Czy zdarzyło się wam zapisywać swoje sny? Niektóre z nich mogą stać się początkami bardzo ciekawych opowieści. Poznajcie Wielkomiluda, który kolekcjonuje je w… słoikach.
Wyjaśnij, co znaczą poniższe związki frazeologiczne:
spać jak zając pod miedzą,
spać snem sprawiedliwego,
spać jak suseł,
spać jak dziecko.
Porozmawiajcie o czynnościach i rytuałach wykonywanych tuż przed zaśnięciem. Jakie zwyczaje towarzyszą wam, kiedy kładziecie się spać? Co ułatwia wam zasypianie?
Wysłuchaj nagrania tekstu Roalda Dahla „Sny to bardzo tajemnicze zjawiszcza”. Zwróć uwagę na fragmenty trudniejsze do zrozumienia. Co powoduje tę trudność?
Sny to bardzo tajemnicze zjawiszczaWielkomilud siedział przy swym ogromnym stole i tak jakby odrabiał lekcje.
Zosia siedziała po turecku na blacie i przyglądała się z bliska, jak olbrzym pracuje.
Między nimi stał słój, w którym spoczywał jeden jedyny dobry sen złowiony tego dnia.
Wielkomilud trzymał w garści ołówek niesłychanych rozmiarów. Z wielkim staraniem i cierpliwością pisał drukowanymi literami na małym karteluszku.
– Co piszesz? – spytała Zosia.
– Każdy sen ma na słoju szpicjalną naklepkę – wyjaśnił olbrzym. – Inaczej nie mógłbym znaleźć tego, o który mi idzie, zwłaszcza w pośpiechu. [...]
Dziewczynka przysunęła się bliżej, żeby zobaczyć, co już napisał. Drukowane litery były duże, zamaszystezamaszyste, ale niezbyt wyraźne. A oto słowa, które widniały na kartce:
W tym śnie ratóje mojego nałuczyciela pszed łutonienciem. Z wysokiego mostu daje nórka do żeki, wyciongam nałuczyciela na bżek a potem go obdażam śmiertelnym pocaunkiem...
– Że co proszę? – spytała Zosia.
Wielkomilud przestał pisać. Z wolna uniósł głowę i spojrzał dziewczynce prosto w oczy.
– Już ci mówiłem – powiedział – że nie miałem okazji chodzić do szkoły. Robię pełno błędów. Nie moja wina. Staram się, jak mogę. Miła z ciebie dziewuszka, ale pamiętaj, proszę, że ty też nie schrupczyłaś wszystkich rozumów.
– Przepraszam. Naprawdę mi przykro. To bardzo niegrzecznie z mojej strony, że wciąż cię poprawiam. [...]
Wstał, podszedł do jednej z licznych półek i postawił słój z najnowszą zdobyczą wśród tysięcy innych słojów.
– A mogłabym obejrzeć jeszcze jakieś sny? – spytała Zosia.
Olbrzym się zawahał.
– Nikt ich jeszcze nie widział – rzekł. – Ale może mimo wszystko pozwolę ci zerknąć.
Zdjął ją ze stołu, postawił sobie na dłoni i zaniósł do którejś półki. – Te tutaj są dobre – powiedział. – To same mrzonżoninki.
– Przysuń mnie trochę bliżej, żebym mogła przeczytać – poprosiła dziewczynka.
– Na naklepkach są tylko chrzęściowe notatki – rzekł olbrzym. – Same sny bywają zwykle dużo dłuższe.
Zosia zaczęła czytać. Pierwszy napis był dosyć długi. Etykietka kończyła się dopiero po drugiej stronie słoja, toteż dziewczynka musiała nim obracać, czytając. A oto treść napisu:
Dzisiaj siedzę w klasie i nagle widze że jak bardzo ówarznie patsze na paniom w pewien sposup to mogę ją uśpić jak mi się podoba. Wienc patsze dalej a jej w końcu głowa opada na biórko i tfardo zasypia i okropnie chrapczy a ftedy fchodzi pan dyrektor i kszyczy „Panno PlumridgePlumridge, niech się pani zbudzi! Jak pani w ogule śmie zasypiać potczas lekcji! Prosze wzionć kapelusz i puaszcz i na zawsze opuścić te szkołe! Zwalniam paniom!”, ale ja jego natychmiast usypiam a on sie wolno osówa na podłogę jakby był z galarety i jusz leży bezwładnie a chrapczy jeszcze gożej nisz panna Plumridge. I wtedy słysze jak Mama muwi „obuć sie siniadanie gotowe”.
– Cóż to za dziwaczny sen – powiedziała Zosia.
– To dzwonecznik – odparł Wielkomilud. – Bardzo hopsny.
Tuż pod dolną krawędzią etykietki Zosia ujrzała sam sen: leżał na dnie słoja, łagodnie pulsując. Wyglądał podobnie jak poprzedni – no, może był od niego trochę większy.
– Masz inne sny dla chłopców, a inne dla dziewczynek? – spytała Zosia.
– No pewnie. Gdybym chłopcu wdmuszył dziewuszny sen, niechby i hopsny, chłopiec pomyślałby zaraz po przebudzeniu: „A cóż to za szkarładne głupiestwo mi się przyśniło?”.
– No właśnie, chłopcy tacy już są – powiedziała Zosia.
– Na tej półce trzymam same sny dla dziewczynek.
– A mogę przeczytać jakiś sen dla chłopców?
– Możesz – odparł Wielkomilud, podnosząc ją o jedną półkę wyżej.
Napis na pierwszym z brzegu słoju brzmiał:
Robie sobie czarodziejskie bóty ze ssaniem i jak je włorze to umie wejść po ścianie asz na sófit. No wienc tak sobie hodze po sóficie do gury nogami a tu whodzi moja starsza siostra i zaczyna się na mnie dżeć jak to ona, dże sie co ty najlepszego wyprawiasz, kto to widział lazić po sóficie, a ja nic tylko sie na nią patsze z gury i sie uśmiecham i muwie pszeciesz ci muwiłem że jak cie widze to asz mnie wywraca na drugą strone no i patsz, co narobilaś, fszystko przes ciebie.
– Ten jest jakiś głupawy – orzekła Zosia.
– Chłopcy byliby innego zdania – z uśmiechem odparł olbrzym. – To też jest dzwonecznik. No, ale może już dość tego czytania? […]
– Sny to bardzo tajemnicze zjawiszcza – rzekł olbrzym. – Ludzie ani trochę ich nie rozumieją. Nawet najbardziej przemóżdżali profesorowie. […]
– No, na razie wystarczy. Mam ich jeszcze całe krztyliony, ale już mnie ręka rozbolała, tak długo cię trzymam.
Przeczytaj tekst samodzielnie i odpowiedz na pytania:
Jakiego rodzaju błędy były w tym tekście?
Kto jest bohaterem tego fragmentu opowiadania?
Kto jest gościem olbrzyma?
O czym opowiada ten tekst?
Powiedz, o czym według Wielkomiluda śnili chłopcy. Dlaczego nie mogli śnić tych samych snów co dziewczynki? Opisz tutaj lub w zeszycie przykładowy sen dziewczynek.
Wielkomilud zgromadził tysiące snów. Wyobraź sobie i opowiedz, jakie sny mogą się znajdować w słojach z takimi „naklepkami”.
Narysuj jeden z tych snów.
Może „nie schrupczyliście wszystkich rozumów”, ale z pewnością umiecie odszukać w opisach snów błędy ortograficzne i interpunkcyjne oraz je poprawić. Przepiszcie poprawnie wybrany opis snu do zeszytu. Pracujcie ze słownikiem ortograficznym.
Wyobraź sobie, jak może wyglądać najnowsza zdobycz Wielkomiluda, wykonaj jej model z plasteliny i włóż do słoja w taki sposób, żeby można go było zaprezentować na wystawie. Nie zapomnij podpisać słoj.
Wyszukaj w słowniku języka polskiego znaczenie słowa „jawa”. Dowiedz się, co to znaczy „śnić na jawie”.
Łapacze snów to tradycyjne indiańskie przyrządy zawieszane w tipitipi nad łóżeczkiem lub kołyską dziecka. Mogą być bardzo ozdobne. Mają one sprowadzić na śpiącego dobre sny, a złe zatrzymać. Możesz zrobić łapacz snów samodzielnie. Potrzebne ci będą następujące przedmioty:
giętka wierzbowa gałązka,
cienki skórzany pasek lub wełna/mulina do oplecenia gałązki,
kordonek lub mulina do zrobienia sieci (można je nawoskować lub wzmocnić płynnym klejem),
rzemyki,
piórka, koraliki i muszelki.
Wierzbową gałązkę uformuj w obręcz. Owiń ją skórą lub ciasno muliną. Wykonaj sieć: zaczep kilka pętelek muliny dookoła w środku okręgu w równych odległościach. Od każdej pętelki poprowadź następne tak, aby zwężały się do środka. Zostaw w środku otwór, przez który dostaną się dobre sny. Ozdób łapacz snów rzemykami, koralikami, piórkami itp. Możesz zawiesić go w oknie pokoju, w którym śpisz, albo podarować komuś bliskiemu.