naprawdę smażymy się w ogniu. Naprawdę wokół wszystko się pali. Nawet cień jest gorący, nawet wiatr – rozżarzony. Jakby przesuwał się w pobliżu rozpalony kosmiczny meteoryt i swoim termicznym promieniowaniem zamieniał wszystko w popiół. O takiej porze ludzie, zwierzęta i rośliny nieruchomieją, drętwieją.
Zapada milczenie, zapada martwa, przejmująca cisza.
Otóż teraz właśnie idziemy pustymi bezdrożami naprzeciw temu oślepiającemu zjawisku, jakim jest tu szczyt gorejącego dnia, naprzeciw temu męczącemu doświadczeniu spiekoty i wyczerpania, przed którym w dodatku nie ma dobrego schronienia ni ucieczki. Nikt nie rozmawia, jakby całą uwagę i energię pochłaniał marsz, choć jest on przecież zajęciem codziennym, monotonną rutyną, sposobem życia. Tylko od czasu do czasu słychać uderzenia kija o grzbiet leniwej wielbłądzicy albo pokrzykiwania kobiet na niesforne kozy.
Zbliża się jedenasta, kiedy kolumna zwalnia, a potem przystaje i rozprasza się. Każdy stara się teraz ukryć przed słońcem. Jedynym sposobem jest wejść pod rosnące tu gdzieniegdzie rozłożyste, rosochate akacjowce, których płaskie, postrzępione korony mają kształt parasola: tam jest cień, ukryta odrobina chłodu. Bo poza tymi drzewami wszędzie tylko piach i piach. Tu i tam jakieś pojedyncze, kolczaste, rozczapierzone krzaki. Kępy wypalonej, szorstkiej trawy. Wypustki szarych, kruchych mchów. I już tylko rzadko: wystające kamienie, zwietrzałe głazy, bezładne, skalne usypiska.
– Nie lepiej było zostać tam, przy studni? – pytam, skonany, Hameda. Ledwie jesteśmy w drodze trzeci dzień, a nie mam już siły dalej iść. Siedzimy oparci o sękaty pień drzewa, w wąskim kręgu cienia, tak kusym, że mieści się w nim jeszcze tylko głowa osiołka, a cały jego tułów smaży się w słońcu.
– Nie – odparł – bo od zachodu idą OgadeniOgadeni, a nie mamy dość siły, żeby się im oprzeć.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nasza wędrówka nie jest zwykłym przemieszczaniem się z miejsca na miejsce, ale idąc, uczestniczymy w walce, w nieustannych i niebezpiecznych manewrach, w zmaganiach i w starciach, które w każdej chwili mogą źle się zakończyć.
Po przeczytaniu fragmentu Hebanu Ryszarda Kapuścińskiego wykonaj następujące polecenia:
Wynotuj wszystkie elementy krajobrazu pustynnego, które można odnaleźć w przytoczonym tekście.
Scharakteryzuj ludzi przemierzających pustynię w północnej Somalii.
Uzupełniając tabelę podanymi poniżej stwierdzeniami, wytłumacz, jak ludzie, zwierzęta i rośliny potrafią przetrwać w trudnych do życia warunkach.
Wykorzystują każdą możliwość ochłody., Pracują przed pojawieniem się słońca., Całą energię skupiają na marszu., Piją posilną herbatę z miętą i cukrem., Nie rozmawiają., Piją dużo wody przed wyruszeniem w drogę., Nie są wymagające (odporne na brak wody i temperaturę).
Kobiety, chłopcy, mężczyźni | |
---|---|
Wielbłądy, owce, kozy, osioł | |
Rośliny |
Podkreśl w tytule metaforę, która posłużyła Ryszardowi Kapuścińskiemu do zobrazowania jego postrzegania pustyni.
To niegościnne miejsce, którym jest pustynia, zostało przedstawione za pomocą rozmaitych środków stylistycznych. Wynotuj je, nazwij i opisz ich funkcję w tekście.
Wyjaśnij, dlaczego ludzie pustyni śpiewają wieczorami dumki, których refren brzmi: „Moja ojczyzna? Moja ojczyzna jest tam, gdzie pada deszcz”.
Wyraź swoją opinię na temat sposobu obrazowania pustyni przez Ryszarda Kapuścińskiego.
Piękno pustyni
Do omówienia można wybrać jeden z przytoczonych wierszy lub podzielić klasę na grupy i każdej grupie dać do analizy jeden tekst poetycki oraz polecenia do zrealizowania.
NubiaBiałe obłoki sunące po atłasie nieba…
Skąpane w blaskach słońca piaski pustyni,
Rubinowy wietrzyk przewiewający na wskroś złote wydmy,
Oazy – życiodajne skarbce,
A wśród nich słodki czar zapomnienia.
Po przeczytaniu wiersza NubiaNubia wykonaj następujące polecenia:
Opisz uczucia, które wzbudził w tobie wiersz Agnieszki Mikuckiej.
Nazwij środki stylistyczne służące ukazaniu piękna pustyni i podaj ich przykłady.
Wyjaśnij, jak rozumiesz zakończenie wiersza:
„Oazy – życiodajne skarbce,
A wśród nich słodki czar zapomnienia”.
Porównaj przytoczone teksty Ryszarda Kapuścińskiego i Agnieszki Mikuckiej, uzupełniając poniższą tabelę odpowiednimi cytatami. W sześciu ostatnich rubrykach zapisz spostrzeżenia własnymi słowami.
Nasza karawana
Karawana wielbłądów w uchu igielnymW nieziemskim świecie żyją ludzie,
Co wciąż zbłąkani szukają siebie,
Choć nie sposób przecież
Odnaleźć ziarenka piasku na pustyni…
KarawanąKarawaną idziemy przez swe własne
Niewyśnione lądy,
Wodząc nieprzytomnymi oczyma po bezkresach,
Zawodząc i oddając cześć fatamorganomfatamorganom.
A przecież nasz świat,
Którego nam nie sposób objąć choćby wzrokiem,
Mieści się tylko w maleńkim uchu igielnym.
A my mieścimy się w nim jako nić,
Ażeby stać się tkaniną najczarniejszą,
Która spowija wszechświat.
Ulotni są ludzie.
Wiatr strąca ich jak okruchy kwarcu
Z marmurowych kolumn.
Ulotni są, bo odlatują w eter
Pozostawiając tylko wspomnienie jasnego nieba,
Błękitnych ust i pierza opadającego
Swobodnie na ziemię
I znikającego w łabędziowym gnieździe…
A jednak podążamy naszą karawaną
Parząc sobie stopy na rozgrzanym piachu.
Żyjemy i stwarzamy swój igielny wszechświat.
Po przeczytaniu wiersza Doroty Krzyżosiak – uczennicy I klasy liceum – wykonaj następujące polecenia:
Skomentuj, do jakich rozważań zainspirowały autorkę pustynne klimaty.
Odszukaj w tekście motyw idącej karawany i nazwij funkcję tego motywu w wierszu.
Uwzględniając sytuację człowieka we współczesnym świecie, wyjaśnij, jak rozumiesz metaforę: „nie sposób przecież odnaleźć ziarenka piasku na pustyni”.
Ziarnko humoru
WielbłądPewnego lata w upalnym Kairze
Mieszkał wielbłąd grający na lirze.
Nie biegał zbyt szybko,
Udawał, że jest rybką.
Teraz się myje i jak kot się liże.
Po przeczytaniu utworu Wielbłąd Karoliny Gacke – uczennicy II klasy gimnazjum – wykonaj następujące polecenia:
Wskaż informacje o bohaterze wiersza, które są zgodne z rzeczywistością, i te, które są zaskakujące.
Opisz, jakie uczucia budzi w tobie bohater utworu.
Cechą charakterystyczną wielbłąda jest garb, a niekiedy – dwa garby. Wytłumacz, co – według ciebie – łączy wygląd tego zwierzęcia z wyglądem pustyni.
Podaj, jaki układ rymów występuje w utworze. Sprawdź, czy są to rymy dokładne czy niedokładne. Wyjaśnij, jaką funkcję pełnią w tym wierszu.
Wiersz Wielbłąd jest limerykiem. Odwołując się do poprawnych stwierdzeń z poprzedniego zadania, stwórz własną definicję limeryku. Następnie porównaj ją z definicją zawartą w słowniku języka polskiego lub słowniku terminów literackich. Wypisz różnice.
Znajdź w tekście utworu Wielbłąd dwa wyrazy, które brzmią identycznie, ale różnią się pisownią. Wyjaśnij, na czym polega ta różnica i jakie jest znaczenie obu wyrazów.
Wyraz identyczny pod względem wymowy z innym wyrazem, ale różniący się pisownią, pochodzeniem i znaczeniem.
Przygody Tomka Wilmowskiego
Tomek w krainie kangurówEmu usiłowały zboczyć na wschód. Jeźdźcy z łatwością zagrodzili im drogę, pobiegły więc dalej na północ.
– Uf, jak gorąco! – sapał Tomek.
– Bo też grzeje coraz lepiej! – dodał bosman.
– Hm, nie jest to zbyt dziwne. Przecież zbliżamy się do równika.
– Co też ty pleciesz, brachu? – zniecierpliwił się bosman. – Ten gorący wiatr wali na nas z zachodu.
– To znaczy, że wieje z wnętrza kontynentu.
– Teraz trafiłeś w sedno rzeczy. Żar bucha jakby z rozpalonego pieca. Nawet koniom się to nie podoba. Już prawie ustają […].
Przynaglone konie ruszyły szybciej, lecz w tej chwili gorący wiatr przybrał na sile. Na zachodnim widnokręgu ukazał się czerwony obłok. […] Od zachodu nadchodziła gęsta mgła. Olbrzymim półksiężycem szybko zbliżała się do jeźdźców. To gorący wiatr gnał z głębi lądu całe chmury drobniutkiego czerwonego pyłu. Zaledwie burza piaskowa dopadła niefortunnych łowców, natychmiast pojęli grozę swego położenia. Drobny pył oślepiał wierzchowce, zasypywał jeźdźcom oczy, wdzierał się do nosów, uszu, przenikał przez ubranie do ciała. Konie zaczęły chrapać z przerażenia i wysiłku. Czerwonawe chmury pyłu zasnuły całe niebo. Mrok spowił step. Stało się naraz bardzo duszno. Teraz gwałtowny wicher uderzył w konie i jeźdźców. […] Tymczasem konie z wielkim trudem zbliżały się do wzgórz. Gryzący pył wirował w powietrzu, zmuszał ludzi i zwierzęta do zamykania powiek, toteż wierzchowce potykały się co chwila na twardej, popękanej z gorąca ziemi. W końcu jednak bieg koni stał się równiejszy i szybszy. […]
– Oczywiście musimy przeczekać tutaj burzę – przytaknął Tomek. – Słyszałem, że na Saharze burze piaskowe zasypują niekiedy całe karawany. Najlepiej byłoby znaleźć jakąś pieczarę. Mam wszędzie pełno pyłu. Tak gorąco i duszno.
Po przeczytaniu fragmentu powieści Tomek w krainie kangurów wykonaj następujące polecenia:
Ustal, jaki jest temat przytoczonego fragmentu powieści Alfreda Szklarskiego.
Wskaż w tekście fragment, w którym jest mowa o niebezpieczeństwie grożącym podróżnikom.
Wskaż części mowy, które sprawiają, że opis pustyni staje się dynamiczny, oraz części mowy wpływające na statyczność tego opisu. Wypisz po dwa przykłady każdej z nich.
Przyjrzyj się opisowi burzy piaskowej i rozstrzygnij, czy jest on dynamiczny, czy statyczny. Odpowiedz uzasadnij.
Wypisz wyrazy i określenia, które potęgują dramatyzm opisanej w tekście sytuacji.
Przygody Stasia i Nel
W pustyni i w puszczyDrugiego dnia w południe, po owym długim etapie, Staś i Nel, którzy jechali tym razem na jednym wielbłądzie, mieli chwilę radosnego wzruszenia. Zaraz po wschodzie słońca unosiła się nad pustynią jasna i przezrocza mgła, która jednak wnet opadła. Potem, gdy słońce wzbiło się wyżej, upał uczynił się większy niż w dniach poprzednich. W chwilach, gdy wielbłądy przystawały, nie było czuć najmniejszego powiewu, tak że zarówno powietrze, jak i piaski zdawały się spać w cieple, świetle i ciszy. Karawana wjechała właśnie na wielką, jednostajną równinę niepoprzerywaną khoramikhorami, gdy nagle oczom dzieci przedstawił się cudny widok. Kępy smukłych palm i drzew pieprzowych, plantacje mandarynek, białe domy, mały meczetmeczet ze strzelistym minaretemminaretem, a niżej mury otaczające ogrody, wszystko to pojawiło się z taką wyrazistością i w odległości tak niewielkiej, iż można było mniemać, że po upływie pół godziny karawana znajdzie się wśród drzew oazy.
– Co to? – zawołał Staś. – Nel! Nel! Patrz!
Nel podniosła się i na razie zamilkła ze zdumienia, ale po chwili zaczęła krzyczeć z radości:
– Medinet! Do tatusia! Do tatusia!
A Staś aż pobladł ze wzruszenia.
– Doprawdy… Może to Kharge… Ale nie! To chyba Medinet… poznaję minaret i widzę nawet wiatraki na studniach.
Jakoż istotnie w oddali błyszczały wysoko wzniesione wiatraki studni amerykańskich podobne do wielkich białych gwiazd. Na zielonym tle drzew widać je było tak dokładnie, że bystry wzrok Stasia mógł odróżnić pomalowane na czerwono brzegi skrzydeł.
– To Medinet!…
Staś wiedział przecie i z książek, i z opowiadań, że na pustyni istnieją majaki, zwane fatamorgana, i że nieraz podróżnym zdarza się widzieć oazy, miasta, kępy drzew i jeziora, które są niczym innym, jak złudą, grą światła i odbiciem rzeczywistych, dalekich przedmiotów. Ale tym razem zjawisko było tak wyraźne, tak niemal dotykalne, że jednak nie mógł wątpić, iż widzi prawdziwy Medinet. Oto wieżyczka na domu mudira, oto urządzony pod samym szczytem minaretu kolisty ganek, z którego muezin woła do modlitwy, oto znajome grupy drzew – i zwłaszcza te wiatraki! Nie – to musi być rzeczywistość. Chłopcu przyszło na myśl, że może Sudańczycy, zastanowiwszy się nad położeniem, przyszli do przekonania, że nie uciekną, i nic mu nie mówiąc, nawrócili do FajumuFajumu. Ale spokój ich nasunął mu pierwsze wątpliwości. Gdyby to istotnie było Fajum, czyżby patrzyli na nie tak obojętnie? Widzieli przecie zjawisko i pokazywali sobie palcami, ale w ich twarzach nie było znać najmniejszej niepewności lub wzruszenia. Staś spojrzał jeszcze raz i może ta obojętność Arabów sprawiła, że obraz wydał mu się bledszy. Pomyślał także, że gdyby naprawdę wracali, to karawana skupiłaby się i ludzie, choćby tylko z obawy, jechaliby wszyscy razem. A tymczasem Beduinów, którzy z rozkazu Idrysa od kilku dni wysuwali się znacznie naprzód, wcale nie było widać – a Chamis jadący w tylnej straży wydawał się z oddali nie większy od lecącego przy ziemi sępa.
„Fatamorgana!” – rzekł sobie Staś.
Tymczasem Idrys zbliżył się ku niemu i zawołał:
– Hej! Popędzaj wielbłąda! Widzisz Medinet?
Mówił widocznie żartobliwie i w głosie jego było tyle przekory, że w duszy chłopca zniknął ostatni cień nadziei, by miał przed sobą prawdziwy Medinet.
Po przeczytaniu fragmentu powieści W pustyni i w puszczy wykonaj następujące polecenia:
Przypomnij sobie definicję fatamorgany zawartą w przypisie do wiersza Karawana wielbłądów w uchu igielnym. Znajdź w tekście fragment, który ją opisuje, a następnie wyjaśnij, jakie groźne następstwa dla wędrowców może spowodować to zjawisko.
Wyszukaj i podkreśl w tekście informacje, która pozwolą ci odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób Staś przekonywał siebie o nieprawdziwości ujrzanego miasta.
Wskaż te fragmenty tekstu, które mogłyby posłużyć malarzowi do stworzenia obrazu przedstawiającego fatamorganę widzianą przez Stasia i Nel. Wyjaśnij, co decyduje o plastyczności wybranych fragmentów.
Zadaniowo
Napisz, co, twoim zdaniem, sprawia, że pustynia stała się dla wielu artystów źródłem inspiracji artystycznej. W swojej wypowiedzi weź pod uwagę słowa narratora zawarte w poniższym fragmencie Małego Księcia:
„To prawda. Zawsze kochałem pustynię. Można usiąść na wydmie. Nic nie widać. Nic nie słychać. Ale mimo to coś promieniuje w ciszy…”