Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki

Nożyk profesora – gra między autorem a czytelnikiem

RTrdoB4T8pnQV1
Tadeusz Różewicz
Źródło: Różewicz, Wikimedia Commons, licencja: CC BY-SA 2.5.

Nożyk profesora to tytułowy poemat zawarty w zbiorze Tadeusza Różewicza z 2001 roku, poświęcony profesorowi Mieczysławowi Porębskiemu – historykowi i teoretykowi sztuki. Powstawał długo, już bowiem od 1950 roku. Tytuł nawiązuje do noża skonstruowanego z obręczy beczki, służącego Porębskiemu w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Już tytuł wskazuje zatem na główny temat utworu – Holokaust.

Poemat składa się z sześciu części zatytułowanych kolejno: Pociągi, Jajko Kolumba, Cienie, Odkrycie nożyka, Pociągi odchodzą dalej, Ostatni wiek. Dzieło obfituje w asocjacje (skojarzenia) oraz aluzje. Czytelnik musi więc podążać za poetyckimi skojarzeniami, które nie są poddane ścisłej logice, ale zarazem musi umieć rozszyfrować zawarte w tekście aluzje, które z kolei też mogą stać się przyczyną następnych asocjacji, refleksji i interpretacji. Całość utworu skonstruowana jest zaś na zasadzie kolażu.

Wiersz Różewiczowski

Wiersz Różewiczowski, wypracowany po doświadczeniach awangardyAwangarda krakowskaawangardy, cechuje się minimalizmem środków, rzeczowością i konkretem. Zawiera informacje wyrażone za pomocą krótkich i pozbawionych naddatku znaczeniowego zdań. Gdyby nie rozczłonkowanie na wersy, brak znaków interpunkcyjnych i wielkich liter na początku zdań, moglibyśmy dostrzec w nim prozę. A jednak jest to poezja, tyle że nadzwyczaj ascetyczna.

Poemat Nożyk profesora wpisuje się w owe założenia. Jest pozbawiony środków stylistycznych, które byłyby nieuzasadnione z uwagi na sens wiersza, ale i rytm jest podporządkowany znaczeniu – podział na wersy wynika z arbitralnej (ustalonej wolą poety) decyzji o eksponowaniu informacji. Rozczłonkowanie wypowiedzeń sprawia, że wersy są tak krótkie, że aby można je było wypowiedzieć, trzeba zaczerpnąć płytki haust powietrza. Wynika z tego szczególna dramaturgia, gdyż mowa jakby się rwie, jest niespokojna, nie ma tu dostojeństwa szerokiej, uroczystej frazy.

O owym wykraczaniu poza wzorzec wersyfikacyjny pisze Aleksandra Ubertowska:

Aleksandra Ubertowska Przepisywanie zagłady: Shoah o późnych poematach Tadeusza Różewicza

Odwołując się do tradycji formy poematowej, mającej źródła w epice, Różewicz szkicuje w Nożyku profesora historię podróży koleją żelazną, w której nakładają się na siebie rozmaite perspektywy czasowe, obrazy, pejzaże o różnorodnym statusie ontologicznym. Podróż konstytuuje szkielet konstrukcyjny poematu, nakreślony jednak w taki sposób, by nie tworzył kompozycji ramowej. Strofy, które są literackim zapisem etapów podróży, zostały rozsiane po wielu częściach poematu; w trakcie lektury nieoczekiwanie wyłaniają się one z formalnie zróżnicowanego tekstu. Odznaczają się osobliwym kształtem wersyfikacyjno‑rytmicznym, zagęszczeniem efektów eufonicznych (anafory, powtórzenia, instrumentacja głoskowa, wyrównanie i łamanie wzorca wersyfikacyjnego), które odwzorowują regularny, a zarazem niespokojny rytm jadącego pociągu. [...]

Zakłócenia, dysonanse rytmiczne (a także raptowne zmiany tonacji stylistycznej) niweczą iluzję „harmonii estetycznej”, wybijają czytelnika z utrwalonego stylu odbioru. Zaburzenia, „wykolejenia” sygnalizują, że oto poemat nie będzie harmonijną, estetycznie łatwo przyswajalną historią peregrynacji, ale opowieścią o dramatycznej podróży, którą przebyła ludzkość w pogoni za urzeczywistnieniem szaleńczych utopii.

4 Źródło: Aleksandra Ubertowska, Przepisywanie zagłady: Shoah o późnych poematach Tadeusza Różewicza, „Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej” 2004, nr 95/2, s. 62–63.

Konteksty poematu

Cienie to trzecia, najkrótsza część poematu. Już od początku rzeczowo wprowadza w określoną sytuację, obfituje jednak w kontrasty, opisywana rzeczywistość zmienia się, przekształca.

Tadeusz Różewicz Cienie

po południu byliśmy
na cmentarzu u Hani
Hania odeszła przed pięciu laty
Mieczysław został sam

Robigus demon rdzy
powleka rdzą przeszłość
pokrywa słowa i oczy
uśmiechy
zmarłych
pióro

idziemy dalej do grobu
Broni Przybosiowej
na pogrzeb przyjechały
córki i wnuki
z Paryża Nowego Jorku

Julian chciał żeby starsza
była ogrodniczką sadowniczką
pewnie marzył że na stare
lata będzie miał swoją jabłoneczkę
że będzie pisał
wiersze awangardowe
w cieniu jabłoni

w cieniu drzewa

że będzie dalej prowadził
swoją rzecz - rzecz czarnoleską
ale
miasto masa maszyna
sprawiły awangardzistom
przykrą niespodziankę
zamieniały się w pułapkę
ruszyły transporty

wagony towarowe i wagony bydlęce
ładowne zbanalizowanym złem
ruszyły ze wschodu
zachodu
południa i północy

„składy” towarowe
naładowane banalnym strachem
banalną rozpaczą

do dnia dzisiejszego po twarzach
starych kobiet
spływają banalne łzy
po wojnie płakały cudowne obrazy
i płakały żywe
kobiety

płakały figury płakali ludzie

2 Źródło: Tadeusz Różewicz, Cienie, [w:] tegoż, Nożyk profesora, Wrocław 2001, s. 15–17.
R1WUo2vY0zvjp1
Kalendarz Verriusa Flaccusa. VIN oznacza Vinalia, festiwal wina, a ROB Robigalia. Jest to festiwal ku czci Robigusa - tajemniczego boga z rzymskiej mitologii, którego imię oznacza rdzę pokrywającą metale lub pleśń niszczącą zboże. Był to bóg niebezpieczny, dlatego składano mu ofiary, by oszczędził zbiory.
Źródło: Wikimedia Commons, licencja: CC BY 2.5.

Cieniach, tak jak innych częściach poematu Różewicza, pojawia się wiele nawiązań i aluzji do literatury oraz kultury.

Bohaterem wprowadzonym w drugiej strofie jest Robigus, określany jako demon rdzy. Nazwanie go demonem podkreśla jego złowrogość. I oto ów Robigus powleka rdzą przeszłość. Owa metafora stanowi ośrodek całego obrazu. Ma ona podstawę wizualną, gdyż odnosi się do wyobrażenia rdzy. Równocześnie jednak ma charakter pojęciowy – chodzi przecież o przeszłość, a więc coś niepoznawanego zmysłami, lecz będącego domeną umysłu. Metafora ta oznacza starzenie się przeszłości, jej korozję, powolne obumieranie i znikanie. W dalszym ciągu tej strofy przeszłość ulega konkretyzacji, wyrażona zostaje za pomocą metonimii: to słowa i oczy / uśmiechy / zmarłych. I one zostają pokryte rdzą, a więc poddawane są procesowi zanikania. Nakładają się więc na siebie dwa tropy poetyckie, metafora i metonimia. Jedyny konkret, który mógłby nie być poddany metaforze, pojawia się na końcu, gdy rdzą zostaje pokryte i pióro. Tyle że to konkretne pióro (które rzeczywiście mogło zardzewieć), też jest zarazem metonimią, oznacza bowiem czynność pisania, a zardzewiałe pióro sugeruje zaniechanie tej czynności. Tak więc po rzeczowej i suchej informacji z pierwszej strofy mamy tutaj poetycki komentarz o przeszłości, śmierci, obracaniu się w nicość życia, które kiedyś tętniło (słowa, uśmiechy), a nawet twórczości.

Mowa jest także między innymi o pierwszej żonie Juliana Przybosia, Broni (forma ta sugeruje zresztą towarzyską zażyłość autora poematu ze zmarłą). Przywołany zostaje pozornie niezbyt istotny fakt:

Tadeusz Różewicz Cienie

na pogrzeb przyjechały
córki i wnuki
z Paryża Nowego Jorku

2 Źródło: Tadeusz Różewicz, Cienie, [w:] tegoż, Nożyk profesora, Wrocław 2001, s. 15–17.

Zaraz jednak owo wspomnienie pociągnie za sobą znaczące skojarzenie i istotną refleksję:

Tadeusz Różewicz Cienie

Julian chciał żeby starsza
była ogrodniczką sadowniczką
pewnie marzył że na stare
lata będzie miał swoją jabłoneczkę

2 Źródło: Tadeusz Różewicz, Cienie, [w:] tegoż, Nożyk profesora, Wrocław 2001, s. 15–17.

Ta pozornie błaha ciekawostka zawiera ważną aluzję literacką. Owa „jabłoneczka” to nie tylko marzenie człowieka snującego plany na starość. Jabłoneczka to tytuł antologii poezji ludowej, którą w 1953 r. zredagował Przyboś. Zresztą to ciekawe, że fascynację folklorem przeżywał jeden z najwybitniejszych twórców awangardy, który tak aktywnie uczestniczył w akcie zrewolucjonizowania polskiego języka poetyckiego. Ten paradoks uwydatniony jest w dalszym ciągu tej strofy:

Tadeusz Różewicz Cienie

że będzie pisał
wiersze awangardowe
w cieniu jabłoni

2 Źródło: Tadeusz Różewicz, Cienie, [w:] tegoż, Nożyk profesora, Wrocław 2001, s. 15–17.

W tym obrazie zawarta jest pewna sprzeczność. Z jednej strony sielskość, a nawet sielankowość, błogość i swojskość, z drugiej awangarda, która jest wyzwaniem tak poetyckim, jak światopoglądowym, bo oznacza radykalne opowiedzenie się po stronie nowoczesności. Czyż w tym paradoksalnym obrazie nie kryje się ironia? Czy Różewicz nie dostrzega w postawie Przybosia pewnej niespójności? Czy nie widzi tu zarazem głębokiego przywiązania do tradycji, i to tej wiejskiej, chłopskiej, ludowej, jak i próby radykalnego wyzwolenia się od niej za pomocą awangardowej poetyki?

Gra z tradycją kontynuowana jest w kolejnej strofie poematu:

Tadeusz Różewicz Cienie

że będzie prowadził
swoją rzecz – rzecz czarnoleską

2 Źródło: Tadeusz Różewicz, Cienie, [w:] tegoż, Nożyk profesora, Wrocław 2001, s. 15–17.

Wyrażenie rzecz czarnoleska pochodzi ze znanego wiersza Cypriana Norwida Moja piosnka (I), gdzie padają słowa:

Cyprian Kamil Norwid Moja piosnka (I)

Złotostruna, nie opuść mię, lutni!
Czarnoleskiej ja rzeczy
Chcę – ta serce uleczy!

3 Źródło: Cyprian Kamil Norwid, Moja piosnka (I).

„Rzecz” w języku staropolskim to „mowa”. Mowa „czarnoleska” – czyli wywodząca się z Czarnolasu, wsi, w której mieszkał i tworzył Jan Kochanowski. Za Norwidem przyjęło się tak określać poezję czystą, doskonałą, najbardziej polską. Julian Tuwim jednemu ze swoich tomików (z 1929 r.) nadał właśnie tytuł Rzecz Czarnoleska.

Kochanowski jest wzorcem, gdyż to on był prawodawcą poezji polskiej, pierwszym bezsprzecznie wielkim jej twórcą. A zatem prowadzenie rzeczy czarnoleskiej w cieniu drzewa byłoby powtórzeniem gestu renesansowego poety. Byłoby, gdyby nie fakt, że z Kochanowskiego wypływa ten nurt poetycki, który w XX w. przybiera charakter klasycystyczny, podczas gdy Przyboś – jako przedstawiciel awangardy – stanął po drugiej stronie literackiej barykady. Mamy tu zatem kolejny paradoks: pisanie nowoczesnych wierszy miałoby być kontynuacją dzieła wielkiego Jana z Czarnolasu?

W tym miejscu jednak pojawia się u Różewicza mocne „ale”, wyodrębnione jako osobny wers. Nie dotyczy ono wszakże powyższych paradoksów, lecz czegoś jeszcze bardziej niepokojącego. Otóż w dalszym ciągu wiersza czytamy:

Tadeusz Różewicz Cienie

miasto masa maszyna
sprawiły awangardzistom
przykrą niespodziankę
zamieniały się w pułapkę

2 Źródło: Tadeusz Różewicz, Cienie, [w:] tegoż, Nożyk profesora, Wrocław 2001, s. 15–17.

Pierwszy wers jest powtórzeniem naczelnego hasła i tytułu artykułu Tadeusza Peipera, programotwórcy Pierwszej (Krakowskiej) AwangardyAwangarda KrakowskaAwangardy. Trzeba pamiętać, że awangarda oznaczała nie tylko rewolucję języka poetyckiego, nade wszystko była to postawa afirmacji nowoczesności. W przeciwieństwie do tradycji (zwłaszcza poszlacheckiej tradycji polskiej) Peiper głosił pochwałę miasta (traktowanego wcześniej raczej z nieufnością), akceptację społeczeństwa masowego (aż do czasów Młodej Polski traktowanego nieledwie z pogardą) i fascynację maszyną, techniką, postępem. Czy mogło być coś bardziej niepoetyckiego?

Banalność cierpienia w XX wieku

W kolejnych strofach poematu rozwijany jest obraz transportów. Z jednej strony jest on rzeczowy, aż brutalnie konkretny (wagony towarowe i wagony bydlęce), z drugiej jednak strony szczególną rolę odgrywa w nim powtarzający się kilkakrotnie wartościujący epitet banalny: Ładowne zbanalizowanym złem, naładowane banalnym strachem / banalną rozpaczą, spływają banalne łzy.

Tezę o banalności zła w III Rzeszy sformułowała w książce Eichmann w Jerozolimie Hannah Arendt (1906–1975), niemiecka filozofka pochodzenia żydowskiego, od roku 1940 tworząca w Stanach Zjednoczonych. Dostrzegła ona w ludobójstwie nazistowskim element zadziwiającej i przerażającej zwyczajności, banalności właśnie. Przecież wszystko było na zimno planowane – urzędnicy w biurach opracowywali logistykę działania obozów zagłady, przeznaczonych do wymordowania Żydów, a ofiary zwożono tam transportami, które kursowały wedle precyzyjnie ułożonych rozkładów jazdy. Pozorna banalność wydała się autorce szczególnie diaboliczna.

Różewicz podejmuje motyw banalności zła. Rozszerza go jednak – mówi też o banalnym strachu, banalnej rozpaczybanalnych łzach, jednym słowem, mówi o banalności cierpienia. Na tym miałby polegać mrok XX w. Przy czym ta „banalność” może mieć u niego rozmaite znaczenie. Zło ludobójstwa jest banalne samo w sobie, jak u Arendt, bo pozbawione jest patosu, tragizmu, jest zaskakująco zwyczajne. Może jednak każde zło w swojej istocie jest banalne, może łzy zawsze są banalne, bo w konkretnym przeżyciu cierpienia jest tylko ono samo, nie ma w nim kategorii estetycznych, jakie chciałaby w nim widzieć kultura? Jeśli tak odczytywalibyśmy ten poemat, to musielibyśmy zwrócić uwagę na to, że banalność brzmi tu ironicznie, a nawet sarkastycznie. Prawdziwe strach, rozpacz i łzy mogą się wydawać banalne z perspektywy tradycyjnej estetyki, która chce patosu, gdy tymczasem w cierpieniu zawarta jest zwyczajność bólu i lęku, a dla konkretnego człowieka jego cierpienie jest zawsze jedyne i wyjątkowe.

Wreszcie – Różewicz właściwie nie mówi o złu banalnym, lecz o złu zbanalizowanym. To jednak różnica. Może chodzi tu również (albo i przede wszystkim) o estetyzację zła, które opisane w poemacie czy pokazane w dziele sztuki ulega banalizacji, oswojeniu, przestaje być tym jedynym, niepowtarzalnym, własnym, najbardziej dotkliwym doświadczeniem, sięgającym głęboko w człowieka cierpieniem… Ważne u Różewicza są trzy perspektywy: historyczna (banalność zła w masowości zbrodni), egzystencjalna (pozorna banalność każdego cierpienia) i estetyczna (banalizacja zła w sztuce).

RUi0ekwsgjQ831
Obraz Matki Bożej Płaczącej (kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej)
Źródło: Wikimedia Commons, licencja: CC BY-SA 4.0.

Końcowe wersy Cieni wypełnia motyw łez i płaczu. Co ciekawe, obok płaczu ludzi pojawia się tu płacz obrazów i figur (po wojnie płakały cudowne obrazy, płakały figury). Po wojnie głośne były w Polsce przypadki, gdy z wizerunków Maryi Panny płynęły łzy (najsłynniejszy z nich miał miejsce w katedrze w Lublinie pod koniec lat 40.) – właśnie do tych zdarzeń nawiązuje poeta. To byłby cud, znak od Boga, byłby to więc płacz święty, płacz Niebios. Ów religijny motyw jest tu ważny. Pełni on jednak dwuznaczną funkcję. Cudowne obrazy i „figury” nie tylko kierują uwagę ku świętości. Są też dziełami sztuki. Znaczyłoby to, że płacze więc w pewnym sensie i sztuka. Płaczą jednak nade wszystko żywe / kobietydo dnia dzisiejszego po twarzach / starych kobiet / spływają banalne łzy. Płacz obrazu wydaje się nie‑banalny, bo to zjawisko nadzwyczajne, a i sam obraz jest cudowny (można w tym określeniu u Różewicza dostrzec tyle samo rzeczowości, co gorzkiej ironii), a przecież prawdziwy i szczególnie przejmujący jest właśnie ów banalny płacz żywych, starych kobiet, ich ludzkie, realne cierpienie. W tym miejscu zwróćmy jeszcze uwagę na podwójne znaczenie epitetu żywe kobiety. Z jednej strony te kobiety są „żywe” w przeciwieństwie do figur i obrazów (a więc w jakimś sensie „martwej” sztuki), z drugiej strony – żyją, bo przeżyły, ocalały z zawieruchy historii, i to one noszą w sobie pamięć i ból tego, co je spotkało.

Wizyta na cmentarzu staje się zatem pretekstem do osobistych wspomnień, a następnie do głębszej i bardziej ogólnej refleksji na temat historii oraz zła, jakim skażony został wiek XX. Kolejne asocjacje wiodą poetę do dokonania rozrachunku z doświadczeniem najnowszych dziejów, ale też z samą poezją. Nie zapominajmy, że Różewicz był bardzo przejęty stwierdzeniem niemieckiego filozofa i estetyka Theodora Adorna: Napisanie wiersza po Auschwitz jest barbarzyństwem. Ascetyczna poetyka Różewicza wynikała między innymi stąd, że wydawało mu się niestosowne używanie jakichkolwiek ozdobników w sytuacji, gdy chce się opisać doświadczenie tak potworne i niewyobrażalne, jak dwudziestowieczne ludobójstwo. Równocześnie całą swoją praktyką poetycką zaprzeczał tezie Adorna. Miał jednak świadomość uwikłania poezji w zło swojego czasu. Bardzo wiele inspiracji zawdzięczał awangardzie, nie widział przecież możliwości powrotu do poetyki klasycznej, zarazem jednak – co widać w tym poemacie – miał i ma świadomość tego, że awangardowy gest oddania się nowoczesności wiąże się z odpowiedzialnością za zbrodnie nowoczesnego człowieka. Doświadczenie zła, śmierci, przemijania ciąży niezmiennie nad poezją Różewicza. Jego wiersze są jednak zarazem przeniknięte głęboką nieufnością wobec cywilizacji. Zarówno wobec tradycji (która czy to została zanegowana przez dwudziestowieczne zbrodnie, czy to do nich doprowadziła), jak i wobec współczesności.

Słownik

Awangarda Krakowska
Awangarda Krakowska

działające w latach 1922–1927 w Krakowie ugrupowanie literackie, którego czołowymi przedstawicielami byli Tadeusz Peiper, Julian Przyboś i Jan Brzękowski; trybuną grupy było czasopismo „Zwrotnica”; awangardyści żywili kult cywilizacji i postępu technicznego, postulowali poezję intelektualną, sprzeciwiali się wielosłowności i emocjonalności – byli zatem programowymi przeciwnikami romantyzmu

kolaż
kolaż

(fr. coller – kleić, przyklejać) utwór składający się z autonomicznych części, które pochodzą z różnych źródeł (wspomnienia, inne utwory literackie, cudze wypowiedzi) i zostały przez autora niejako posklejane

unde malum
unde malum

(łac. skąd zło) topos w literaturze, dotyczący źródła zła, które bywa inne niż sam człowiek