Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
bg‑red

Skąd bierze się popularność podania o królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu? Dlaczego pewne historie wciąż żyją w nowych przekazach, budzą emocje czytelników, słuchaczy, widzów? Dlaczego kolejni gwiazdorzy kina użyczają królowi Arturowi swoich twarzy?

R1a6EALh8KSrP1
Król Artur; XV wiek
Źródło: domena publiczna.

Można by oczywiście argumentować, że historia tego monarchy ma wymiar uniwersalny. Są w niej zdrada, miłość, honor, zmagania z własnymi słabościami. Zgoda, ale te elementy znajdziemy w ogromnej liczbie podań, sag, baśni czy mitów, które jednak nie są obecne w naszej świadomości równie silnie co zamek Camelot i władający w nim król. Co zatem wyróżnia tę konkretną opowieść spośród tysięcy historii? Wydaje się, że trwająca od dziesiątków lat fascynacja bierze się przede wszystkim z dwuznaczności, które jej towarzyszą. Po pierwsze, nie wiemy, czy Artur istniał naprawdę, czy też jest jedynie tworem poetyckiej wyobraźni. Po drugie, w arturiańskich legendach w intrygujący sposób splatają się symbole chrześcijańskie i pogańskie.

Niezależnie od tego, czy istnienie króla Artura potwierdzają przekazy historyczne, czy też jest ono wyłącznie marzeniem uczonych pozostających pod urokiem zasłyszanych w dzieciństwie opowieści, wszystkie te rozbieżności sprawiają, iż dreszcz emocji wywołują w nas nie tylko przygody Rycerzy Okrągłego Stołu, ale i poczucie obcowania z pewną tajemnicą. Co więcej, legendy o Arturze pełne są chrześcijańskiej symboliki, która sąsiaduje w nich z dawnymi walijskimi i celtyckimi wierzeniami. Najważniejsza jest oczywiście opowieść o poszukiwaniach Świętego Graala przez Rycerzy Okrągłego Stołu. Józef z Arymatei, uczeń Chrystusa, miał przywieźć na Wyspy Brytyjskie mityczny kielich używany podczas Ostatniej Wieczerzy, do którego rzekomo zebrał krew ukrzyżowanego nauczyciela. Naczynie ukrył podobno w Glastonbury, miejscu, gdzie stanęło potem opactwo na trwałe zapisane w historii Zjednoczonego Królestwa. Wedle XII‑wiecznego kronikarza GeoffreyaMonmouth, autora Historia Regum Britannie (czyli historii królów Brytanii, będącej jednym z pierwszych i najważniejszych źródeł legend o Arturze), Glastonbury miało być ową mityczną, poszukiwaną przez wieki Wyspą Jabłek, Avalonemwyspa Avalon (Wyspa Jabłek) Wyspą Jabłek, Avalonem, miejscem wiecznego spoczynku Artura. Jak twierdzi brytyjski badacz Geoffrey Ashe, ów teren był zapewne miejscem kultu na długo przed nastaniem chrześcijaństwa.

R17VBW8IMYvqU1
Stonehenge

Legenda o królu Arturze jest zatem ponadczasowa nie tylko dlatego, że powtarzają ją kolejne pokolenia autorów, ale rozgrywa się również poza czasem. Jest w niej miejsce na wydarzenia sprzed tysięcy lat, jak wzniesienie Stonehenge, które podobno miało nastąpić za sprawą czarodzieja Merlina. Pobrzmiewają w niej również echa wczesnośredniowiecznej historii, np. zmagań chrześcijańskich Celtów z pogańskimi plemionami Anglów i Sasów. Fakt przeciw zmyśleniu, kronikarze przeciwko bardom, kultura dworska przeciw plemiennemu żywiołowi – te opozycje od lat pobudzały wyobraźnię twórców kina. Przyjrzyjmy się kilku szczególnie interesującym dziełom filmowym czerpiącym inspirację z podań o władcy zamku Camelot.
Źródło: dostępny w internecie: flickr.com, licencja: CC BY 2.0.

Excalibur, czyli tworzenie mitu

Kiedy na początku lat osiemdziesiątych John Boorman przystępował do realizacji filmu Excalibur, wydawało się, że nadeszły dobre czasy dla ekranowych mitów. Cztery lata wcześniej, w roku 1977, do kin weszły Gwiezdne wojny George’a Lucasa, które odniosły ogromny sukces na całym świecie. Wszyscy – zarówno krytycy, jak i publiczność – przekonali się, że bardzo im brakowało baśni i legend. Historia oparta na motywach dobrze znanych ze starych opowieści, ubrana dodatkowo w kostium zapożyczony z XX‑wiecznej kultury popularnej, wywarła ogromny wpływ na wyobraźnię współczesnych widzów.

Jednak część krytyków, która wcześniej z takim zachwytem przyjęła film o walce ze złym Imperium, potraktowała wizję Boormana raczej chłodno.

W najlepszych momentach Excalibur to Gwiezdne wojny pozbawione ożywczego humoru zapewnionego przez komiksowy styl i oszałamiające efekty specjalne

– utyskiwał Vincent Canby w recenzji opublikowanej na łamach „New York Timesa” wkrótce po amerykańskiej premierze. Trudno się dziwić tej krytycznej opinii. Każdy, kto oczekiwał po Excaliburze łatwej rozrywki, lekkiego i pełnego przygód widowiska, opartego na jasnej opozycji dobra i zła, miał prawo poczuć się głęboko rozczarowany. Boorman nie zamierzał po raz kolejny opowiedzieć, jak uczynił to Lucas, baśni powtarzanej od pokoleń. On postanowił stworzyć mit od podstaw.
Choć scenariusz został oparty na słynnym dziele Śmierć Artura Thomasa Malory’ego (XV‑wiecznego twórcy), nie jest to prosta adaptacja. Owszem, od Malory’ego wzięto właściwie całą fabułę, znacząco zmieniono jednak wymowę poszczególnych wydarzeń. Boorman postanowił dotrzeć do samego serca arturiańskiego mitu, odrzucając całą wtórną warstwę znaczeń, jaka narosła wokół niego przez wieki. Oto jak mówił o swoich twórczych zamysłach:

Kiedy Caxton [pierwszy brytyjski drukarz] zbudował swoją prasę drukarską, poprosił biednego starego Malory’ego, aby coś napisał, ten zaś uczynił zadość życzeniu, zestawiając wszystkie historie, które znał: wszystkie historie przekazywane poprzez ustną tradycję. Stopniowo, w miarę jak rozpowszechniały się książki, ludzie zapominali historie lub nie dbali o to, aby je zapamiętywać. […] A zatem Malory ulokował w XII wieku wydarzenia, które miały miejsce o wiele wcześniej. […] Ja umieszczam je [arturiańskie legendy] w świecie wyobraźni. […] Chciałbym, by ów świat cechowała pierwotna jasność, uczucie, że rzeczy dzieją się po raz pierwszy. Pejzaż, natura, ludzkie emocje wciąż są świeże. Mówię aktorom, że nie odtwarzają legendy. Kreują ją.

Można więc rzec, że w symboliczny sposób Boorman postanowił zniszczyć pracę pierwszego brytyjskiego drukarza Williama Caxtona. Rozniecić ogień, wrzucić weń książki ze Śmiercią Artura na czele, a potem wpatrywać się w płomienie i niespiesznie opowiadać, posługując się własną wyobraźnią.

Nic dziwnego, że amerykański krytyk nie mógł odnaleźć w Excaliburze dystansu, humoru, komiksowego stylu. Boorman nie żongluje symbolami, lecz stara się dotrzeć do ich pierwotnych znaczeń. Jest, że owe znaczenia zostały zatarte wraz z kolejnymi spisanymi wersjami. Jego zdaniem Malory nie opowiadał w gruncie rzeczy pradawnej legendy, lecz wykorzystał ją, aby opisać współczesny mu świat ukształtowany przez dworską kulturę. Reżyser chce umknąć przed pułapką zastawianą w każdej epoce przez kontekst historyczny, przez określone tu i teraz. Excalibur rozgrywa się zatem poza czasem, ignoruje prostą chronologię, co podkreślają liczne zabiegi narracyjne i montażowe.

Rjkqgw1msbPYX1
Walter Crane, Król Artur rzuca Excalibur do jeziora
Źródło: domena publiczna.

Boorman wymienia ich cały szereg. Uther Pendragon wbija miecz w kamień, następuje cięcie i w tym samym miejscu po rękojeść sięga jego syn Artur. Pierwsza scena rozgrywa się w zimie, druga jesienią, widać też wyraźne zmiany w otoczeniu świadczące o upływie czasu. Inny przykład: młody Artur rozmawia z Ginewrą, następuje zbliżenie na jego twarz, po czym widzimy tę twarz okoloną brodą, lata później, podczas rozmowy z Lancelotem. Podobnie zobrazowano dorastanie Mordreda, nieślubnego syna Artura. Matka obejmuje chłopca, następnie wypuszcza go z ramion jako dojrzałego mężczyznę. I wreszcie najciekawszy, a zarazem najsubtelniejszy z opisanych przez twórcę zabiegów. Artur rozsądza spór pomiędzy dwoma mężczyznami, w kolejnej scenie wydarzenie to odegrane zostaje w teatrzyku kukiełkowym przez wędrownych kuglarzy. W ten sposób ukazano, jak zaznacza Boorman, przechodzenie rządów Artura ze sfery faktów do sfery legend.

Reżyserowi zarzucano, że przesłanie jego dzieła jest mętne, tonie w morzu pretensjonalnych kwestii wygłaszanych przez postacie.

Wiele się tu mówi o grzechu i dumie, w szczególności zaś o prawdzie, ale kiedy Parsifal odnajduje prawdę, okazuje się nią to, iż – jak mówi Arturowi – „you and the land are one” [tzn. „ty i twój kraj stanowicie jedność”]. Kiedy słyszę podobne stwierdzenia, tracę słuch, a mój wzrok staje się szklisty.

– wyzłośliwiał się wspomniany krytyk z „New York Timesa”. Ma w tym punkcie sporo racji – dla współczesnego ucha, nawykłego do dystansu, ironii i słownych gier, podobne zdania brzmią nazbyt infantylnie i górnolotnie. A jednak błędem byłoby sądzić, że Boorman używa patetycznych słów nieświadomie. W końcu biblijne Niech się stanie! brzmi podniośle… Angielskie słówko land oznacza w owym fragmencie zarówno kraj, królestwo, którym włada Artur, jak i ziemię. W mitologii Boormana poczesne miejsce zajmuje związek władcy z naturą. Występek przeciwko naturalnemu porządkowi rodzi chaos i prowadzi do upadku. Wszelkie próby podporządkowania sobie natury, narzucenia jej własnej woli za pomocą magii lub siły, kończą się ostatecznie porażką.

Reżyser zrezygnował z kręcenia w autentycznych zamkach i ruinach. Jak mówi, z części z nich niewiele zostało, te najbardziej imponujące wzniesiono o wiele później, przede wszystkim w XIX w., i są one wyłącznie wyrazem marzenia i nostalgii za czasami rycerstwa. W surowych irlandzkich plenerach zbudowano więc wiele makiet, zastosowano także pomniejszone modele w scenach wymagających szerszej perspektywy. Budowle, podobnie jak stroje, rekwizyty czy wreszcie fabuła, ulokowane są poza historią, w sferze mitu. Jedynymi świadkami powtórnych narodzin owego mitu, którzy pamiętają jego skryte w pomroce dziejów początki, są natura i surowy pejzaż Irlandii. Dzięki temu opowieść Boormana pozostaje ponadczasowa.

Może nas śmieszyć dziwaczny, przypominający miskę metalowy hełm na głowie Merlina. Połyskującą złotem zbroję Mordreda niektórzy współcześni widzowie skwitują śmiechem i zapytają, na jakim targu staroci została kupiona. Kiedy jednak dziś oglądamy Gwiezdne wojny, owe efekty specjalne, które krytykowi „New York Timesa” wydały się tak oszałamiające, budzą podobny pobłażliwy uśmieszek. Ale między tymi filmami jest pewna znacząca różnica. Opowieść o losach Luke’a Skywalkera to dla wielu dzieło kultowe i zarazem sentymentalny powrót do dzieciństwa. Kiedy jednak ostatni fan Gwiezdnych wojen straci zainteresowanie idolami młodości, a nowe pokolenia będą patrzeć na Gwiazdę Śmierci wyłącznie z politowaniem, w Excaliburze pod całą warstwą dykty i cieniutkiej blachy nadal będzie drzemał żywy mit – potężny i długowieczny, jak uśpiony w pieczarze smok.

Geoffrey Chaucer

Słownik

adaptacja
adaptacja

(łac. adaptatio - przystosowanie) przetworzenie dzieła literackiego na utwór odmiennego rodzaju literackiego lub na utwór innej sztuki, dostosowanie go do potrzeb nowych odbiorców lub nowych środków rozpowszechniania

scena
scena

najmniejsza dramaturgiczna jednostka filmu; składa się z ujęć połączonych wspólną akcją, czasem i przestrzenią

wyspa Avalon (Wyspa Jabłek) 
wyspa Avalon (Wyspa Jabłek) 

według wierzeń celtyckich: raj lub kraina zmarłych, gdzie nieustannie trwa wiosna, spokój, harmonia i bogactwo urodzaju; właścicielkami wyspy są piękne kobiety, czarodziejki, które oczekują na przybycie wielkich bohaterów; ci, którzy trafiają tu po śmierci, zażywają wiecznych rozkoszy stołu i łoża; według legend właśnie tu został pochowany król Artur, jest to ponoć również miejsce ukrycia Świętego Graala

Stonehenge
Stonehenge

olbrzymia megalityczna budowla w Anglii, wzniesiona ok. 2800 r. p.n.e., będąca kiedyś prawdopodobnie miejscem kultu Słońca i Księżyca