Sprawdź się
- Nazwa kategorii: Zabiegi stylistyczne i cechy
- Elementy należące do kategorii Zabiegi stylistyczne i cechyKoniec elementów należących do kategorii Zabiegi stylistyczne i cechy
Stwórz wypunktowaną listę, w której wymienisz zabiegi stylistyczne, jakie stosuje się w twórczości podejmującej temat Zagłady oraz charakterystyczne cechy tej literatury.
Tekst do ćwiczeń 3‑5
Kartka z pamiętnikaDziało się to u schyłku września 1942 roku. Było jeszcze dość ciepło. Złotawoczerwone liście walały się w błocie i można było nawet niekiedy znaleźć wilgotny, lśniący świeżością kasztan w zielonej przybrudzonej skorupie. Ulica Przemysłowa stała wymarła, sparaliżowana napięciem i trwogą. Jak puste oczodoły patrzyły na nas okna wybitymi szybami. Ojciec powiedział niedbale, jakby od niechcenia, że trzeba szybko i zręcznie przedostać się na koniec ulicy, do żydowskiego szpitala. Lecz głos drżał mu jakoś dziwnie w krtani.
Nosiłam jesienny płaszczyk, beret, szalik i zieloną wełnianą garsonkę, którą mi mama zrobiła na drutach, a ojciec pytał wesoło – jaka różnica jest między mamą a ptaszkiem? – i sam odpowiadał – nie ma żadnej. Oboje robią na drutach. – Ale nikt już nie śmiał się z jego żartów. Świat stał w płomieniach, a my byliśmy na samym jego dnie.
Mama dała mi skórkę od chleba, całowała mnie i strasznie płakała. Żułam suchą piętkę i dziwiłam się, że ona tak płacze, przecież zobaczymy się wieczorem. Tak mi przyrzekali. Ale już jej więcej nie zobaczyłam i pamiętam jej twarz tylko według starego pożółkłego zdjęcia, które dostałam po wojnie od jej siostry z Ameryki.
U wylotu ulicy Przemysłowej graniczącej ze stroną aryjską stał Ukrainiec i strzelał w okna, gdy zamajaczył jakiś cień.
Ojciec był bardzo napięty i kazał mi pełzać za sobą na brzuchu jak najbliżej budynków. Tą samą ulicą, którą kiedyś chodziłam z tornistrem do szkoły, otoczona roześmianymi koleżankami, czołgałam się teraz za ojcem. Zawiało jesiennym wiatrem i tuman kurzu oślepił mnie przez chwilę. Ukrainiec strzelił trzy razy, kule świsnęły nam nad głowami. Zamarliśmy na sekundę w bezruchu, a potem pchnięci śmiertelnym strachem, pełzaliśmy dalej.
To musiało być dość blisko, ale mnie wydawało się, że mija wieczność. Była to chyba najdłuższa droga w moim życiu. Ostatnio budzą mnie często nocą te strzały.
Spłaszczeni na drewnianej bramie szpitala, waliliśmy w nią rozpaczliwie pięściami. Znajomy żydowski policjant odchylił w bramie szparę i wpuścił nas na podwórze. Mój ojciec podał mu zwitek zielonych banknotów. Potem wszystko poszło już bardzo szybko. Za szybko. Zaprowadził nas do jakiejś ciemnej komórki. Zaświecił latarkę. Z gładkiej ściany oderwał jedną deskę, a potem drugą i ukazała się niewielka dziura.Ojciec podniósł mnie, kazał wyciągnąć ręce jak do pływania i wsunąć je razem z głową w tę dziurę, ale była za wąska, i trzeba było szybko zdjąć płaszczyk i znów wsunąć głowę i ręce.
Byłam zupełnie oszołomiona. Nie zdążyłam się z nim pożegnać. Pamiętam tylko, że był bardzo blady, a po twarzy błądziło mu coś między uśmiechem a płaczem.
Z drugiej strony chwycił mnie i postawił na nogi obcy wąsaty mężczyzna. Zanim zdążyłam się zorientować, mój żółty jesienny płaszczyk upadł na podłogę, a gdy podniosłam głowę, nie było już żadnej dziury. Na ścianie wisiał sobie spokojnie pozłacany obraz czarnej Matki Boskiej Częstochowskiej. W ten sposób wyszłam po raz pierwszy z getta podczas akcji.
Dzieciństwo, berecik, szalik, moja śliczna mama i mój ukochany łysy tatuś, wszystko to pozostało na zawsze po tamtej stronie.
Miałam wtedy jedenaście lat i od tej chwili nie czuję się już w życiu jak w domu.
Źródło: Irit Amiel, Kartka z pamiętnika, [w:] tegoż, Osmaleni, Izabelin 1999, s. 7–9.
W pierwszym akapicie opowiadania Irit Amiel odszukaj trzy środki artystyczne charakteryzujące miejsce akcji. Nazwij je, wypisz z tekstu ich przykłady i określ, jaki krajobraz tworzą.
Wyjaśnij, w jakim celu narratorka przywołuje dowcip opowiadany przez ojca. Odwołaj się do cech literatury podejmującej temat Zagłady.
Scharakteryzuj typ zdań stosowanych przez narratorkę opowiadania. Wyjaśnij, jak użycie takich zdań wpływa na odbiór tekstu.
Zapoznaj się z poniższym tekstem i scharakteryzuj postawę Marka Edelmana wobec Zagłady widoczną w jego narracji.
Zdążyć przed Panem Bogiem(fragmenty)
– […] Nie poświęca się życia dla symboli. Nie miałem w tej sprawie wątpliwości. W każdym razie – przez dwadzieścia dni. Potrafiłem sam dać w mordę, jak ktoś zaczynał mi histeryzować. W ogóle wiele rzeczy potrafiłem wtedy. Stracić pięciu ludzi w walce i nie czuć wyrzutów sumienia. Położyć się spać, kiedy Niemcy drążyli dziury, żeby wysadzić nas w powietrze – wiedziałem po prostu, że my nie mamy tu nic do roboty. Dopiero jak poszli na obiad o dwunastej – myśmy szybko zrobili co trzeba, żeby się przedrzeć. (Nie denerwowałem się – pewnie dlatego, że właściwie nic nie mogło się zdarzyć. Nic większego niż śmierć, zawsze chodziło przecież o śmierć, nigdy o życie. Być może tam wcale nie było dramatu. Dramat jest wtedy, kiedy możesz podjąć jakąś decyzję, kiedy coś zależy od ciebie, a tam wszystko było z góry przesądzone. Teraz, w szpitalu, chodzi o życie – i za każdym razem muszę podejmować decyzję. Teraz się denerwuję znacznie bardziej).
I jeszcze coś potrafiłem. Powiedzieć chłopcu, który prosił mnie o adres po aryjskiej stronie: „Nie czas. Jeszcze za wcześnie”. Stasiek nazywał się… Widzisz, nie pamiętam nazwiska. „Marek”, (mówił), „przecież jest TAM jakieś miejsce, dokąd mógłbym pójść…”. Miałem mu powiedzieć, że nie ma takiego miejsca? Więc powiedziałem: „Jeszcze za wcześnie…”.
[...]
Jeden tylko człowiek mógł powiedzieć głośno prawdę: Czerniaków. Jemu uwierzyliby. Ale on popełnił samobójstwo.
To nie było w porządku: należało umrzeć z fajerwerkiem. Wtedy fajerwerk był bardzo potrzebny – należało umrzeć, wezwawszy przedtem ludzi do walki.
Właściwie tylko o to mamy do niego pretensję.
– „My”?
– Ja i moi przyjaciele. Ci nieżyjący. O to, że uczynił swoją śmierć własną, prywatną sprawą. My wiedzieliśmy, że trzeba umierać publicznie, na oczach świata.
Źródło: Hanna Krall, Zdążyć przed Panem Bogiem, Kraków 2002, s. 9–13.
Tekst do ćwiczeń 7‑8
Zagłada jako wyzwanie dla refleksji o literaturzePostmodernizm w jakiejś mierze rodzi się z doświadczenia klęski, jaką poniosła kultura w zetknięciu z Holocaustem. „Wszelka kultura po Oświęcimiu, włącznie z jej najwnikliwszą krytyką, jest śmietniskiem”, stwierdził Adorno. Odtąd „myślenie, aby pozostało prawdziwe, musi myśleć również przeciwko sobie. Jeżeli nie mierzy się ono tym, co najskrajniejsze, co umyka pojęciu, to z góry nabiera cech akompaniamentu, którym SS zwykła była zagłuszać krzyki swoich ofiar”. Wydaje się, że literatura po Zagładzie staje się właśnie takim myśleniem i pisaniem przeciwko sobie - praktykowaniem wielości i sprzeczności, ustawicznym testowaniem różnych wzorców opowiadania, ciągłą zmianą perspektyw, poszukiwaniem języka, który nie da się zredukować do pojęcia. Ten negatywny związek ponowoczesności z nowoczesnością powoduje, że nie należy dekretować absolutnego początku, radykalnego cięcia w historii. Ponowoczesność nie ma do zaproponowania niczego - przynajmniej chodzi o politykę umożliwiającą masowe zabijanie - poza nicowaniem istniejącego porządku.
Rzec więc można, że Zagłada stała się, czy też ostrożniej: staje się dla ponowoczesnej filozofii i literatury swego rodzaju Księgą Wyjścia - tekstem, do którego ustawicznie się wraca i który zawsze prowadzi nas na wygnanie.
Źródło: Przemysław Czapliński, Zagłada jako wyzwanie dla refleksji o literaturze, „Teksty Drugie” 2004, nr 5, s. 11–12.
Na podstawie fragmentu artykułu Przemysława Czaplińskiego wyjaśnij, czym charakteryzuje się literatura „po Zagładzie”.
Wyjaśnij, czemu może służyć porównanie Zagłady w sensie kulturowym do Księgi Wyjścia i jak wobec tego zestawienia należy konstruować literaturę podejmującą ten temat.