Sprawdź się
Podaj, jakimi wadami – zdaniem opozycjonistów – cechowały się przeprowadzane w PRL „wybory” i co w związku z tym doradzali.
WyboryPo co pisać o wyborach? […] Dla kandydatów na posłów, na członków najróżniejszych rad, samorządów i zarządów jest to dzień spokojnego triumfu, niezakłócony emocjami „wybiorą, nie wybiorą”. Wiadomo, że wybiorą, ponieważ właściwie nie ma z czego wybierać. Na liście kandydatów nie ma o wiele więcej osób niż miejsc w Sejmie, Radzie Narodowej, czy Zakładowej, a i tak tych, którzy figurują tam tylko dla zachowania pozorów umieszcza się na końcu listy – dla wygody wyborców, aby nie fatygowali się skreśleniem. O tym kto zostanie wybrany decydują więc ci, którzy układają listę kandydatów i to tym bardziej, im ważniejszych organów przedstawicielskich dotyczą wybory. […]
Tak przeprowadzone wybory są źródłem większości wad naszego systemu:
Przede wszystkim nie spełniają swojej roli. Zadaniem wyborów jest bowiem wyłonienie z jakiejś społeczności ludzi cieszących się największym zaufaniem. […]
Władza nie posiadająca autentycznego mandatu społecznego jest równocześnie samowolna i słaba. Nie czuje się odpowiedzialna przed wyborcami ani nie ma w nich oparcia. […]
Przyjęty u nas system wyborczy, a raczej brak prawdziwych wyborów, sprzyja utrwalaniu się władzy w rekach wąskiej grupy. […]
Wybory nie są barometrem opinii społecznej. Sprowadzenie walki wyborczej do zakulisowych rozgrywek personalnych poprzedzających wybory nie stwarza możliwości zmian koncepcji politycznych, gospodarczych czy społecznych. […]
Powód ostatni, choć jeden z najważniejszych, to wpływ tak przeprowadzonych wyborów na samopoczucie ludzi. Ponieważ ten sam mechanizm wyborczy stosowany jest na wszystkich szczeblach we wszystkich dziedzinach życia, obywatele biorąc udział w czymś, co przestają rozumieć, tracą poczucie rzeczywistości. Wybory są istotnym składnikiem otaczającego nas świata fikcji i pozorów. Nie widząc żadnego swego wpływu na władze ludzie popadają w bierność i apatię. Wytwarzają się postawy aspołeczne. Powstaje podział na „my” i „oni”. „Oni” to władze spółdzielni mieszkaniowej, zarząd miejski, aktyw wydziałowy, działacze związkowi, Sejm, Rząd, partia. […] „My” zawęża się do rodziny i nielicznej grupy znajomych, często powiązanej interesami materialnymi, rzadziej zainteresowaniami. W ten szczególny sposób władza doprowadziła do upragnionej jedności społeczeństwa. Jest to jedność milczenia i bezruchu ludzi, którzy przestali komunikować się miedzy sobą. […]
Co zatem robić? Wybory na niższych szczeblach, do mniej ważnych organów przedstawicielskich można spróbować wygrywać. Dotyczy to związków zawodowych, stowarzyszeń, samorządów spółdzielczych, studenckich czy uczniowskich. Wystarczy do tego porozumienie ludzi w zespole i znajomość technik wyborczych. Przeprowadzenie prawdziwych wyborów jest znakomitą lekcją obywatelską, nawet jeśli nie zakończą się pełnym sukcesem, to jest wybraniem ludzi obdarzonych największym zaufaniem. Pozostaje po nich ślad w postaci większej demokracji i praworządności.
Przynajmniej częściowo można przywrócić sens wyborom żądając od organów przedstawicielskich reprezentowania interesów wyborców. Skuteczność żądań jest większa, gdy wyborcy mogą zapewnić swym przedstawicielom obronę w sytuacjach konfliktowych. Weźmy przykład z najmniejszej społeczności – grupy związkowej. Jeśli żądamy od męża zaufania, aby nie ulegał naciskom kierownika czy partii przy podziale premii i przeszeregowaniach, musimy solidarnie bronić go przed szykanami ze strony kierownictwa. Wielu uczciwych ludzi nie decyduje się sprawować funkcji przedstawicielskich w obawie, że rzetelne reprezentowanie interesów ogółu narazi ich na konflikty, w których pozostaną samotni. Ich miejsce zajmują ludzie pozbawieni jakichkolwiek skrupułów. […]
Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że władza sama nie rezygnuje i dobrowolnie nie ogranicza zakresu swoich uprawnień na rzecz społeczeństwa. Nie możemy więc oczekiwać, że decyzją odgórną ordynacja wyborcza zostanie zmieniona na bardziej demokratyczną. Demokracji ludziom żadna władza dać nie może, może ją tylko zabrać. Demokracji musimy się uczyć, dojść do niej i strzec jej. W dążeniu społeczeństwa do demokracji, jeśli taka potrzeba będzie jego wola, nikt przeszkodzić nie może, chyba że używając fizycznej przemocy. Pierwszym etapem jest zrozumienie, na czym polega demokracja i jakie są skutki jej braku. Swą wolę możemy wyrazić już teraz przy niedemokratycznej ordynacji wyborczej – nie biorąc udziału w głosowaniu, głosując przeciw i głosując „za” tylko wtedy, gdy znamy kandydatów i obdarzamy ich zaufaniem.
Zapoznaj się z tekstem źródłowym i odpowiedz na pytanie.
Wspominienia Ryszarda Blajerskiego (Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów):W czasie rozmów obiecywali nam, że zmienią ręczniki, że dopłacą do kotletów na stołówce z funduszu socjalnego, dadzą podwyżki, że za rok będą wybory do rad zakładowych, więc będziemy mogli wybierać. Może zwiększą rodzinne, ale do tego trzeba zmienić ustawę. Inne postulaty uznali za polityczne i nie chcieli o nich rozmawiać. Mówili, że ci, którzy będą za głośno protestować, mogą znaleźć się w więzieniu. Mniej więcej w ten sposób toczyły się rozmowy. Straszono nas, że na wiadukcie nad Drogą Męczenników Majdanka są ustawione karabiny maszynowe i nas wystrzelają.