Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
1
Pokaż ćwiczenia:
1
Ćwiczenie 1
Zapoznaj się z fragmentem książki Autoportret reportera. Na podstawie tekstu zaznacz spośród podanych opcji, co może utrudnić napisanie dobrego reportażu.
Zapoznaj się z fragmentem książki Autoportret reportera. Na podstawie tekstu zaznacz spośród podanych opcji, co może utrudnić napisanie dobrego reportażu.
1
Ryszard Kapuściński Autoportret reportera

W przypadku podróży reporterskiej nie ma mowy o jakiejkolwiek turystyce. Podróż reporterska wymaga ciężkiej pracy i wielkiego przygotowania teoretycznego. Zdobycia wiedzy o terenie, na który się jedzie. Podróż ta nie zna relaksu. Odbywa się w pełnej koncentracji, skupieniu. Musimy mieć świadomość, że miejsce, do którego dotarliśmy, być może jest nam dane tylko raz w życiu.

(...) Nie wierzę w takie pisanie, że przyjeżdża się do jakiegoś kraju w sobotę, a w niedzielę o tym kraju zaczyna opowiadać. (...) Traktuję swoją pracę i reportaż bardzo poważnie i odpowiedzialnie. Bo też jest to bardzo delikatna dziedzina, porównać ją można do chirurgii oka. Jeśli napiszę złą powieść, to nic z tego nie wynika, pojawia się po prostu jeszcze jedna zła powieść. Ale jeżeli reporter przebywa w dwu krajach, które są w stanie konfliktu i fałszywie opisze jeden z nich, to jest już zupełnie inna, znacznie poważniejsza sytuacja.

adrp8 Źródło: Ryszard Kapuściński, Autoportret reportera, wybór K. Strączek, Kraków 2003, s. 13–64.
R1WErPwo9kzWS
Możliwe odpowiedzi: 1. nieznajomość historii, kultury i języka kraju, do którego się jedzie w celu napisania reportażu, 2. brak skupienia, chaotyczność, 3. znajomości na miejscu, 4. brak obiektywizmu, 5. pośpiech, szybkie przechodzenie do pisania, 6. przebywanie wyłącznie w towarzystwie reporterów i fotoreporterów z innych krajów, 7. zapoznanie się z literaturą dotyczącą miejsca, o której pisać ma reporter, 8. brak talentu

Teksty do ćwiczeń 2, 3 i 4

1
Henryk Sienkiewicz Listy z Afryki

Jest to niesłychana martwota, tak straszna, że o podobnej nie miało się dotąd żadnego pojęcia. Piasek, pomarszczony w taki sposób, jak marszczy się toń pod wiatrem, wygląda jakby skostniały; niebo nad nim szkli się, jak oczy umarłego człowieka, przez które nie patrzy dusza. Tu po raz pierwszy rozumie się, że pustka może być żywą lub martwą, bo na przykład na pełnem morzu, gdy ono nic nie dostrzega, prócz wód niezmiernych, czuje się jednak ruch. Tu jest kraina zastygła. Spokój na morzu jest ukojeniem się żywiołów; spokój pustyni — odrętwiałością. Istnieje tu wszystko, co kojarzy się z pojęciem śmierci, więc i ogromna groza i ogromna cisza i melancholia i rozdzierający smutek, który leci na duszę ludzką gdzieś z głębin pustyni, ogarnia ją, uciska i napełnia niepokojem.
(...) Wieczór zapadał. Słońce zanurzało się w wodach jeziora Menzaleh. Piaski po stronie arabskiej przybrały barwę różową, która zwolna przechodziła w ton liliowy, coraz delikatniejszy i bledszy. Ale te łagodne tony, które gdzieindziej napełniają słodyczą całą naturę, nie odjęły pustyni jej surowości i biblijnej powagi.
(...) Brzegi ciągle były widne, ale jałowe, puste, pustynne. Barwa ich zmienia się, rysunek pozostaje wiecznie ten sam — i człowiek nie ma tego zadowolenia, jakiego doznaje na pełni morskiej, gdy mu myśl i oczy giną w bezbrzeżnem przestworzu i gdy go obejmuje naokół nieskończoność. Zagubia się wówczas własne ja — i jest w tem wielkie uspokojenie. Tu wzrok nuży się jednostajnością zarysów i jakoś ciasno nam wśród tych dwóch bliskich brzegów.
Widziałem tego dnia wspaniały zachód słońca. Ozłociło się morze, ziemia i powietrze, a cały widnokrąg zdawał się płonąć. Ta niezmierna, fantastyczna powódź blasków ma w sobie coś smutnego, może z tego powodu, że rozświeca pustkowie. W chwilę później zeszedłem, nie pamiętam po co, do salonu i miałem wrażenie, że widzę pożar, tyle czerwonego światła wpływało przez zachodnie okna. Wszystko tam było czerwone, jakby od bengalskiego ognia — i obrusy i ściany i lustra i twarz stewartów. Ale wszystko to trwało krótko. Mrok czynił się tak szybko, jakby ktoś ciemność przesiewał z olbrzymich sit, z nieba na ziemię. Potem niebo zgasło, morze stało się żelazne i statek zajaśniał nagle we wnętrzu elektrycznem światłem.
(...) Poszedłem na sam tył statku, za koło sternicze. Morze było ciemne, ale w białej miazdze szlaku, ciągnącego się za parowcem, połyskiwały czasem jasno‑błękitne gwiazdy, wyskakujące nagle z głębiny, mieniły się pióra pawie, to znów skry czerwonawe. Szlak fosforyzuje w ten sposób co noc.
Powietrze poprostu przeczyste! Oddycha się tu pełnemi piersiami. Jednostajny odgłos niestrudzonej śruby i szum morza kołyszą jakby do snu. Rozmyśla się i rozpamiętywa doskonale. Kto chce wrócić myślą w przeszłość, ten wróci — i zobaczy ją, jak żywą. Wśród tej nocy, wśród otoczenia bez kształtów, wśród tego nieokreślonego smutku, którym przesiąknięta jest zawsze ciemność, człowiek przestaje być bryłą, a zmienia się w myśl samą, która leci, gdzie chce i odtwarza, co chce: i drogie chwile i drogie twarze.

Nazajutrz wypływaliśmy już z zatoki na pełne morze. Po lewej stronie widać było jeszcze w świetle poranku wydłużone kształty góry Synai. w tych stronach, co nazwa, to jedna większa i bardziej pamiętna od drugiej. Człowiek tak do nich przywyka, że dziwi się w końcu, iż im się tak mało dziwi. Synai zdawała się wychodzić wprost z morza. Stoki jej można było jeszcze mniej więcej odróżnić, ale szczyt, nie bardzo zresztą wyniosły, przedstawiał się raczej jak różowawy obłok, który wkrótce zaczął się zlewać z innemi i topnieć w oddaleniu.

adrp3 Źródło: Henryk Sienkiewicz, Listy z Afryki, oprac. Danuta Stępniewska, Warszawa 1956.
1
Arkady Fiedler Kanada pachnąca żywicą

Gdy wypływałem z Gdyni do Kanady, w Polsce świeciło gorące, lipcowe słońce i rozśpiewani ludzie zaczynali na polach żniwa. Bałtyk był stosunkowo łagodny, Morze Północne zamroczone, ale prawdziwe piekło rozpętało się poza Szkocją, po wyjściu na pełny Atlantyk. Silny wicher zachodni, do burzy podobny, brał nas porządnie w obroty i dął z taka zajadłością, że ścinał nam skórę. Trudno było ustać na pokładzie. Statek tańczył na olbrzymich falach jak narwana baletnica. Chłód przejmował do szpiku, ludzie chorowali i nie opuszczali koi. Trzeciego dnia bezustannej męki na wzburzonym morzu spytałem któregoś z oficerów statku, czy tu, na północnym Atlantyku, zawsze panują takie wichry.
(...)
W czasie moich podróży do Ameryki Południowej kilka razy przecinałem szlak, jakim płynął na zachód Kolumb i jego Hiszpanie. Kolumb płynął do kraju o wiecznej wiośnie morzem słonecznym i spokojnym, o ustalonych, łagodnych wiatrach. Nie było na jego drodze żadnego zatoru i żadnego odstraszającego wichru. Dlatego dzieje jego odkryć potoczyły się w błyskawicznym tempie. Odkrył, zdobył, a Hiszpania tysiącami Hiszpanów zaludniła w krótkim czasie całą tę część świata, podczas gdy na północy, równocześnie odkrytej, nic poważnego jeszcze się nie działo.
(...)
W Montrealu na James Street, będącej odpowiednikiem Wall Street w Nowym Jorku, wznosi się, w otoczeniu innych olbrzymich budynków, imponujący gmach Royal Bank of Canada, drapacz chmur, marmurowa świątynia dolara i potęgi. Przez wspaniały portal z ciężkiego brązu wchodzą i wychodzą ludzie, którzy handlują milionami: nie tylko dolarów, lecz i dusz ludzkich, dzierżąc losy kraju w swych portfelach i swych energicznych, acz często bezwzględnych rękach. Tu przed wejściem do banku, wtłoczony w szeregi czekających aut, stał żebrak, kataryniarz. Kręcił katarynką. Był to jakiś przemyślny instrument, z którego tryskały donośnym, czystym głosem skoczne melodie, pełne radości życia. Melodie podbijały wesołością całą ulicę i odbijały się o gmach Royal Bank of Canada.
(...)
Z ciekawości wszedłem do sklepu i spytałem o najtańszy samochód. Pokazali mi Chevrolet. Grat nieładny, ale kosztował piętnaście dolarów.
– Czy chodzi? – spytałem sceptycznie.
Nie tylko chodzi, ale gwarantowano mi, że przejadę nim jeszcze przez całą Kanadę do wybrzeża Pacyfiku i z powrotem.
– To nieprawda! – ktoś obok mnie sprzeciwił się szorstkim głosem.
Lekki popłoch w sklepie. Sprzedawca ściągnął brwi i wlepił w intruza twardy wzrok.
I beg your pardon? – Przepraszam? – zwrócił się do niego zdumiony.
Młody człowiek, który odezwał się, wyglądał na pewnego siebie mechanika.
– To ja bardzo przepraszam – rzekł zaczepnym głosem – ale pan się mylił.
Rzeczowo obejrzał motor samochodu i zapewnił w sposób nie znoszący oporu:
– Do Pacyfiku, zgoda, dojedzie, ale z powrotem – nie! Niech pan nie łudzi klientów!...
Do Pacyfiku było pięć tysięcy kilometrów.

adrp9 Źródło: Arkady Fiedler, Kanada pachnąca żywicą, Pelpin 2009, s. 9–17.
11
Ćwiczenie 2

Rozpoznaj funkcje cytowanych poniżej opisów przyrody. Zapisz swoje wnioski przy każdym z nich.

Piasek, pomarszczony w taki sposób, jak marszczy się toń pod wiatrem, wygląda jakby skostniały; niebo nad nim szkli się, jak oczy umarłego człowieka, przez które nie patrzy dusza.

Ru6eKE6d6mhrH
(Uzupełnij).

Brzegi ciągle były widne, ale jałowe, puste, pustynne. Barwa ich zmienia się, rysunek pozostaje wiecznie ten sam — i człowiek nie ma tego zadowolenia, jakiego doznaje na pełni morskiej, gdy mu myśl i oczy giną w bezbrzeżnem przestworzu i gdy go obejmuje naokół nieskończoność.

RVAmwFUTQFuHk
(Uzupełnij).

Morze było ciemne, ale w białej miazdze szlaku, ciągnącego się za parowcem, połyskiwały czasem jasno‑błękitne gwiazdy, wyskakujące nagle z głębiny, mieniły się pióra pawie, to znów skry czerwonawe. Szlak fosforyzuje w ten sposób co noc.

Rne1vFtPfRXgk
(Uzupełnij).
11
Ćwiczenie 3

Określ, w jaki sposób autor ujawnia się we fragmencie Listów z Afryki? Czy jest w nim postacią pierwszoplanową? Uzasadnij swoje zdanie.

RQnv7f0mrMZ0H
(Uzupełnij).
11
Ćwiczenie 4
Zapoznaj się z powyższym fragment reportażu Arkadego Fiedlera. Podaj cytaty z tekstu świadczące o jego przynależności do gatunku reportażu. Opisz lub nazwij te cechy.
Zapoznaj się z powyższym fragment reportażu Arkadego Fiedlera. Podaj cytaty z tekstu świadczące o jego przynależności do gatunku reportażu. Opisz lub nazwij te cechy.
RETfsEr4lYTV1
Cytat (Uzupełnij). Cecha (Uzupełnij).
R7ToqR82PJmaU2
Ćwiczenie 5
Reportaż jest gatunkiem pogranicznym, hybrydowym. Zawiera zarówno cechy literackie, jak i publicystyczne. Wskaż elementy odnoszące się do tych dwóch cech, które odnajdujesz we fragmencie tekstu Sienkiewicza. W Montrealu na James Street, będącej odpowiednikiem Wall Street w Nowym Jorku, wznosi się, w otoczeniu innych olbrzymich budynków, imponujący gmach Royal Bank of Canada, drapacz chmur, marmurowa świątynia dolara i potęgi. Przez wspaniały portal z ciężkiego brązu wchodzą i wychodzą ludzie, którzy handlują milionami: nie tylko dolarów, lecz i dusz ludzkich, dzierżąc losy kraju w swych portfelach i swych energicznych, acz często bezwzględnych rękach. Tu przed wejściem do banku, wtłoczony w szeregi czekających aut, stał żebrak, kataryniarz. Kręcił katarynką. Był to jakiś przemyślny instrument, z którego tryskały donośnym, czystym głosem skoczne melodie, pełne radości życia. Melodie podbijały wesołością cała ulice i odbijały się o gmach Royal Bank of Canada. (...) Z ciekawości wszedłem do sklepu i spytałem o najtańszy samochód. Pokazali mi Chevrolet. Grat nieładny, ale kosztował piętnaście dolarów. – Czy chodzi? – spytałem sceptycznie. Nie tylko chodzi, ale gwarantowano mi, że przejadę nim jeszcze przez całą Kanadę do wybrzeża Pacyfiku i z powrotem. – To nieprawda! – ktoś obok mnie sprzeciwił się szorstkim głosem. Lekki popłoch w sklepie. Sprzedawca ściągnął brwi i wlepił w intruza twardy wzrok. – I beg your pardon? – Przepraszam? – zwrócił się do niego zdumiony. Młody człowiek, który odezwał się, wyglądał na pewnego siebie mechanika. – To ja bardzo przepraszam – rzekł zaczepnym głosem – ale pan się mylił. Rzeczowo obejrzał motor samochodu i zapewnił w sposób nie znoszący oporu: – Do Pacyfiku, zgoda, dojedzie, ale z powrotem – nie! Niech pan nie łudzi klientów!... Do Pacyfiku było pięć tysięcy kilometrów.
2
Ćwiczenie 5
RgwgHeEYaxiax
Reportaż jest gatunkiem pogranicznym, hybrydowym. Zawiera zarówno cechy literackie, jak i publicystyczne. W poniższym cytacie wskaż fragmenty odnoszące się do tych dwóch cech. W Montrealu na James Street, będącej odpowiednikiem Wall Street w Nowym Jorku, wznosi się, w otoczeniu innych olbrzymich budynków, imponujący gmach Royal Bank of Canada, drapacz chmur, marmurowa świątynia dolara i potęgi. Przez wspaniały portal z ciężkiego brązu wchodzą i wychodzą ludzie, którzy handlują milionami: nie tylko dolarów, lecz i dusz ludzkich, dzierżąc losy kraju w swych portfelach i swych energicznych, acz często bezwzględnych rękach. Tu przed wejściem do banku, wtłoczony w szeregi czekających aut, stał żebrak, kataryniarz. Kręcił katarynką. Był to jakiś przemyślny instrument, z którego tryskały donośnym, czystym głosem skoczne melodie, pełne radości życia. Melodie podbijały wesołością całą ulicę i odbijały się o gmach Royal Bank of Canada. (Uzupełnij).
21
Ćwiczenie 6

Ryszard Kapuściński często nazywał siebie tłumaczem kultur. Jak rozumiesz to sformułowanie w kontekście pracy autorów reportaży podróżniczych? Posłuż się własnymi przykładami.

R1SZxZLLPSnbZ
(Uzupełnij).
3
Ćwiczenie 7

Zwróć uwagę na treść, jaką niesie narracja w poniższych fragmentach współczesnych reportaży, oraz na to, jak ujawnia się w nich reporter, i określ na tej podstawie typ reportażu podróżniczego.

1
Jacek Hugo-Bader Biała gorączka

Modliłem się tylko, żeby nie nawalił mi w nocy w tajdze i żebym nie spotkał bandytów. Na pierwsze z tych nieszczęść byłem przygotowany, na drugie – nie. Byłem chyba jedynym wariatem, który przez ten straszny ocean lądu podróżował bez broni, do tego samotnie.

adrp4 Źródło: Jacek Hugo-Bader, Biała gorączka, Wołowiec 2009, s. 11.
1
Małgorzata Szejnert Wyspa klucz

Jest pierwszy stycznia 1892 roku. John Baptiste Weber wstał wczesnym rankiem, po ciemku, co dla dawnego żołnierza nie było na pewno dotkliwe. Ellis Island rozpoczyna dziś służbę. Dzień historyczny dla wyspy. Po latach wiadomo, że historyczny dla Ameryki i ważny dla świata.

adrp5 Źródło: Małgorzata Szejnert, Wyspa klucz, Kraków 2009, s. 21.
1
Max Cegielski Wielki gracz. Ze Żmudzi na dach świata

Ruszam szukać „Zamku Litewskiego”, gdzie „Broniś” regularnie odwiedza ojca, ale okazuje się, że ponury budynek przy nabrzeżu rzeki Mojki, u jej zbiegu z kanałem Kriukowym, od dawna nie istnieje. Gmach zbudowano pod koniec XVIII wieku i przez pewien czas stacjonował tu litewski pułk wojsk, stąd nazwa. Z kolei od lat dwudziestych XIX wieku służył za więzienie z ponad stu celami, podzielonymi według kategorii przestępstw popełnionych przez osadzonych.(...) Idą wzdłuż kolejnych kanałów i nabrzeży podziwiam pałace, wille oraz dawne domy bogatych kupców, urzędników i wojskowych. Nieliczne gmachy z okresu ZSRR są dużo gorzej zachowane niż te z epoki carskiej…

adrp6 Źródło: Max Cegielski, Wielki gracz. Ze Żmudzi na dach świata, Kraków 2015, s. 71.
1
Artur Domosławski Wykluczeni

Czy daje się pomyśleć o całych społeczeństwach jako o zbiorowiskach wykluczonych? W taki sposób myślę o południowych Sudańczykach, ale podobne pytanie‑hipotezę nasuwa arabska wiosna, mimo że mieszkańcy zbuntowanych krajów tego regionu żyją na poziomie materialnym nieporównanie lepszym niż południowi Sudańczycy. Samo zestawienie wydaje się szokujące. Ludzie w Tunezji, Egipcie oraz paru innych krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu upomnieli się przede wszystkim o prawa, których pozbawiła ich długoletnia dyktatura.

adrp7 Źródło: Artur Domosławski, Wykluczeni, Warszawa 2016, s. 295.
R15EJlHduLyz9
Biała gorączka Możliwe odpowiedzi: 1. reportaż antropologizujący, 2. reportaż gonzo, 3. reportaż śladami bohatera, 4. reportaż z podróży w czasie Wyspa klucz Możliwe odpowiedzi: 1. reportaż antropologizujący, 2. reportaż gonzo, 3. reportaż śladami bohatera, 4. reportaż z podróży w czasie Wielki gracz. Ze Żmudzi na dach świata Możliwe odpowiedzi: 1. reportaż antropologizujący, 2. reportaż gonzo, 3. reportaż śladami bohatera, 4. reportaż z podróży w czasie Wykluczeni Możliwe odpowiedzi: 1. reportaż antropologizujący, 2. reportaż gonzo, 3. reportaż śladami bohatera, 4. reportaż z podróży w czasie
311
Ćwiczenie 8

Przygotuj mapę myśli podsumowującą wiadomości na temat reportażu podróżniczego. Skorzystaj z zamieszczonego tekstu oraz wiadomości z sekcji Przeczytaj.

RCf1KAknhVb9N
Mapa myśli. Lista elementów:
  • Nazwa kategorii: Reportaż
R17Wu86mGppBy
(Uzupełnij).
Artur Rejter Kształtowanie się gatunku reportażu podróżniczego w perspektywie stylistycznej i pragmatycznej

Reportaż podróżniczy pozostaje na przestrzeni całego procesu kształtowania się gatunkiem użytkowym, niemniej użytkowość ujawnia się w różnym nasileniu. Momentem przełomowym jest niezaprzeczalnie wiek XIX, kiedy, pod wpływem ekspansywnego rozwoju prasy jako głównego środka masowego przekazu, pojawia się w uniwersum komunikacyjnym list z podróży — bezpośredni poprzednik reportażu podróżniczego (...). Do tego czasu teksty będące reprezentantami pierwotnych gatunków mowy charakteryzują się kompozycją wskazującą przede wszystkim na prywatny ich odbiór. (...) Począwszy od II okresu kształtowania się reportażu, zauważyć można dopiero dialog autora z czytelnikiem. (...) Opis i opowiadanie jako podstawowe struktury wypowiedzi odznaczają się ścisłością, która jest stylistycznym wyrazem dążności nadawcy do precyzji przekazywanych informacji na wszystkich etapach kształtowania się prezentowanego gatunku mowy, a przede wszystkim między XVI i XVIII wiekiem (I okres). Dopiero w dziewiętnastowiecznym liście z podróży bardzo często występują elementy artystyczne obecne w opisie. List z podróży wyznacza ten etap kształtowania się gatunku mowy (II okres), w którym zbliżenie badanej odmiany genologicznej do literatury pięknej jest największe. W tym wypadku można mówić o niejednorodności stylistycznej tekstu, która wpływa negatywnie na proces prawidłowego określenia funkcji komunikatu przez odbiorcę. Manifestuje się to w całkowitej odrębności płaszczyzny opisu i opowiadania. Opis jest w dziewiętnastowiecznym liście z podróży strukturą wypowiedzi zorganizowaną na wzór analogicznej, charakterystycznej dla tekstów artystycznych. Opowiadanie natomiast pozostaje stylistycznie neutralne, pozbawione nacechowania artystycznego, co z kolei pozwala usytuować analizowany gatunek mowy w spektrum komunikatów użytkowych. Kolejny przełomowy moment w procesie kształtowania się gatunku mowy poddanego obserwacji przypada na wiek XX, kiedy następuje ostateczne ukonstytuowanie się reportażu podróżniczego jako samodzielnego gatunku mowy. Najnowsze teksty potwierdzają tezę, że artyzm jako cecha gatunkowa pozostaje istotnym wyznacznikiem kompozycyjnym, niemniej jej pozycja zmienia się. Reportaż podróżniczy (...) to gatunek mowy o jednorodnej warstwie stylistycznej: opis i opowiadanie nie różnią się od siebie w takim stopniu, w jakim było to widoczne w wypadku dziewiętnastowiecznego listu z podróży. Obydwie struktury wypowiedzi zorganizowane są w analogiczny sposób, o czym świadczy podobny udział i funkcja elementów stylu artystycznego zarówno w obrębie opisu, jak i opowiadania. XIX i XX wiek (II i III okres ewolucji) to także czas, kiedy istotną rolę w planie kompozycji zaczyna odgrywać kontekst rozważania. Ta trzecia struktura wypowiedzi wpływa przede wszystkim na intelektualizację procesu komunikacyjnego, co stanowi dodatkowy wyznacznik gatunkowy reportażu podróżniczego.

cw8 Źródło: Artur Rejter, Kształtowanie się gatunku reportażu podróżniczego w perspektywie stylistycznej i pragmatycznej, Katowice 2000, s. 121–122.