Sprawdź się
Tadeusz Gajcy
Widma [fragmenty]
Tadeusz Gajcy Widma. PoematI
Czy znasz ten kraj pod soplami sczerniałych gorących gromnic
skrzypiący dawniej żywicą — dzisiaj błonami skrzydeł
nietoperzy ogromnych.
Czy znasz ten kraj,
gdzie ścieżkami westchnień
płyną nieżywe
kwiaty zwęglone i kości zwierząt łąkowych i leśnych.Gdzie płaski wypasał krajobraz
stulone uśmiechy wiosek
i kwitły długo przy ustach łąki łagodne jak flety —
schodzą do jezior z siarki
i węgla lasy brzozowe.
Stanęły w martwym powietrzu głosy psalmistów letnich,
kiedy czerwony tulipan ze strzechy wyrósł drzemiącej
i ronił płatki gorące.Miasta pogięte jak muszle na czarnoziemnych wybrzeżach,
w których się echo strzępiaste wylewa pod strumień wiatru —
oto latarnie uliczne w ślimaki skręcone leżą
i wieże cieką ku ziemi w ceglasty zimny stalaktyt.
Marszczy się skóra globu, lasami zapada i pęka,
w szczelinach grzmoty podziemne niebo kaleczą niskie,
ziewają krwiste zachody przy ziemi rozwartym pyskiem
i czarne słońce zmalało do kształtu serca człowieka.
Ryby na rzekach z fioletu wypływają brzuchami do góry,
jawią się niebom obcym geometryczne stygmaty,
a to zapowiedź złowieszcza,
bo u serca dzwonów wiszą już nietoperze
i znaki z morowego powietrza
jak obłoki wędrują nad światem.Ptaki nieznane nikomu po długich roślinach świstu
spadają w dłonie łun
jak w sieci listków.
Jabłko ziemi błądzące w zdwojonych mocnych obrotach
o obręcz blasku ociera sypką sosnową sierść.
Rwie się niebieski bulgot
i pustkę złą ustokrotnia,
pustkę o wnętrzu płomienia.W płomieniu wklęsłym i szklanym mówią — śmierć.
Przymknięte są oczy pożarów, spod których łzy jak katedry —
łzy wyściełane wrzosami miękkie i dziwnie ciche —
a są to farby żałobne rozłożone w skrzydłach motyli,
a są to dźwięki bolesnej muzyki.Pada śmiertelny deszcz z gromnic wysokich,
bezpańskie zwierzęta straszą między nocą a dniem,
ślepną źrenice ludzi pod cięciem puchowej lotki
ptaków niebieskich przemienionych w złe.A domy łamią się lekko, domy, w których zamieszkał człowiek,
naszeptujący do kopców cmentarnych u granic.
Ludzie o twarzach z wosku i oczach łagodnej łani
czekają na gałązkę oliwną, a może
na gałązkę zwykłego śpiewu.Skłębiona puchnie darń,
skwierczą rozwiane knoty gromnic,
noce wtulone w skrzydła nietoperzy ogromnych
kołyszą kraj.Ten kraj.
Tadeusz Gajcy Widma. PoematII
Pieśń mimowolna
Właśnie mnie ciemność wydała nogom, u których po pięć
palców węszących boleśnie. Jednym podstępnym ukłuciem
usta rozdarła i mózg mój w białe zmieniła skiby,
w których się noc przewala zębata, ściśnięta jak pięść.A zanim gołąb mnie odbiegł i gałąź wydarli mi ludzie
z dłoni szerokiej jak taca, abym pozostał szczęśliwy
wśród nich —
tlący na cienkiej łodydze jak lilipuci instrument
urzekł mnie ptasi skrzyp.Nigdy nie było łaskawiej. Mąciłem spokój rzeczy
ciałem czystym jak kreda, głowę dźwigałem jak kościół,
odlot drzew żegnałem co dzień nadrzeczny,
liczyłem wypluski ryb
na piasku ciężkim od ości.Dzwony chłodziły mi szyję weselne albo żałobne,
a od tego dzwonienia las z wosku na ołtarzach
w lusterkach trzymanych przez świętych nad głową
może dla mnie powtarzał,
może dla cienia mego, który był
w fałdach mej skóry białej,
że powalony w własnych krzakach żył
zrzucę swe ciało.Cóż, potem niebo mi obce
błyskając krawędzią gromu
zeszło po listku na którym haft —
I wzywałem donośnym głosem
obok szatan o rogach złoconych:
Ach, zatrzymaj mi, ach zatrzymaj bieg niebieskich lat!Przypływ księżyca prowadził.
Wciąż na wieżach ludzie w wieczór
żałosnymi językami odczytywali gwiazdy, a gniew
palił im włosy w nieładzie,
bo powietrze gorące od przeczuć
tuliło się małe do pięt.Sen mój był żółty i straszył
twarzą jak Tatar:
Przyszły
wielkie obłoki schylone nad ziemią pędzącą jak światło,
jak chrust płonęło żelazo i beton bojowych maszyn,
mosty skakały jak owce przez niebo wtopione w Wisłę,
wydęły kamienne dziewczyny usta spragnione pokarmu
i w dzbany parków jak mleko wlewał się ogień i marmur.Na próżno człowiek z łbem sępa ręką zakwitał jak laurem;
schodziły w ziemię latarnie wciąż parskające, za nimi
wróble z ponurym wyciem, gołębie z płaczem wprost ludzkim
i było biało od planet i mroźno niczem od zimy.Z gromnicy wysokiej jak sosna wyszedł z pętlicą na krtani
Traugutt i wargą poruszał, gestem tłumaczyć chciał;
łamał się werbel pod krokiem, a on pełen cichego kochania
wzrokiem pytał: Czy znasz ten kraj...Nagły jaszczur w smolistej łusce
wypadł z nory pod Męką Pańską
i zanucił dziecięciu jak listek
— a tym dzieckiem pewnie byłem ja —
o jeziorze, gdzie kąpał się w blasku,
pełnym siarki, fioletu i darni —A wciąż noce wtulone w ogromne
skrzydła —
kołysały kraj.Ten kraj.
Dalej... Sen mnie z nóg zrzucił...
Wracałem, gdzie dym jak pies leżał
przed każdym wschodem księżyca.
— O mieście mówili, że wielkie, o wieży, że jest potężna —Tam patrząc na lot jej zazdrośnie
znowu zacząłem swój głos
wysilać niby cięciwę, — obok złocony szatan:
Ach, jeśli nie latom niebieskim — to pozwól mojej młodości,
aby przez ciało przebrnęła i twardą zębatą noc!Wieczność siedząca za nami ziewała szczęką czerwoną,
mały anioł po sznurze schodził ku mojej pomocy,
po pięć palców u stopy ciągle boleśnie węszących
spoczęło wreszcie. Był dzień,
w którym przy mięsie ofiarnym Kain ugodził brata,
więc kipiał wełniasty step
w gwiazdach lecących na północ.Wtedy ostrożnie mi zdjęto głowę, przykryto całunem
i gałąź wyrosła w mej ręce, a z nią boskości mej zapach.[...]
Tadeusz Gajcy Widma. PoematX
Ryby na rzekach z fioletu wypływają brzuchami do góry,
ostatni kanarek staruszki wydał śmiertelne westchnienie,
żółto było od śpiewu jego,
teraz leży — sztywne ma pióra —
więc się módlmy: wybaw od złego.Marszczy się skóra globu, lasami zapada i pęka,
płacze serdecznie kamień,
gwiazda się traci na wietrze:
czarne słońce zmalało do kształtu serca człowieka,
więc się módlmy: daj zmiłowanie,
oddal zapowiedź złowieszczą.Stanęły w martwym powietrzu głosy psalmistów letnich,
biskup w żałobnej kapie
kropidłem widma gasi;
skrzypią haki szubienic,
zaraz salwa w ciało zapadnie —
więc się módlmy: ześlij nam łaskę.Przymknięte są oczy pożarów,
lasy są drżące jak rzęsy,
krew już straszy na drogach, żadne stopy jej śladów nie otrą —
kwiaty zwęglone — i kości zwierząt łąkowych i leśnych,
więc się módlmy: od lęku nadmiaru
i szatana czułego nas ochroń.A domy łamią się lekko
i znaki ciągną po niebie;
wciąż na wieżach ludzie w wieczór
żałosnymi językami czytają gwiazdy, a gniew
pali im włosy w nieładzie,
bo powietrze gorące od przeczuć
tuli się małe do pięt.Rwie się niebieski bulgot,
a przecież w wirze karuzel
szatan już ogień dojrzał, łzy mu z policzków pociekły —
a to są farby żałobne, rozłożone w skrzydłach motyli
w czarnych skrzydłach albo niebieskich.Pada śmiertelny deszcz z gromnic wysokich,
idzie ciemną niziną śpiewanie,
ślizga się most, toczy się szept i zmęczone pracują tłoki
po lesie, po wodzie, po łanie —
Nachyl twarzą się ku ziemi,
tam usłyszysz, tam odnajdziesz.Ślepną źrenice ludzi pod cięciem puchowej lotki,
nie gałązka oliwna z nieba ściętego mrozem,
lecz podłużny opada jak
kropla spod paznokcia szatana — nietoperz.Skłębiona puchnie darń,
więc się módlmy o słoneczny promyk,
bo wciąż noce wtulone w ogromne
skrzydła —
odpływają od rąk człowieka,
a za nimi — czy znasz?Ten kraj.
Z poematu Tadeusza Gajcego Widma wybierz pięć cytatów odnoszących się w sposób metaforyczny do obrazów wojny.
Zwróć uwagę na fragmenty, w których poeta oddziałuje na zmysł wzroku odbiorcy wiersza.
Sprawdź, czy w twojej odpowiedzi znalazły się cytaty, które dotyczą śmierci, zniszczenia, nocy itp.
Wykonaj polecenia zawarte w tabeli, odnosząc się do fragmentów Widm zamieszczonych w lekcji.
Weź pod uwagę kontekst biograficzny i historycznoliteracki powstania poematu Tadeusza Gajcego. Określ typ liryki.
Sprawdź, czy w twojej odpowiedzi znalazł się wniosek o pesymistycznym nastroju tekstu, zdominowanym przez grozę i makabrę. Zweryfikuj, czy podmiot liryczny został przez ciebie zidentyfikowany jako członek pokolenia, dla którego przeżyciem generacyjnym była II wojna światowa, oraz czy w opisie sytuacji lirycznej została uwzględniona kwestia walki Boga i szatana.
Wyjaśnij znaczenie tytułu poematu Tadeusza Gajcego.
Zwróć uwagę na kontekst historycznoliteracki. Uwzględnij tradycję romantyczną.
Sprawdź, czy w twojej odpowiedzi znalazły się wnioski dotyczące profetycznej funkcji widm pojawiających się w poemacie, wykorzystania ich jako elementu kreacji nastroju grozy i niepokoju, zatarcia granicy między światem naturalnym i nadprzyrodzonym, ukazania walki Boga i szatana.
Scharakteryzuj język, jakim posługuje się podmiot liryczny w poemacie Widma. Zwróć uwagę na wykorzystane środki stylistyczne, poetyckie obrazowanie itp.
Możesz skorzystać z multimedium bazowego. Wyciągnij także wnioski z odpowiedzi udzielonych w ćwiczeniu 4.
Sprawdź, czy w twojej odpowiedzi zostały uwzględnione następujące elementy: wykorzystanie peryfrazy jako dominującego środka stylistycznego, powracanie do tych samych motywów w całym poemacie, dbałość o malarskość obrazowania, przywiązanie do szczegółu, metaforyczność, wielostopniowe spiętrzanie obrazów.
Wyjaśnij, jaki jest wpływ formy utworu na jego wymowę.
Zastanów się, jaki jest wpływ wersyfikacji na znaczenie wiersza.
Sprawdź, czy w twojej odpowiedzi została omówiona długość wersów, przerzutnie, układ strof, obecność rymów żeńskich i męskich. Zweryfikuj, czy został wskazany związek między wersyfikacją a ekspresywnością.
Wskaż i opisz elementy obrazowania katastroficznego w poemacie. Posłuż się konkretnymi cytatami.
Możesz skorzystać ze Słownika literatury XX wieku (hasło: katastrofizm) oraz multimedium bazowego.
Sprawdź, czy w twojej odpowiedzi znalazły się cytaty ukazujące oniryczność, wizyjność, obrazowanie związane z polem semantycznym śmierci i rozkładu, patos jako element stylizacji, obrazowanie apokaliptyczne.
Wyjaśnij, na czym polega groteska w poemacie Widma. Jak sądzisz, dlaczego poeta posłużył się właśnie tą kategorią estetyczną?
Możesz skorzystać ze Słownika terminów literackich (hasło: groteska) oraz multimedium bazowego.
Sprawdź, czy w twojej odpowiedzi znalazły się wnioski dotyczące wykorzystania groteski jako narzędzia neutralizacji grozy wojny i oswajania strachu z nią związanego.
Napisz analizę i interpretację Widm Tadeusza Gajcego.