Sprawdź się
Dokończ zdanie: Z wymienionych w lekcji poetek i poetów do grupy poetyckiej Skamander należał/należała:
Porównaj dwa manifesty poetyckie – Ars poetica Staffa i Prośbę o piosenkę Tuwima. Wynotuj podobieństwa i różnice w kompozycji, języku i przesłaniu obu utworów.
Ars poeticaEcho z dna serca, nieuchwytne,
Woła mi: „Schwyć mnie, nim przepadnę,
Nim zblednę, stanę się błękitne,
Srebrzyste, przezroczyste, żadne!”Łowię je spiesznie jak motyla,
Nie, abym świat dziwnością zdumiał,
Lecz by się kształtem stała chwila
I abyś, bracie, mnie zrozumiał.I niech wiersz, co ze strun się toczy,
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
I prosty jak podanie ręki.Źródło: Leopold Staff, Ars poetica, [w:] tegoż, Wybór poezji, wybór M. Jastrun, Wrocław - Warszawa - Kraków 1970.
Prośba o piosenkęJeżelim, Stwórco, posiadł Słowo, dar twój świetny,
Spraw, by mi serce biło gniewem oceanów,
Bym, jak dawni poeci prosty i szlachetny,
Wichurą krwi uderzał w możnych i tyranów.Nie natchnij mnie hymnami, bo nie hymnów trzeba
Tym, którzy w zżartej piersi pod brudną koszulą
Czcze serce noszą, krzycząc za kawałem chleba,
A biegną za orkiestrą, co gra capstrzyk królom.Lecz słowom mego gniewu daj błysk ostrej stali,
Brawurę i fantazję, rym celny i cienki,
Aby ci, w których palnę, prosto w łeb dostali
Kulą z sześciostrzałowej piosenki!Źródło: Julian Tuwim, Prośba o piosenkę, [w:] tegoż, iersze wybrane, oprac. M. Głowiński, Wrocław 1986.
MiłośćNie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!Źródło: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Miłość, [w:] tejże, Pocałunki, Warszawa 1926.
***W malinowym chruśniaku,
przed ciekawych wzrokiemW malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Porwałem twoje dłonie – oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.Źródło: Bolesław Leśmian, ***W malinowym chruśniaku,
przed ciekawych wzrokiem, [w:] Bolesław Leśmian, Poezje wybrane, Wrocław 1983, s. 88.
Wypisz wszystkie apostrofy z wiersza Juliana Tuwima Colloquium niedzielne na ulicy. Na tej podstawie odpowiedz, jaki reprezentuje on typ liryki. Zaznacz poprawną odpowiedź.
Colloquium niedzielne na ulicyPani ma bardzo ładne czerwone usta,
Ale zdaje mi się, że są troszeczkę pomalowane.
Co za dziw? Wiadomo, że kobieta - to istota pusta...
Puchu marny, jak mówi poeta... To przecież znane.Ale, proszę pani, czy to przeszkadza prawdziwej miłości?
Pani pozwoli, że ją do domu odprowadzę...
Co? Pani nie zawiera na ulicy znajomości?
Nie rozumiem... Ja przecież pani nie zawadzę...Skąd znam panią? To dobre! Widziałem, jak z kinematografu
Wychodziła pani zeszłą razą w towarzystwie gości...
Szukałem panią! Jak babcię kocham! A tu trzeba trafu,
Że znowu panią widzę... Co za zbieg okoliczności!Pani wybaczy, że ja tak mówiłem na pani usta...
Ale, moja pani, w dzisiejszych czasach... Bo tak– to mi się pani podoba,
Nie lubię, gdy niewiasta jest niesubtelna... Są guściki i gusta,
A pani to w sam raz... Przepraszam, po kim ta żałoba?Szanowny tatuś pani powiększył grono aniołków!
Co za nieszczęście! Proszę pani, a kto wspomaga matkę?
Stryjo? No no... Może pani przyjmie ten bukiecik fiołków?
Może wstąpimy razem na herbatkę?”Z tomu Sokrates tańczący (1920)
Źródło: Julian Tuwim, Colloquium niedzielne na ulicy, [w:] tegoż, Wiersze wybrane, oprac. M. Głowiński, Wrocław 1986.
Wysokie drzewaO, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa,
W brązie zachodu kute wieczornym promieniem,
Nad wodą, co się pawich barw blaskiem rozlewa,
Pogłębiona odbitych konarów sklepieniem.Zapach wody, zielony w cieniu, złoty w słońcu,
W bezwietrzu sennym ledwo miesza się, kołysze,
Gdy z łąk koniki polne w sierpniowym gorącu
Tysiącem srebrnych nożyc szybko strzygą ciszę.Z wolna wszystko umilka, zapada w krąg głusza
I zmierzch ciemnością smukłe korony odziewa,
Z których widmami rośnie wyzwolona dusza...
O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa!Źródło: Leopold Staff, Wysokie drzewa, [w:] tegoż, Wybór poezji, oprac. M. Jastrun, Wrocław - Warszawa - Kraków 1970.

