Michał Głowiński
Odpowiednie dać rzeczy słowo
Do częściej cytowanych zdań Norwida należy formuła zamykająca Ogólniki programowy wiersz, umieszczony na początku Vade‑mecum: „Odpowiednie dać rzeczy – słowo”. Przytaczając ją, zazwyczaj się nie pamięta o utworze, w którym występuje, a składające się na nią wyrazy poddaje się z reguły takiej interpretacji, jakby znaczyły tylko to, co znaczą w dzisiejszej polszczyźnie potocznej. W konsekwencji powstaje myśl wprawdzie złota, ale daleka od sposobu myślenia i idei, które drogie były poecie. Spróbujmy więc zastanowić się nad tym zdaniem z pozoru tak prostym, znajdującym się poza zasięgiem Norwidowskiej ciemności. […] Można by więc tymczasem stwierdzić, że „Odpowiednie dać rzeczy – słowo” to tyle, co tworzyć mowę ze słów właściwych, znajdujących się z takiego czy innego względu na swoim miejscu. […] I to wyjaśnienie jest jednak tylko prowizoryczne. A to z tej racji, że – jak wspominałem – „słowo” nie stanowi u Norwida tylko synonimu „wyrazu”. Znaczy dużo więcej, jest objaśnianiem, nauką, wiedzą, myśleniem, przekazem tego, co najbardziej ludzkie, zbliża się więc do greckiego Logos. […] Słowo […] stanowi więc nie tylko fakt językowy, jest samo w sobie wartością duchową. […] Słowo – to aspekt wewnętrzny języka, jakby jego dusza. Ono właśnie jest domeną wszelkiej twórczości. […] Chodzi więc o połączenie rzeczy – mowy z tym, co w języku najistotniejsze, wyposażone w najbardziej zasadnicze treści. W ujęciu takim „rzecz” i „słowo” są wyrażeniami blisko z sobą spokrewnionymi znaczeniowo. Utrudnia to wprawdzie przekład tej poetyckiej formuły na prozę dyskursywną (przekład taki jest zresztą zbyteczny), nie prowadzi jednak do tautologii. Rzecz i słowo […] wyrażają Norwidowską koncepcję poezji jako swoistej twórczości językowej. […] Poezja ma prawo być wieloznaczna, Norwid korzystał z tego przywileju obficiej niż większość poetów XIX w., a więc nie należy sprowadzać jego formuł do jednego ściśle określonego wymiaru. Nie można jednego wyjaśnienia zastępować przez inne, równie jednoznaczne – w takim wypadku nigdy nie wyjdzie się poza uproszczenia. Jak cała poezja Norwida, aforyzm ten dopuszcza różne interpretacje, wchodzące w jego obręb słowa grają równocześnie wieloma znaczeniami. […] Z pewnością rozważania te nie rozjaśniły Norwidowego aforyzmu, ale też zadaniem krytyka nie jest narzucanie jasności tam, gdzie jej w utworze nie ma. Sztuka czytania tzw. ciemnej poezji (a za taką przecież twórczość Norwida do dzisiaj uchodzi), to wgłębianie się w tę ciemność, usiłowanie zrozumienia jej reguł i zasad, jej specyficznego porządku. Sztuka ta polega więc na tym, by odnaleźć odpowiednie dla wiersza sposoby lektury.