Przeczytaj
Filozoficzne pytanie o naturę człowieka zawiera w sobie problem działania – co sprawia, że człowiek czuje, myśli, poznaje, porusza się?
Kultura jako źródło cierpieńTym, co określa cel życia, jest […] po prostu program zasady rozkoszy. Zasada ta od samego początku rządzi działaniem aparatu psychicznego; nie można wątpić w celowy charakter tej zasady, a jednak jej program pozostaje w konflikcie z całym światem, i to zarówno z makrokosmosem, jak i z mikrokosmosem. Program ten nie da się w ogóle zrealizować – sprzeciwia mu się cała organizacja wszechświata; można by powiedzieć, że plan „stworzenia” nie przewiduje, aby człowiek mógł być „szczęśliwy”.
W odróżnieniu od spirytualizmuspirytualizmu, który za aktywny czynnik w człowieku uznawał duszę, czy materializmumaterializmu, który traktował ciało ludzkie jak mechanizm, naturalizmnaturalizm Freuda głosi, że źródłem ludzkiego działania jest energia seksualna. Swobodna ekspresja energii seksualnej jest jednak niemożliwa, spotyka się bowiem z zakazami społecznymi.
Kultura jako źródło cierpieńNasza analiza szczęścia jak dotąd nie nauczyła nas wiele ponad to, co powszechnie o nim wiadomo. Także wtedy, kiedy zadamy sobie pytanie, dlaczego ludziom tak trudno osiągnąć szczęście, prawdopodobieństwo znalezienia nowej odpowiedzi nie jest zbyt wielkie. Odpowiedź na to pytanie daliśmy już wówczas, gdy wskazaliśmy na trzy źródła naszych cierpień: potęgę natury, kruchość naszego ciała i niedoskonałość struktur organizacyjnych, które regulują wzajemne stosunki ludzi w rodzinie, państwie i społeczeństwie. Jeśli chodzi o dwa pierwsze źródła, to nie możemy długo zastanawiać się nad naszym sądem – jesteśmy zmuszeni po prostu uznać te źródła cierpienia i stwierdzić ich nieuchronność. […] W innym stosunku pozostajemy do trzeciego, społecznego źródła cierpienia. Jeśli chodzi o to źródło, to bynajmniej nie chcemy, żeby istniało ono nieskończenie; nie potrafimy dopatrzyć się racji, dla których stworzone przez nas samych struktury organizacyjne nie miałyby dawać nam większej ochrony przed cierpieniem i w większym stopniu przyczyniać się do naszego szczęścia. W istocie, kiedy pomyślimy, jak bardzo zawodzi nas ta forma ochrony przed cierpieniem, powstaje w nas podejrzenie, że także tutaj właściwą przyczyną takiego stanu rzeczy jest jakaś część nieprzezwyciężonej natury, a mianowicie, nasza własna istota psychiczna.
Przy próbie rozważania takiej możliwości spotykamy się z pewnym tak zdumiewającym twierdzeniem, że nie możemy się przy nim nie zatrzymać. Głosi ono mianowicie, że wielka część winy, jeśli chodzi o naszą nędzę, spada na tzw. kulturękulturę; bylibyśmy o wiele szczęśliwsi, gdybyśmy się jej wyrzekli i wrócili do stanu prymitywnego. Twierdzenie to uważam za zdumiewające, ponieważ – niezależnie od definicji pojęcia kultura – pewne jest przecież, że wszystko, za pomocą czego staramy się obronić przed groźbą cierpienia, należy właśnie do tejże kultury.
Kultura jako źródło cierpień[…] słowo kultura oznacza całą sumę osiągnięć i struktur organizacyjnych, dzięki którym nasze życie stało się tak różne od życia naszych zwierzęcych przodków, i służy dwóm następującym celom: obronie człowieka przed naturą i regulowaniu stosunków między ludźmi. […] Rozwój kultury przedstawia się nam jako szczególnego rodzaju proces, który przebiega niejako ponad ludzkością i w którym podoba się nam to, co budzi zaufanie. Proces ten możemy scharakteryzować mówiąc o przemianach, jakich dokonuje on w znanych ludzkich predyspozycjach popędowych, a których zaspokojenie jest przecież ekonomicznym zadaniem naszego życia. […] SublimacjaSublimacja popędu jest szczególnie wyróżniającą się cechą rozwoju kultury, cechą, która pozwala odegrać ważną rolę w życiu kulturalnym wyższym funkcjom psychicznym, dającym początek nauce, sztuce i ideologii. Jeśli pójdziemy za pierwszym wrażeniem, to nie będziemy mogli oprzeć się pokusie i nie powiedzieć, że narzuconym przez kulturę losem popędu jest sublimacja. […] W końcu – i to wydaje się rzeczą najważniejszą – nie można nie zauważyć, w jakim stopniu kultura zbudowana jest na pohamowaniu popędu, jak bardzo oparta jest właśnie na niezaspokojeniu (stłumieniu, wyparciu, a może jeszcze czymś?) potężnych popędów. Te „kulturowe wyrzeczenia” panują nad wielką dziedziną społecznych stosunków ludzkich; wiemy już, że są one przyczyną nienawiści, przeciwko której musiały walczyć wszystkie kultury. […] Niełatwo jest pojąć, w jaki sposób można wyrzec się zaspokajania popędu, nie jest to bowiem zbyt bezpieczne – gdyby człowiek w sposób ekonomiczny nie kompensował sobie tego wyrzeczenia, mógłby się narazić na poważne zaburzenia psychiczne. […]
Kultura jako źródło cierpieńChętnie zapomina się o tym, że człowiek nie jest łagodną i godną miłości istotą, która najwyżej – kiedy zostanie zaatakowana – potrafi się tylko bronić, lecz że człowiek posiada wśród swych popędów także potężną porcję skłonności agresywnych. […] Istnienie tej skłonności agresywnej, którą możemy wyczuć w nas samych, a u innych słusznie podejrzewać, jest czynnikiem zakłócającym nasz stosunek do bliźnich i zmuszającym kulturę do jej tłumienia. Wskutek tej pierwotnej wrogości panującej między ludźmi społeczeństwo kulturalne jest nieustannie zagrożone rozpadem. Wspólne zainteresowania – właściwe mu jako wspólnocie pracy – nie utrzymałyby go, albowiem popędowe namiętności są silniejsze od zainteresowań racjonalnych. Kultura musi używać wszelkich środków, aby ograniczyć agresywne popędy człowieka i pohamować ich objawy za pomocą psychicznych reakcji reaktywnych. Stąd więc obfitość metod, które mają skłaniać ludzi do wzajemnego upodabniania się i do hamowanych związków erotycznych, stąd ograniczenie popędu płciowego, a także idealny nakaz miłowania bliźniego swego jak siebie samego, który w istocie można usprawiedliwić tym, że nic bardziej nie sprzeciwia się pierwotnej naturze ludzkiej. Jednakże do tej pory mimo wszystkich tych wysiłków dążenia kultury nie dały wielkich rezultatów.
Słownik
(łac. cultura — uprawa ziemi) w znaczeniu najszerszym kultura obejmuje to wszystko, co w zachowaniu się i wyposażeniu członków społeczeństw ludzkich stanowi rezultat zbiorowej działalności. Mówi się też o kulturze jako tym, co w zachowaniu się ludzkim jest wyuczone — w odróżnieniu od tego, co biologicznie odziedziczone
(łac. materialis – dotyczący materii) (inaczej monizm materialistyczny) stanowisko ontologiczne, zgodnie z którym jedynym samoistnym, realnie istniejącym bytem jest materia; w antropologii oznacza twierdzenie, że człowiek nie jest istotą duchową, lecz cielesną i zmysłową, więc jego działalność jest jedynie wytworem czynników środowiskowych
(łac. natura – przyroda) pogląd, który uznaje, że istnieje tylko rzeczywistość przyrodnicza (empiryczna); w antropologii kierunek, którego głównym założeniem jest uznanie, że człowiek jest bytem przyrodniczym i nie istnieje jakościowa różnica między człowiekiem a zwierzęciem; naturalizm zakłada, że podstawowymi wartościami egzystencji ludzkiej są przyjemność zmysłowa oraz życie w zdrowiu i dobrobycie, zaś przyjemności społeczne i kulturowe nie są odrębne od rzeczywistości biologicznej; sfera duchowych wartości i celów jest tylko wtórna wobec przyrodniczych procesów życiowych
(łac. spiritualis – duchowy) pogląd przyjmujący istnienie substancji duchowej; w antropologii stanowisko utrzymujące, że człowiek jest człowiekiem dzięki duszy, ponieważ ona czyni go podmiotem
(łac. sublimare – wznosić, wywyższać) w psychoanalizie psychiczny proces przeniesienia energii seksualnej z obiektu zakazanego przez normy społeczno‑kulturowe, na inny, nieerotyczny, społecznie akceptowalny