Sprawdź się
Trójgłos. Wołanie senneZapada dzień za nami, nad nami. Ciemność
w spiętrzonych drzewach. Domy niewdzięcznych owija pierścień
nieba zwartego w ciszy. Łuk
światła prędkiego bije jak źródło srebrne nad ziemią;kruszą się cenne marmury, kolumny gną,
płomień na grzywie spoczął, gruzu nastrugał do nóg,
martwe rośliny i ziemia popiołem struta w tym mieście
i z dala tylko wołanie dziobów zbudzonych znad łąk.Miłujący trwogę i glinę głowy podnoszą z poduszek.
Pęka spalona ziemia, kości potrąca puste,
martwa szczelina – słuchają – woła kusząco jak uśmiech
formą dla ciała jedyną, ciepłem ze wszystkich najtrwalszym,
ono zapewni różany, bo krwią pojony pęk rózeg,
ciemność jak gwiazdę wygasłą i pamięć śnioną bez czasu.Więc będzie dzień, który odszedł,
dla wielu dniem pożegnania. Mgły rozwieszone nad nami
nie wiedzą o nas nic zgoła; odległy księżyc i słońce
w innych obszarach kołują, zamkniętych dla nas, nieznanych.
Lecz mówić o nich jak pięknie! Gdy tutaj zachłanny piasek
strute ma ziarna, więc gorzkie – o ziemio mojej ojczyzny!
I ogień broni świecącej w oczy zmrużone nam patrzy –
daruj nam światy piękniejsze, gdy oczom zechcą się przyśnić.
Uzupełnij mapę myśli charakteryzującą sytuację liryczną w wierszu Trójgłos. Wołanie senne.
Tekst do ćwiczeń 6‑8
Widma. III. Pieśń ostatecznaStrzaskałeś kroplami głuchymi jak młot
kuty w powietrzu sarkofag,
gdziem leżał w kwietnym puchu
czekający na nową noc,
kiedy twe ręce spoczną na chlebie i koszach.Wielekroć gwiazdy stawały nad ciemną równiną,
mowa splątanych kopyt dudniła w łozach i wierzbach,
gdy śpiąca rzesza nad wodą wołała: głód!
Szalały krowy zdziczałe o ciemność druzgocąc szyje,
wychodził z lasu pasiasty tygrys do ognisk i sprężał
mięśnie do skoku. Chłód
budził leżących – ręce
wznosili potrzykroć i oczy,
wołali: przybądź! i trawą sypali żałobnie włosy
i budowali z kamienia ołtarze polne naprędce.
Nie było kresu tym czasom. Tyś spał
głowę rzuciwszy na wiosło, gdy zaczął buntować się płomień,
woda i blade powietrze. Latały ciała żyjących,
kości ich cienkie i żółte, raczej podobne słomie.
Zatapiał dziąsła zsiniałe w pierś córki śmiejący się ojciec
i kapłan kryjomo z kielicha krew twą od ust suchych lał.Już woda spijała ziemię, już wodę pochłaniał ogień
i ogień ginął w powietrzu – ja ciągle leżałem jak martwy,
czując na zimnych policzkach dotyk żywiołów trzech.
Wąż poparzony się przywlókł, ciałem bezsilnym mi nogi
okręcił…
Ufałem – oto zbudujesz mi arkę
i weźmiesz na nią zwierzęta, tylko zostawisz mój grzech.Potem mi ziarno przez ptaka
prześlesz – i włożę w doniczkę –
Siedem ogromnych nocy i siedem ogromnych dni
będzie kiełkować, aż wreszcie z nowego wyczytam zodiaku,
że wolna ziemia mnie czeka, spokojne żywioły wszystkie.Nie było tak. Już sam jeden
leżałem i czułem me oczy
topiące się głębiej i głębiej w twarzy zlepionej z wosku;
dogasał ogień na studniach, woda walczyła z lewej,
a z prawej kapał bezdźwięcznie w łuk przechylony nieboskłon.Próżnia zdławiła już dawno węża u moich nóg.
Twardniały w kamień korzenie mchów, tataraków i lilii,
w ustach mych pęd posępny warczał,
łagodnie spadała ziemia, księżyc się w tyle przechylił
i słońca leciała tarcza czarna na pół.Jeszcze wierzyłem: wyślesz łuk
tęczy, gdy zbudzić się zdołasz –
lecz tyś spał – a u wiosła niespokojny tłum
twoich aniołów.
Więc nadzieję żegnając z warg zwaliłem szeptem,
który ogromnym wołaniem się rozległ i deptał
gwiazdy błędnie wiszące nad kolumnadą kosmicznych bram:Nie złamałeś mej mocy –
jestem sam!
Wyjaśnij, jakie zjawiska związane z wojną zostały opisane w cytatach z Pieśni ostatecznej.
Odszukaj w tekście wiersza Pieśń ostateczna dwa symbole pochodzące ze Starego Testamentu i wyjaśnij, jakie znaczenie miały one w tekście biblijnym, a jakie nadaje im podmiot liryczny.
Porównaj obraz świata we fragmencie poematu Widma Tadeusza Gajcego i we fragmencie Apokalipsy św. Jana.
WidmaMarszczy się skóra globu, lasami zapada i pęka,
płacze serdecznie kamień,
gwiazda się traci na wietrze:
czarne słońce zmalało do kształtu serca człowieka
więc się módlmy: daj zmiłowanie,
oddal zapowiedź złowieszczą.
[...]Przymknięte są oczy pożarów,
lasy są drżące jak rzęsy,
krew już straszy na drogach, żadne stopy jej śladów nie otrą –
kwiaty zwęglone – i kości zwierząt łąkowych i leśnych,
więc się módlmy: od lęku nadmiaru
i szatana czułego nas ochroń.A domy łamią się lekko
i znaki ciągną po niebie;
wciąż na wieżach ludzie w wieczór
żałosnymi językami czytają gwiazdy, a gniew
pali im włosy w nieładzie,
bo powietrze gorące od przeczuć
tuli się małe do pięt.[...]
Pada śmiertelny deszcz z gromnic wysokich,
idzie ciemną niziną śpiewanie,
ślizga się most, toczy się szept i zmęczone pracują tłoki
po lesie, po wodzie, po łanie –
Nachyl twarzą się ku ziemi,
tam usłyszysz, tam odnajdziesz.Ślepną źrenice ludzi pod cięciem puchowej lotki –
nie gałązka oliwna z nieba ściętego mrozem,
lecz podłużny opada jak kropla
spod paznokcia szatana – nietoperz.Skłębiona puchnie darń,
więc się módlmy o słoneczny promyk,
bo wciąż noce wtulone w ogromne
skrzydła –
odpływają od rąk człowieka,
a za nimi – czy znasz?Ten kraj.
Ap 161 Potem posłyszałem donośny głos ze świątyni, mówiący do siedmiu aniołów:
„Idźcie, a wylejcie siedem czasz gniewu Boga na ziemię!”
2 I poszedł pierwszy,
i wylał swą czaszę na ziemię.
A wrzód złośliwy, bolesny, wystąpił na ludziach,
co mają znamię Bestii,
i na tych, co wielbią jej obraz.
3 A drugi wylał swą czaszę na morze.
I stało się ono krwią jakby zmarłego,
i każda z istot żywych poniosła śmierć –
te, które są w morzu.
4 A trzeci wylał swą czaszę na rzeki i źródła wód:
i stały się krwią. [...]
8 A czwarty wylał swą czaszę na słońce:
i dano mu władzę dotknąć ogniem ludzi.
9 I ludzie zostali dotknięci wielkim upałem,
i bluźnili imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami,
a nie nawrócili się, by oddać Mu chwałę.
10 A piąty wylał swą czaszę na tron Bestii:
i w jej królestwie nastały ciemności,
a ludzie z bólu gryźli języki
11 i Bogu nieba bluźnili za bóle swoje i wrzody,
ale od czynów swoich się nie odwrócili.
12 A szósty wylał swą czaszę na rzekę wielką, na Eufrat.
A wyschła jej woda [...]
13 I ujrzałem wychodzące z paszczy Smoka i z paszczy Bestii,
i z ust Fałszywego Proroka
trzy duchy nieczyste jakby ropuchy;
14 a są to duchy czyniące znaki – demony,
które wychodzą ku królom całej zamieszkanej ziemi,
by ich zgromadzić na wojnę w wielkim dniu wszechmogącego Boga. [...]
17 Siódmy wylał swą czaszę w powietrze:
a ze świątyni od tronu dobył się donośny głos mówiący:
„Stało się!”
18 I nastąpiły błyskawice i głosy, i gromy,
i nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi,
jakiego nie było, odkąd jest człowiek na ziemi:
takie trzęsienie ziemi, tak wielkie.
19 A wielkie miasto rozpadło się na trzy części
i miasta pogan runęły.
I wspomniał Bóg na Wielki Babilon,
by mu dać kielich wina – gniewu zapalczywości swej.
20 I pierzchła każda wyspa, i gór już nie znaleziono.
21 I grad ogromny o wadze jakby talentu spadł z nieba na ludzi.
A ludzie Bogu bluźnili za plagę gradu,
bo plaga jego jest bardzo wielka.
Poemat letargicznyTak; w tych ścianach, za którymi piękna
błyskawica jak głóg ostra miota znaki smutnym,
noc trwa ciągła: to jej usta uporczywe zostały na sękach,
to jej palce widzę w deskach czarne jak na płótnie.Świat odrębny, ach, poznaję: ludzkie
śpiewy śmieszne i zawiłe, lot ptaków, skrzyp studzien,
klaskają bicze nad drogą, którą już nigdy nie pójdę,
drzewa przystają, a kształt ich jakże mi jest znajomy. […]Lecz nad gontem , lecz nad głową krąży niewidzialny
głaz kosmiczny w bieg rzucony wolą ręki mściwej.
Wiem, że warczy – lecz w tym domu, gdzie puszyste palmy
jak na strunach drżą na cieniu – głos pęka wśród ścian
i opada na me ręce omszałe jak grzyby. […]Już nigdy kwiat ani owoc tych nut nie zdoła wywołać
pożegnanych zbyt łatwo i wcześnie.
Jest sen. Oczy zachodzą błoną,
ciało przechyla się puste, chwieją się linie roślin
gwałtowniej coraz, bo światło szersze o wieczność miota
błyskawica ostra jak głóg.