Schemat przedstawiający strategie stylistyczne w poezji Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Ukazanych jest osiem strategii: 1. Et ceatera…, 2. Znani i rozpoznawalni, 3. Nazwy własne, 4. Nazwy miejsc, 5. Literowce, 6. Wyrazy obcego pochodzenia, 7. Aluzje – tytuły i wyrażenia, 8. Aluzje fonetyczne. Opis punktów znajdujących się na schemacie: 1. Et ceatera… . Krytycy zarzucali Gałczyńskiemu, że niedbale wylicza, zestawia, powtarza, wtrąca i ratuje kulejący wiersz za pomocą „et ceatera” albo „i tak dalej”. Jeśli jednak wziąć pod uwagę przyjętą przez niego strategię stylistyczną, działania te okazują się nieprzypadkowe. Mają one konsekwencje także w zakresie składni, która sprawia wrażenie niespójnej – jak w żywej, pełnej emocji mowie. Chwyty te zastosował poeta na przykład w wierszu z 1949 roku Gdybym miał jedenaście kapeluszy . Gdybym miał jedenaście kapeluszy, pierwszy schowałbym w szafie, żeby się nie kurzył. Drugi nadałbym przez pocztę w postaci paczki. Trzeci byłby na drobnostki i drobiażdżki. Czwartego używałbym wyłącznie do sztuk magicznych et cetera. Piąty zamiast klosza, do przykrywania sera. Szósty kapelusz – dla Jadwisi. Siódmy bym powiesił. Niech wisi. Ósmy przerobiłbym na nastrojowy abażurek. W dziewiątym hodowałbym jeża lub coś z zoologii w ogóle. Co do dziesiątego, to jeszcze nie mam pomysłu: A jedenasty kapelusz porwałby mi wiatr nad Wisłą. Bo powiedziała o mnie jedna poetka z Krakowa: »To głowa nie do kapeluszy! To taka posągowa głowa!« Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Gdybym miał jedenaście kapeluszy [w:] tegoż, Dzieła w pięciu tomach, tom II, red. K. Gałczyńska, B. Kowalska, Warszawa 1979, s. 344. 2. Znani i rozpoznawalni. Zdjęcie przedstawia starszego, siwowłosego mężczyznę w okularach, który patrzy na trzymane w dłoniach kartki. Mężczyzna ubrany jest w garnitur. Edmund Osmańczyk, fot. 1975 domena publiczna . Treść punktu: Innym znakiem rozpoznawczym języka Gałczyńskiego jest włączanie do liryki rozmaitych nazw własnych, w których artysta dostrzegał poetycką energię. Są wśród nich imiona i nazwiska osób współczesnych pisarzowi, postacie historyczne, wielcy pisarze i artyści. Pracować trzeba jak cholera. Czyśmy to jacy tacy? Więcej Osmańczyka, mniej Grottgera i wszystko będzie cacy. To bardzo łatwo jest umierać, Żyć trudniej – rzekł Horacy . Źródła: Konstanty Ildefons Gałczyński, Tetarzyk „Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić Xięcia Józefa Poniatowskiego ze stemplem 1946 , [w:] Ryszard Matuszewski, Poezja polska 1939–1996 , Warszawa 1998, s. 126. 3. Nazwy własne. W tworzeniu nazw własnych dla swoich bohaterów Gałczyński wykazywał się niezwykłą inwencją słowotwórczą i dowcipem. Wymyślając Porfiriona Osiołka, Hermenegildę Kociubińską czy panów: de Wesz, Hopla-Koneckiego i Bresza, nawiązywał do tradycji satyrycznych i komediowych nazwisk mówiących. Równocześnie jednak sięgał do arsenału środków współczesnej estetyki groteski. Jednym z takich środków jest hybryda1 (de Wesz). Kociubińska pachnie dorszem, Kociubińska Hermenegilda – i pisze wiersze coraz gorsze, i tych wierszy nikt nie wyda; oczywiście, jak dobra babka muszę ich słuchać, lecz gdy czyta, nagle spada ze stołu karafka i noc staje w biegu jak wryta; więc ją biję laską po głowie, Kociubińską Hermenegildę. Ona: c y p s y j d z i e s z j u t r o ? p o w i e d z ! Ja: z e p r a w d o p o d o b n i e p s y j d ę . Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Dwa paszkwile2 na Kociubińską Hermenegildę. I , [w:] Ze struny na strunę. Wiersze poetów Polski Odrodzonej 1918–1978 , ułożył A. Lam, Kraków 1980, s. 423. 1 hybryda – (niem. Hybride , fr. hybride ) – coś, co składa się z różnych elementów, mieszaniec 2 paszkwil (wł. pasquillo ) – utwór literacki ośmieszający konkretną (prawdziwą bądź wyimaginowaną) osobę w sposób obelżywy. 4. Nazwy miejsc. Zdjęcie przedstawia plac i stojące wokół niego trójkondygnacyjne domy o spadzistych dachach. W tle inne zabudowania miejskie. Treść punktu: Warszawskie osiedle Mariensztat, fot. 1949 domena publiczna. Poeta często przywołuje rozmaite teksty kultury oraz wprowadza nazwy miejscowe: krajów, krain prawdziwych i fantastycznych, miast, mniejszych miejscowości, dzielnic, ulic prawdziwych i zmyślonych, barów i kawiarni – tych istniejących realnie, ale też fikcyjnych. Warszawski wiatr – po Starówce i Mariensztacie, warszawski wiatr – wy się w nim jak ja zakochacie, warszawski wiatr – jemu równego nie ma, na Freta i Bema i jak szeroka ziemia pędzi warszawski wiatr. […] Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Warszawski wiatr , [w:] Ze struny na strunę. Wiersze poetów Polski Odrodzonej 1918–1978 , ułożył A. Lam, Kraków 1980, s. 430. 5. Literowce. Oryginalnym wynalazkiem Gałczyńskiego było zastosowanie skrótowców w liryce. W wielu jego wierszach odnajdziemy literowce, powszechnie używane i dające się bez trudu rozszyfrować nawet dziś. Umieszczone w zakończeniach wersów (klauzulach) i zrymowane tracą swoją pospolitość i nabierają cech tajemniczych formuł. Już mi jest cieplej, w MSZ1 pracuję w słońcu i łagodnie. Mniej węgla idzie no i wnet będę mógł nosić same spodnie . Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Siedem wiosen. Wiosna Kolasińskiego [w:] tegoż, Dzieła w pięciu tomach, t. 1, red. K. Gałczyńska, B. Kowalska, Warszawa 1979, s. 186. 1 MSZ – Ministerstwo Spraw Zagranicznych. 6. Wyrazy obcego pochodzenia. Inną charakterystyczną własnością jego poezji jest sięganie po wyrazy z języków obcych. Dość często występują one w tytułach, np. łacińskie: Ars poetica 1 , Noctes Aninensis 2 , Listopad, czyli Novembris 3 ; włoskie: Evviva la poesia 4 ; francuskie: La danse des Polonaise 5 , Á la russe 6 i niemieckie: 14 Grüssen aus Polen 7 . Zrozumienie ich nie jest trudne nawet dla nieznających danego języka, ponieważ Gałczyński wykorzystuje wyrażenia i zwroty obce pojawiające się regularnie w polszczyźnie. Wykształcony Polak znał je ze szkoły, nie tylko z lekcji łaciny czy francuskiego, ale i literatury (Ars poetica , Evviva la poesia ). Niewykształcony czytelnik mógł je znać z gazet, albo… z menu (À la russe ). Ej, pod Wawrem, ej, na szosie lubelskiej rozhulał się, rozbisurmanił się wiatr wrześniowy! Zaczarowane ćmy przypadły do latarni naftowej, świszczą sosny, tańczą sosny farandole diabelskie . […] Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, À la russe , [w:] Ze struny na strunę. Wiersze poetów Polski Odrodzonej 1918–1978 , ułożył A. Lam, Kraków 1980, s. 413. 1 (łac.) „sztuka poetycka” 2 (łac.) 3 (łac.) „listopad” 4 (wł.) „niech żyje poezja” 5 (fr.) 6 (fr.) „na wzór rosyjski” 7 (niem.) 14 pozdrowień z Polski. 7. Aluzje – tytuły, wyrażenia. Zdjęcie przedstawia scenę, na której znajduje się stojąca dorożka. Siedzi w niej kobieta, stangretem jest mężczyzna. Odwraca się do kobiety. Nad nimi zawieszone są postacie pegaza, półksiężyca, baletnicy, anioła i wiele innych. Treść punktu: Irena Kwiatkowska i Mariusz Dmochowski w Dorożce Hermenegildy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego domena publiczna Poeta bawi się aluzjami. Evviva la poesia wzoruje się na znanym wierszu Tetmajera Evviva l’arte , Listopad, czyli Novembris przywołuje skojarzenia ze staropolską, a szczególnie barokową manierą tytułowania. Z kolei w Notatkach z nieudanych rekolekcji paryskich pojawia się aluzja do biblijnego zwrotu pochodzącego z Księgi Eklezjasty. Pełne brzmienie wykorzystanego przez Gałczyńskiego powiedzenia brzmi: Vanitas vanitatum et omnia vanitas , czyli: Marność nad marnościami i wszystko marność. Niebo i ziemia przemijają, chwieją się fundamenty światów, ostatni slogan snuje pająk: Vanitas vanitatum . […] Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Notatki z nieudanych rekolekcji paryskich. IV , [w:] Ryszard Matuszewski, Wiersze polskich poetów współczesnych. Wybór , Warszawa 1976, s. 72., 8. Aluzje fonetyczne Aluzję fonetyczną znajdziemy np. w zabawnej, a nawet absurdalnej wierszowanej scence Dymiący piecyk, w której występują: Chór Polaków, Dymiący Piecyk, Osiołek Porfirion i Dzwony. Chór Polaków załamuje ręce, ponieważ nikt nie potrafi poradzić sobie z dymiącym od wieków piecykiem. Ten, równie nieszczęśliwy, widzi jak przez stulecia Polacy modlą się lub słuchają Szopena, ale nikt nie zajmie się jego naprawą. Nagle pojawia się Osiołek Porfiorion, który przeczyszcza rury i Piecyk przestaje dymić. Zaczynają dzwonić dzwony, których odgłos staje się aluzją do hymnu kościelnego Te Deum laudamus (Ciebie, Boga, wysławiamy), śpiewanego podczas szczególnie podniosłych uroczystości. […] Osiołek Porfirion (z narzędziami) Nic nie rozumiem. Nie ponimaju 1 . I do not understand 2 . (wynosi popiół, czyści rury, czyli wykonuje kilka prostych czynności zduńskich) Piecyk: (przestaje dymić) Chór Polaków: (natychmiast z radości pogrąża się w pijaństwie i dzwoni w dzwony) Dzwony: Bum-buum tedeum! Chór Polaków (konkluzja) Nasz piecyk cudem zreperowany, lecz Osiołek Porfirion to gość podejrzany. (biją Porfiriona) Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Dymiący piecyk , [w:] Ryszard Matuszewski, Wiersze polskich poetów współczesnych. Wybór , Warszawa 1976, s. 82. 1 (ros.) „nie rozumiem” 2 (ang.) „nie rozumiem”.
Schemat przedstawiający strategie stylistyczne w poezji Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Ukazanych jest osiem strategii: 1. Et ceatera…, 2. Znani i rozpoznawalni, 3. Nazwy własne, 4. Nazwy miejsc, 5. Literowce, 6. Wyrazy obcego pochodzenia, 7. Aluzje – tytuły i wyrażenia, 8. Aluzje fonetyczne. Opis punktów znajdujących się na schemacie: 1. Et ceatera… . Krytycy zarzucali Gałczyńskiemu, że niedbale wylicza, zestawia, powtarza, wtrąca i ratuje kulejący wiersz za pomocą „et ceatera” albo „i tak dalej”. Jeśli jednak wziąć pod uwagę przyjętą przez niego strategię stylistyczną, działania te okazują się nieprzypadkowe. Mają one konsekwencje także w zakresie składni, która sprawia wrażenie niespójnej – jak w żywej, pełnej emocji mowie. Chwyty te zastosował poeta na przykład w wierszu z 1949 roku Gdybym miał jedenaście kapeluszy . Gdybym miał jedenaście kapeluszy, pierwszy schowałbym w szafie, żeby się nie kurzył. Drugi nadałbym przez pocztę w postaci paczki. Trzeci byłby na drobnostki i drobiażdżki. Czwartego używałbym wyłącznie do sztuk magicznych et cetera. Piąty zamiast klosza, do przykrywania sera. Szósty kapelusz – dla Jadwisi. Siódmy bym powiesił. Niech wisi. Ósmy przerobiłbym na nastrojowy abażurek. W dziewiątym hodowałbym jeża lub coś z zoologii w ogóle. Co do dziesiątego, to jeszcze nie mam pomysłu: A jedenasty kapelusz porwałby mi wiatr nad Wisłą. Bo powiedziała o mnie jedna poetka z Krakowa: »To głowa nie do kapeluszy! To taka posągowa głowa!« Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Gdybym miał jedenaście kapeluszy [w:] tegoż, Dzieła w pięciu tomach, tom II, red. K. Gałczyńska, B. Kowalska, Warszawa 1979, s. 344. 2. Znani i rozpoznawalni. Zdjęcie przedstawia starszego, siwowłosego mężczyznę w okularach, który patrzy na trzymane w dłoniach kartki. Mężczyzna ubrany jest w garnitur. Edmund Osmańczyk, fot. 1975 domena publiczna . Treść punktu: Innym znakiem rozpoznawczym języka Gałczyńskiego jest włączanie do liryki rozmaitych nazw własnych, w których artysta dostrzegał poetycką energię. Są wśród nich imiona i nazwiska osób współczesnych pisarzowi, postacie historyczne, wielcy pisarze i artyści. Pracować trzeba jak cholera. Czyśmy to jacy tacy? Więcej Osmańczyka, mniej Grottgera i wszystko będzie cacy. To bardzo łatwo jest umierać, Żyć trudniej – rzekł Horacy . Źródła: Konstanty Ildefons Gałczyński, Tetarzyk „Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić Xięcia Józefa Poniatowskiego ze stemplem 1946 , [w:] Ryszard Matuszewski, Poezja polska 1939–1996 , Warszawa 1998, s. 126. 3. Nazwy własne. W tworzeniu nazw własnych dla swoich bohaterów Gałczyński wykazywał się niezwykłą inwencją słowotwórczą i dowcipem. Wymyślając Porfiriona Osiołka, Hermenegildę Kociubińską czy panów: de Wesz, Hopla-Koneckiego i Bresza, nawiązywał do tradycji satyrycznych i komediowych nazwisk mówiących. Równocześnie jednak sięgał do arsenału środków współczesnej estetyki groteski. Jednym z takich środków jest hybryda1 (de Wesz). Kociubińska pachnie dorszem, Kociubińska Hermenegilda – i pisze wiersze coraz gorsze, i tych wierszy nikt nie wyda; oczywiście, jak dobra babka muszę ich słuchać, lecz gdy czyta, nagle spada ze stołu karafka i noc staje w biegu jak wryta; więc ją biję laską po głowie, Kociubińską Hermenegildę. Ona: c y p s y j d z i e s z j u t r o ? p o w i e d z ! Ja: z e p r a w d o p o d o b n i e p s y j d ę . Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Dwa paszkwile2 na Kociubińską Hermenegildę. I , [w:] Ze struny na strunę. Wiersze poetów Polski Odrodzonej 1918–1978 , ułożył A. Lam, Kraków 1980, s. 423. 1 hybryda – (niem. Hybride , fr. hybride ) – coś, co składa się z różnych elementów, mieszaniec 2 paszkwil (wł. pasquillo ) – utwór literacki ośmieszający konkretną (prawdziwą bądź wyimaginowaną) osobę w sposób obelżywy. 4. Nazwy miejsc. Zdjęcie przedstawia plac i stojące wokół niego trójkondygnacyjne domy o spadzistych dachach. W tle inne zabudowania miejskie. Treść punktu: Warszawskie osiedle Mariensztat, fot. 1949 domena publiczna. Poeta często przywołuje rozmaite teksty kultury oraz wprowadza nazwy miejscowe: krajów, krain prawdziwych i fantastycznych, miast, mniejszych miejscowości, dzielnic, ulic prawdziwych i zmyślonych, barów i kawiarni – tych istniejących realnie, ale też fikcyjnych. Warszawski wiatr – po Starówce i Mariensztacie, warszawski wiatr – wy się w nim jak ja zakochacie, warszawski wiatr – jemu równego nie ma, na Freta i Bema i jak szeroka ziemia pędzi warszawski wiatr. […] Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Warszawski wiatr , [w:] Ze struny na strunę. Wiersze poetów Polski Odrodzonej 1918–1978 , ułożył A. Lam, Kraków 1980, s. 430. 5. Literowce. Oryginalnym wynalazkiem Gałczyńskiego było zastosowanie skrótowców w liryce. W wielu jego wierszach odnajdziemy literowce, powszechnie używane i dające się bez trudu rozszyfrować nawet dziś. Umieszczone w zakończeniach wersów (klauzulach) i zrymowane tracą swoją pospolitość i nabierają cech tajemniczych formuł. Już mi jest cieplej, w MSZ1 pracuję w słońcu i łagodnie. Mniej węgla idzie no i wnet będę mógł nosić same spodnie . Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Siedem wiosen. Wiosna Kolasińskiego [w:] tegoż, Dzieła w pięciu tomach, t. 1, red. K. Gałczyńska, B. Kowalska, Warszawa 1979, s. 186. 1 MSZ – Ministerstwo Spraw Zagranicznych. 6. Wyrazy obcego pochodzenia. Inną charakterystyczną własnością jego poezji jest sięganie po wyrazy z języków obcych. Dość często występują one w tytułach, np. łacińskie: Ars poetica 1 , Noctes Aninensis 2 , Listopad, czyli Novembris 3 ; włoskie: Evviva la poesia 4 ; francuskie: La danse des Polonaise 5 , Á la russe 6 i niemieckie: 14 Grüssen aus Polen 7 . Zrozumienie ich nie jest trudne nawet dla nieznających danego języka, ponieważ Gałczyński wykorzystuje wyrażenia i zwroty obce pojawiające się regularnie w polszczyźnie. Wykształcony Polak znał je ze szkoły, nie tylko z lekcji łaciny czy francuskiego, ale i literatury (Ars poetica , Evviva la poesia ). Niewykształcony czytelnik mógł je znać z gazet, albo… z menu (À la russe ). Ej, pod Wawrem, ej, na szosie lubelskiej rozhulał się, rozbisurmanił się wiatr wrześniowy! Zaczarowane ćmy przypadły do latarni naftowej, świszczą sosny, tańczą sosny farandole diabelskie . […] Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, À la russe , [w:] Ze struny na strunę. Wiersze poetów Polski Odrodzonej 1918–1978 , ułożył A. Lam, Kraków 1980, s. 413. 1 (łac.) „sztuka poetycka” 2 (łac.) 3 (łac.) „listopad” 4 (wł.) „niech żyje poezja” 5 (fr.) 6 (fr.) „na wzór rosyjski” 7 (niem.) 14 pozdrowień z Polski. 7. Aluzje – tytuły, wyrażenia. Zdjęcie przedstawia scenę, na której znajduje się stojąca dorożka. Siedzi w niej kobieta, stangretem jest mężczyzna. Odwraca się do kobiety. Nad nimi zawieszone są postacie pegaza, półksiężyca, baletnicy, anioła i wiele innych. Treść punktu: Irena Kwiatkowska i Mariusz Dmochowski w Dorożce Hermenegildy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego domena publiczna Poeta bawi się aluzjami. Evviva la poesia wzoruje się na znanym wierszu Tetmajera Evviva l’arte , Listopad, czyli Novembris przywołuje skojarzenia ze staropolską, a szczególnie barokową manierą tytułowania. Z kolei w Notatkach z nieudanych rekolekcji paryskich pojawia się aluzja do biblijnego zwrotu pochodzącego z Księgi Eklezjasty. Pełne brzmienie wykorzystanego przez Gałczyńskiego powiedzenia brzmi: Vanitas vanitatum et omnia vanitas , czyli: Marność nad marnościami i wszystko marność. Niebo i ziemia przemijają, chwieją się fundamenty światów, ostatni slogan snuje pająk: Vanitas vanitatum . […] Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Notatki z nieudanych rekolekcji paryskich. IV , [w:] Ryszard Matuszewski, Wiersze polskich poetów współczesnych. Wybór , Warszawa 1976, s. 72., 8. Aluzje fonetyczne Aluzję fonetyczną znajdziemy np. w zabawnej, a nawet absurdalnej wierszowanej scence Dymiący piecyk, w której występują: Chór Polaków, Dymiący Piecyk, Osiołek Porfirion i Dzwony. Chór Polaków załamuje ręce, ponieważ nikt nie potrafi poradzić sobie z dymiącym od wieków piecykiem. Ten, równie nieszczęśliwy, widzi jak przez stulecia Polacy modlą się lub słuchają Szopena, ale nikt nie zajmie się jego naprawą. Nagle pojawia się Osiołek Porfiorion, który przeczyszcza rury i Piecyk przestaje dymić. Zaczynają dzwonić dzwony, których odgłos staje się aluzją do hymnu kościelnego Te Deum laudamus (Ciebie, Boga, wysławiamy), śpiewanego podczas szczególnie podniosłych uroczystości. […] Osiołek Porfirion (z narzędziami) Nic nie rozumiem. Nie ponimaju 1 . I do not understand 2 . (wynosi popiół, czyści rury, czyli wykonuje kilka prostych czynności zduńskich) Piecyk: (przestaje dymić) Chór Polaków: (natychmiast z radości pogrąża się w pijaństwie i dzwoni w dzwony) Dzwony: Bum-buum tedeum! Chór Polaków (konkluzja) Nasz piecyk cudem zreperowany, lecz Osiołek Porfirion to gość podejrzany. (biją Porfiriona) Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Dymiący piecyk , [w:] Ryszard Matuszewski, Wiersze polskich poetów współczesnych. Wybór , Warszawa 1976, s. 82. 1 (ros.) „nie rozumiem” 2 (ang.) „nie rozumiem”.