Sprawdź się
W rozmowie z Mendlem (fragment w sekcji „Ilustracja interaktywna”) zegarmistrz posługuje się stereotypami dotyczącymi Żydów. Do podanych wypowiedzi zegarmistrza, prezentujących stereotypy dotyczące Żydów, dopisz kontrargumenty Mendla.
Mendel Gdański— Mój panie Mendel — rzekł zegarmistrz tonem wyższości. — Gada się to tak i owak, ale każdy żyd, byle pieniądze miał.
Mendel GdańskiWas, Żydów, lęgnie się jak tej szarańczy, a zawsze to żywioł cudzy...
Na podstawie poniższego fragmentu noweli określ przyczyny, w których Mendel upatruje polskiej niechęci do Żydów.
Mendel GdańskiStary żyd błysnął oczami raz i drugi, zachłysnął się i, unosząc brodę, spytał:
— Nu, z przeproszeniem pana dobrodzieja, kto to powiadał, co żydów mają bić? Ja się przy to dziecko pytać nie chciał, żeby go broń Boże nie przestraszyć, bo to bardzo delikatne dziecko jest, ale teraz, to ja się pana dobrodzieja o to bez urazy spytam…
Uśmiechał się pochlebnie, ujmująco, siwe jego oczy patrzyły z przymileniem. Zegarmistrz, zbity nieco z tropu poprzednimi wywodami żyda, natychmiast uczuł swoją przewagę.
— Powiadają… — bąknął niedbale, wydymając wargi.
— Nu, kto powiada? — pytał żyd, a oczy już z aksamitnych stawały się ostre, kłujące.
— Ludzie powiadają… — bąknął tym samym tonem zegarmistrz.
Stary żyd odskoczył nagle na dwa kroki, ze zwinnością, której by się nikt w nim nie domyślał. Wzrok jego pałał, wargi parskały, głowę postawił jak kozioł.
— Ludzie?… Ludzie powiadają? — pytał głosem syczącym, w coraz wyższe wpadającym tony.
— Ludzie?…
I za każdym wymówionym wyrazem pochylał się coraz bardziej naprzód, przysiadał niemal.
Zegarmistrz patrzył obojętnie, bawiąc się dewizką i kiwając nogą w trzewiku. Uważał jednak, że ta postawa żyda jest wobec niego niewłaściwa i śmieszna.
— Cóż to pana tak dziwi? — zapytał chłodno.
Ale stary introligator już się uspokoił. Rozpatrywał się, ręce wparł w biodra, brodę wyrzucił do góry, oczy zmrużył.
— Pan dobrodziej się myli — rzekł. — Ludzie tego nie powiadają. To powiada wódka, to powiada szynk, to powiada złość i głupota, to powiada zły wiatr, co wieje.
Wzniósł rękę i machnął nią wzgardliwie.
— Niech pan dobrodziej śpi spokojnie. I ja będę spokojnie spał, i to dziecko będzie spokojnie spało! Nasze miasto bardzo dużo smutku ma i bardzo dużo ciemności, i bardzo dużo nieszczęścia, ale na nasze miasto Jeszcze to nie przyszło, co by się w nim ludzie gryźli jak psy. O to może pan dobrodziej spokojny być!
Mendel GdańskiW alkowie, za pąsową firanką, leżał mały gimnazista z obwiązaną głową. Zielona lampka paliła się przy nim, chudy student siedział na brzegu łóżka, trzymając rękę malca. Twarz studenta była już tą samą, co zwykle, dziobatą, brzydką twarzą; w oczach tylko paliły się niedogasłe ognie, z dna duszy ruszone. Siedział milczący, namarszczony, gniewny i od czasu do czasu rzucał niecierpliwe spojrzenie w ciemny kąt alkowy. W kącie tym siedział stary Mendel Gdański, bez ruchu, bez głosu. Skulony, z łokciami wspartymi o kolana, z twarzą ukrytą w rękach, siedział on tak już od południa, od chwili, w której dowiedział się, że chłopcu niebezpieczeństwo nie grozi. Ta nieruchomość i to milczenie starego introligatora niecierpliwiły studenta.
— Panie Mendel! — burknął wreszcie — wyleźże pan już raz z tego kąta! BosinyBosiny pan odprawiasz, czy co u licha? Trochę gorączki i nic więcej. Chłopak za tydzień jaki do szkoły pójdzie, byle się trochę tylko skóra zrosła. A pan tak na marze zasiadł, jakby co panu umarło. Stary żyd milczał. Po chwili dopiero podniósł głowę i odezwał się głosem namiętnie drgającym:
— Pan się pyta, czy ja na bosiny siedzę? Nu, ja siedzę na bosiny! Ja popiół na głowę mam i wór gruby na głowie mam, i na popiele ja siedzę, i nogi bose mam, i pokutę wielką mam, i wielką boleść mam, i wielką gorzkość… Zamilkł i twarz znowu w ręce ukrył. Mała zielona lampka dawała jego siwej głowie jakieś szczególne widmowe niemal oświetlenie. Malec jęknął raz i drugi i znów zaległo milczenie. A wtedy wśród tej ciszy podniósł Mendel Gdański raz jeszcze głowę i rzekł:
— Pan powiada, co u mnie nic nie umarło? Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał… Nu, u mnie umarło serce do tego miasto!
Z dzisiejszego punktu widzenia oceń propagowane przez polskich pozytywistów hasło asymilacji Żydów. Czy idea ta mogła mieć rację bytu? Sformułuj dwa argumenty na poparcie swojego zdania.
Zastanów się, w jaki sposób opisywane w noweli Konopnickiej wydarzenia mogły wpłynąć na osobowość oraz stosunek do polskości Jakuba – wnuka Mendla Gdańskiego. Biorąc pod uwagę kontekst historyczny, stwórz wypowiedź na co najmniej 200 słów, w której dorosły Jakub opowiada o tych zdarzeniach z perspektywy czasu. Pamiętaj o przyjęciu w wypowiedzi perspektywy dorosłego człowieka.