Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
ReaApVJty5n9y
Nagranie dźwiękowe Bolesław Prus Kroniki tygodniowe.
Bolesław Prus Kroniki tygodniowe

Porównując nasz rozwój umysłowy z europejskim, przypominającym błyskawiczne pociągi, nieraz nazywaliśmy się społeczeństwem zacofanym, które w cywilizacji nic nie robi. Był to jednakże tylko akt pokory i skruchy ze strony narodu, który przez długi czas odznaczał się arogancją i nieustannie wmawiał sobie, że jest najmędrszym, najwaleczniejszym, najszlachetniejszym i najnieszczęśliwszym...
Dwadzieścia kilka lat ostrej samokrytyki wyleczyło nas z tych złudzeń; patrzymy dziś trzeźwo na samych siebie. A jeżeli tak jest, więc możemy bez narażenia się na nowy paroksyzmparoksyzmparoksyzm arogancji urządzić wystawę własnych wynalazków. Przekonamy się wówczas, że jakkolwiek żaden Polak nie zrobił wynalazku epokowego, żaden nie stworzył nowej machiny ani nowej nauki, to przecież we wszystkich tych kierunkach wielu pracowało samodzielnie.
[...] Praca zaś ich jeżeli nie była zdumiewającą, miała jednak pewną cechę wzniosłości – tragiczności. Tę mianowicie, że żaden z naszych wynalazków nie tylko nie doznawał poparcia od swoich, ale bardzo często spotykał się z lekceważeniem, jeżeli nie z zawiścią.
Lada skrzypek wędrowny, lada międzynarodowy awanturnik literacki znajdował u nas przyjęcie, jakiego nie powstydziliby się bohaterowie. Ale niejeden nawet genialny człowiek, byle nasz, musiał kołatać o uznanie do drzwi cudzych albo umierał zapomniany.
Wystawa naszych wynalazków nie będzie więc historią triumfów, bo tych nie święciliśmy w cywilizacji; będzie raczej historią obojętności i zaniedbań, rachunkiem sumienia ze zmarnowanych sił, które wyrosły na tym gruncie, lecz nie były pielęgnowane.
Przechodząc do wiadomości najświeższych, zapiszmy nadzwyczajny wypadek, jaki chyba nie zdarzył się jeszcze na globie ziemskim, mianowicie to, że dorosły szlachcic został podrzucony w czworniakczworniakczworniaku, na miejsce parobka!...
Proszę uważać: szlachcic dorosły, posiadający odpowiedni zapas ukształcenia, a nade wszystko gustów i wymagań. Pewnej nocy zasnął u siebie we dworze czy nawet w pałacu, a na drugi dzień obudził się na wiązce grochowingrochowinygrochowin. Co najgorsze, że pomimo zachowania wszystkich władz umysłowych zapomniał biedak nazwiska własnego i swoich dóbr, powrócić więc do nich nie może. To tylko pamięta, że na kilka godzin przed fatalnym zaśnięciem rozmawiał z sąsiadami przy butelce krymskiego wina o nieszczęsnym położeniu szlachty i – w złą chwilę – wymówił frazes:
– Ja, panie dobrodzieju, z największą chęcią pomieniałbym się na los parobka. No i „panie dobrodzieju” zamienił się na parobka, ale czy jest kontent?... niech sam powie.
„Na miłość boską zaklinam wszystkich proboszczów, wójtów gmin, sołtysów i strażników, ażeby we wsiach, podlegających ich jurysdykcji, dowiedzieli się, czy w której nie zginął szlachcic. Znalazłszy zaś taką miejscowość, ażeby mnie o niej natychmiast zawiadomili, bo czuję, że w nowym położeniu moim nie wytrzymam miesiąca.
Odwiedzałem kiedyś stangretastangretstangreta, który, upiwszy się, spalił oborę i poszedł do więzienia. Jeżeli więc nie zostanę znaleziony i przywrócony do mojej dawnej kondycjikondycjakondycji, z pewnością dopuszczę się jakiegoś występku, ażeby bodaj iść do kopalń, byle nie być parobkiem.
Przecież kryminał to eldorado. Ma człowiek ciepłą i czystą izbę, pościel, odzież, bieliznę i urozmaicone jadło, ani pracując, ani narażając się na to, żeby zmarzł w polu, żeby go wilcy zjedli albo przytłukło ścinane drzewo. Na te zaś [...] niebezpieczeństwa ciągle narażam się jako parobek i – co za to mam? Sześć korcykorzeckorcy żyta, dwa grochu, dwa jęczmienia i sześć korcy ziemniaków na cały rok, a wszystko w najgorszym gatunku. Każdy rozumie, że człowiek ciężko pracujący powinien mieć co dzień ze dwa funtyfuntfunty chleba i pół funta mięsa. Tymczasem ja z owych sześciu korcy żyta mam wprawdzie cztery funty chleba dziennie, lecz dzielić się nimi muszę z żoną i trojgiem dzieci. Więc nawet chleba nam nie starczy, a mięsa – nigdy nie widzimy, bo go nie ma za co kupić. Te zaś 20 rubli rocznych zasługroczne zasługirocznych zasług, jakie otrzymuję, rozchodzą się na obuwie i szmaty, z których wnet robią się łachmany.
A niechże teraz zobaczy kto izbę, gdzie mieszkamy: wilgotna, brudna, zimna i jeszcze nie ma w niej na czym jadła ugotować! [...]
Piszą nam, że w Brazylii jest źle. Boże miłosierny, chyba nie jest gorzej jak w czworniaku. Przecież w Brazylii nie ma mrozów. [...]
Serce mi się ściska, kiedy patrzę na nieszczęśliwe dzieci, które niby to są moimi. Brudne, obdarte, mizerne i skazane na wieczną głupotę. Prawda, że parobek nie potrzebuje mieć rozumu, bo inaczej nie chciałby być parobkiem. [...]
Nie, nie chcę być parobkiem, wolę zostać kryminalistą albo Brazylijczykiem! Wszystkich zaś ludzi miłosiernych błagam, aby co prędzej odnaleźli mój folwark i błagali żonę o wykupienie mnie z tej ziemi egipskiej i domu niewoli [...]”.
Drukując ten list desperacki, nie możemy powstrzymać się od uwagi, że jego autor chyba przesadza. Jak to, tyle razy słyszeliśmy i czytaliśmy o doskonałym położeniu służby dworskiej i naraz – każą nam wierzyć w podobne okropności?...
Oczywiście autor listu musi być trochę zdenerwowany zmianą położenia i zwyczajów; nie wątpimy jednak, że się uspokoi. Będzie miał przecież byt zapewniony, żadnego kłopotu, ruch na świeżym powietrzu, zdrowy, choć prosty posiłek, a nade wszystko to błogie poczucie braku wyższych potrzeb, do czego bardzo prędko nawyknie. O ileż więc szczęśliwszym będzie aniżeli wówczas, kiedy jako właściciel folwarku, był nie tylko trapiony przez wyższe potrzeby, ale jeszcze musiał frasować się o rozlegle gospodarstwo, wierzycieli, a nade wszystko o dobrobyt swojej służby.

fragm Źródło: Bolesław Prus, Kroniki tygodniowe, [w:] tegoż, Kurier Codzienny, t. 55, 1891.
czworniak
grochowiny
jurysdykcja
stangret
kondycja
korzec
funt
roczne zasługi
paroksyzm
Polecenie 1

Określ, czego dotyczą wstępne rozważania felietonu. Wyjaśnij, co łączy je z opisem sytuacji szlachcica pojawiającym się w drugiej części tekstu.

RaqxqJnqEGnZA
(Uzupełnij).
Polecenie 2

Nazwij środki językowe użyte w liście szlachcica i określ ich funkcję w budowaniu ekspresji wypowiedzi.

RE9gvc4kZ8ydE
Fragment (Uzupełnij). Środek stylistyczny (Uzupełnij). Jego funkcja (Uzupełnij).